Post: #12

michal91d napisał(a):2016 żegnałem ze łzami w oczach, ale ze względu na fakt, że był cudowny i szkoda mi było, że już się kończy

To super, aczkolwiek szkoda, że poprzedni rok był tak słaby. Oby nigdy więcej takowych.

michal91d napisał(a):rozwijania spontaniczności

O, to przydatna sprawa.

michal91d napisał(a):Do pierwszego miejsca dotarły 24 nagrania.

A jak to wyglądało na przestrzeni lat?

michal91d napisał(a):Jak to u mnie zawsze bywało, punkty przyznawane są jak w PŚ np. w skokach narciarskich, czyli 1. miejsce - 100, 2. - 80 itd.

Przyznam, że nie lubię podsumowań, gdzie liczy się więcej punktów dla pierwszych miejsc. Przez to zapewne Glass Animals ostro oberwali. Aczkolwiek powtarzam, patrzę przez perspektywę mojej listy, gdzie można debiutować na szczycie - bo był jeden MEGAodsłuch - a za dwa tygodnie być out (aczkolwiek z muzycznego braku laku to się zdarza coraz rzadziej...).

Prezentacja piękna!
Robbie widzę już zdążył namieszać.
Gdzie są Editorsi?
I gdzie są panie?! Straszny seksizm!

AKT! napisał(a):ale czy myślisz, że to aż tak istotne, żeby dzielić swoje życie na 12-miesięczne okresy? że to aż tak warunkuje co i kiedy się nam przydarza?

Myślę, że to zależy. Też trochę zależy od tego, kto jaki ma tryb życia. Np. w życiu studenckim podział przebiega raczej wzdłuż daty granicznej pierwszego października

AKT! napisał(a):a większości nawet nie słuchałem, ba!, o niektórych nie słyszałem, a nie mam wrażenia, żebym coś stracił

WOW

michal91d napisał(a):Ale najbliżej poziomu zaskoczenia w tym 2016 (jeśli już miałbym to tak określić) byli Glass Animals z "Life Itself" i Colouring z "In Motion". Icon_wink

No, Glass Animals byli ciekawi. Ja bym do tego jeszcze dorzucił "All Night" Crystal Fighters.

michal91d napisał(a):Późnowieczorne międzynarodowe dyskusje w CIR podczas ŚDM. Ten moment, gdy okazuje się, że inni wolontariusze też uwielbiają Mumford & Sons. Podczas tego wydarzenia tekst piosenki zyskał nową, cudowną, Bożą interpretację. To także utwór, który idealnie opisuje ten rok - spokojny początek, a później szaleństwo, również międzynarodowe i sporo powiązań z... Afryką.

Cóż. Chyba trochę żałuję, że nie wziąłem udziału w ŚDM-ie. No, ale to skomplikowana historia.