Post: #1

http://www.youtube.com/watch?v=75Xc_Gw9bo0

Pewnie wielu już sama artystką odstrasza Ale to zupełnie nowa odmieniona Kasia i nie śpiewa jak zwykle o nieszczęśliwej miłosci. Utwór nastraja pozytywnie
I to najlepsza piosenka jak do tej pory Kasii. Polecam!

Post: #2

No, no, no - nawet imię zmieniła, więc faktycznie odmieniona
Szkoda tylko, że muzycznie wcale nie robi postępu :/ Dla mnie to samo co zawsze, tylko bardziej dyskotekowo, z kiepskim tekstem...

Post: #3

Błąd poprawiony
A kiedy zrobi postęp kiedy przestanie śpiewac pop? Niewiem czy robi postępy, może i nie, ale wszystkie poprzednie utwory były budowane na tym samym "szkielecie" ale ta piosenka jest inna, wpada w ucha i ma taki tekst w stylu Video czy Dody, prosty i chwytliwy. A rzadko, oj bardzo rzadko spodoba mi się polska piosenka, zresztą widac to na liście . Kasii się udało

Post: #4

A według mnie w ucho to ona za bardzo nie wpada i tekstowo aż za prosta - tyle razy na tym samym patencie już jechano w polskim showbiznesie.

Ja bym ją może polubił gdyby faktycznie odeszła od tego stylu ''polskiej divy muzyki pop'''. Niestety jest taka tendencja, że wszystkie polskie wokalistki śpiewające pop solo są na bardzo nikłym poziomie w przeciwieństwie np. do Anglii gdzie rozwija się inteligentna forma tego gatunku w reprezentacji na czele z Duffy, Gabrielą Climi i kilkoma innymi.

Post: #5

saferłel napisał(a):Gabrielą Cilmi

Akurat ona jest z Australii.

Post: #6

Racja, wiedziałem, ale napisałem inaczej Swoją drogą jednak można by powiedzieć, że jest prawie Angielką, bo styl ma identyczny jak one ;]

Post: #7

Nie zapominaj Tkk, że saferłel "jest" "popboyem", cokolwiek to znaczy
I on tak naprawdę lubi pop, jeśli tylko jest rockowy lub alternatywny

Post: #8

Pieprzenie Właśnie dlatego, że jestem popboyem, nie daje się nabrać na taki pop jak ona gra i tyle mam do powiedzenia Państwu

...ale nie do końca pieprzenie jednak ;] Alternatywny Pop lubię, choć różni ludzie różnie określają tym terminem różne zespoły i konkretne płyty.

Post: #9

Ja powiem tak, że nie wierzę w istnienie czegoś takiego jak pop alternatywny. Jeśli ktoś coś określa tym terminem, to znaczy, że jest to coś innego, albo po prostu się myli Pop nie może być alternatywny - to się gryzie i wyklucza. Jawny oksymoron!

A z tym popboyem, to żartowałem - tzn. wiem, że Ty tak myślisz, ale to nieprawda Tzn. nie jesteś nim. Jesteś zwierzęciem alternatywno-elektroniczno-rockowym i na tej płaszczyźnie naprawdę dajesz czadu muzycznie, w sensie gustu. Ale poza tym widzę tylko otaczającą ten teren pustynię. Bezkres nicości. O tak bym to ujął

Zresztą pod tym względem możecie sobie podać ręce z listoholikiem. Inny natomiast jest już vingoe, który mimo, że ma swoje kółko zainteresowań potrafi odnaleźć się prawie w każdym gatunku i rozgraniczyć rzeczy lepsze i gorsze bez popadania w porównania ze swoimi ideałami muzycznymi (no może z wyjątkiem country)

Post: #10

Zapewniam cię jednak, że pop alternatywny istnieje, są pewne płyty, które można tak określić, chociaż częściej zdecydowanie spotyka się określenia typu indie pop (który wbrew swojej nazwy ma też dużo wspólnego z rockiem) czy też adult pop, baroque pop, a nawet psychodelic popu - Tak! Jest coś takiego! Wszystko to krąży po podobnych orbitach...dlatego mogę się nazwać popboyem w pewnym sensie

Czemu sądzisz, że zamykam się na wszystko inne co nie jest w kręgu rock-elektronika? Dlatego, że nie podobają mi popłuczyny Marey Carey czy nowy styl proponowany przez Panią Crow? Faktycznie, ja nie słucham tego typu rzeczy, nie interesują mnie wszystkie te gwiazdy, które od góry do dołu przejęły kontrolę na UK Chart czy też Bilboardzie, szukam czegoś głębiej, czegoś mniej znanego, czegoś bardziej eksperymentalnego i zapewniam, że POP też może taki być. Ostatnio np. spodobały mi się Cut Copy czy nowe Of Montreal, a to przecież pop.

Z tą pustynią też przesadzasz, bo rock i elektronika i ten NIESZCZĘSNY POP, MÓJ POP ma takie szerokie wpływy, że masa gatunków się wlicza w ich szereg. Na dobrą sprawę to tylko typowego jazzu nie słucham, amerykańskiego rapu i w ogóle takiego bardzo ortodoksyjnego (jeśli dobrze w ogóle pisze, przyznam, że nie mam pojęcia jak się konkretnie taki gatunek nazywa), klasycznej muzyki, black metalu itp, reggae...nie to bez sensu takie wymieniane, bo prawda jest taka, że każdy z nas znajdzie się na pustyni ;D Tylko ty tą moją jeszcze bardziej powiększyć chciałeś

Post: #11

Ej, ale Crow wcale nie ma nowego stylu. To kolejna bzdura z tej samej teczki, gdzie trafiłeś już "ty jako popboy". Bowiem Crow ma swój niepowtarzalny styl, który zmienia się w obrębie konkretnych albumów czy utworów, ale w całości jest bardzo spójny i ciężko naprawdę dopatrywać rewolucji. A Carey to nie popłuczyny. Założę się, że słyszałeś ze trzy piosenki jednym uchem i na tym opierasz swoją opinię. Radzę przesłuchać "Music Box", "Daydream", "Emotions", debiut, "Unplugged", "Butterfly", "The Emancipation of Mimi" i dopiero wtedy wyrazić swoją opinię opartą na czymkolwiek konkretnym! Zresztą dowodem na to, że nie odnajdujesz się w takiej muzyce są Twoje liczne niczym niepodparte arcynegatywne recenzje jakichkolwiek płyt R&B, do których udało Ci się dotrzeć. A te płyty często przez krytyków wcale nie są gorzej oceniane niż Twoje ulubione pozycje rockowe. Ta dysproporcja pokazuje, że ta pustynia jednak istnieje. I co więcej - ile byś jej nie podlewał i tak przecież nagle nie przestanie być słucha

Post: #12

A ja właśnie mam zasadę, że jak pisze o muzyce to powinienem pisać znając co najmniej kilka utworów danego artysty. W przypadku Carey jest ich całkiem sporo co może cię zdziwić.

Wybacz, ale ja jednak dostrzegam różnice między muzyką zawartą na pierwszych płytach Sheryl Crow a tym jej nowym wcieleniem.

Arcynegatywne recenzje płyt RNB? Czemu w ogóle z RNB wyskakujesz? Czy jego przykład ma być tym największym ziarnkiem piasku na tej pustynii, czy co? Faktycznie taka muzyka jak RNB nie do końca mnie interesuje, znam niewiele, ale też nie jest tak, że wszystko oceniam arcynegatywnie. Co to to nie. Sam byłeś świadkiem moich postów odnośnie ChristinyAguilery i Lauryn Hill.

Post: #13

Ale Christina Aguilera i Lauryn Hill to nie R&B, a przynajmniej nie do końca i nie tylko. A z R&B wyskakuję, bo wiem, że na tej płaszczyźnie mam rację. Wiem też, że Twoja opinia o Carey jest oparta na tym, co kiedyś słyszałeś w radiu i na co nawet pewnie nie zwróciłeś uwagi i na E=MC2, które może raz powierzchownie przeleciałeś na odtwarzaczu i w pośpiechu wystawiłeś na RYM ocenę, na którą pozwolił Ci Twój alternatywny imidż

Post: #14

To może powinniśmy wyjść z założenia, że w ogóle prawdziwego RNB nie słuchałem i się faktycznie nie znam, ale wtedy również co za tym idzie nie mogę mieć o nim złego zdania i nie możesz mnie podejrzewać o fakt nie lubienia tego

Co ty się tak uparłeś przy tym moim kontakcie z Carey. Zapewniam cię, że NIE TYLKO radio i E=MC2. Z jej twórczością spotkałem się jeszcze w hmmm 2006 roku? tzn jak już miałem internet, nawet jakieś starsze płyty ma mój tata, dwie może...kilka piosenek mam osłuchanych [i nie jest to ten świąteczny numer tylko ] i tylko z E=MC2 przyznam ci rację. Z tego co pamiętam nie słuchałem tej płyty za dużo. Raz, czy dwa na komputerze, a łącznie to trzy, bo na słuchawki wieczorem sobie zostawiłem. Ale po prostu ona jest słaba i tyle. Co mam jeszcze powiedzieć? Muszę przesłuchać 10 razy by to stwierdzić? I tak nie masz pewności czy wtedy byłbym dobrze wyedukowany na jej temat, tak jak nie masz teraz, ale skończmy już jej temat.

Post: #15

Ale E=MC2 to faktycznie jej najsłabszy album, a Ty na jego podstawie wystawiasz całej jej osobie opinię w postaci słowa "popłuczyny".

A jeśli chodzi o Twoje R&B - to nie chodzi o to, że go nie znasz, bo oczywiście znasz co nieco na pewno przesłuchałeś, żeby móc poklikać na gwiazdki na RYM, ale Ty nie odnajdujesz się w takiej muzyce i w tym sensie funkcjonuje ta pustynia. Jakiegokolwiek albumu z czystego R&B nie posłuchasz i tak Ci się nie spodoba. I to jest esencja mojej myśli. Nie chodzi o to, że te albumy, które przesłuchałeś są słabe i dlatego dostają od Ciebie po pół gwiazdki, ale o to, że czegokolwiek byś nie posłuchał z R&B, czy by to był chwalony przez krytyków i fanów majstersztyk, czy totalna wtopa i żenada, i tak nie odczułbyś różnicy. I nie mów, że nie mam racji, bo wiem, że mam. Oczywiście możesz pracować nad tym, żeby mi udowodnić, że jest inaczej, tylko po co skoro nie jest

Post: #16

Na podstawie E=MC2 i kilkunastu piosenek - zapomniałeś dodać.
Rozumiem, że teraz mam odpokutować i przesłuchać dokładnie dyskografię (sprawdzisz to na last fm! ) by móc podtrzymać swoje zdanie. Znam tyle materiału, którym niczym mnie nie bawi, że pozwalam sobie na taką opinię...no co mogę jeszcze dodać? Tak samo jest z tobą i stosunkiem twoim do PSB, znasz pewnie jeszcze mniej ich numerów niż ja Maryi, a twoja opinia jest podobna jak moja o niej, lub nawet taka sama.

To ja jeszcze raz się powołam na Aguilere i Hill, które dostały BARDZO MOCNE PÓŁ GWIAZDKI JAK WIDAĆ. Masz rację, że ogólnie nie znam go dużo, ale już próbujesz mi wmówić, że jestem na ten gatunek jako całość bardzo źle nastawiony i nie potrafiłbym rozróżnić płyty genialnej od słabej [chociaż nie o to chodzi by się bawić w takiego znawcę i poznawać] Możesz mi polecić 3 najwybitniejsze dzieła gatunku to posłucham i wystawię rzetelną ocenę i powiem czy dalej będę chciał w to się bawić chwilami czy porzucę RNB w spokoju. To, że trafiłem źle z Merją i kilkoma innymi artystkami przeważnie, których płyty mam ocenione na RYM dość nisko nie znaczy, że RNB nie może mnie czymś ująć. Może mam po prostu pecha przy wyborze tego co słucham?

I oczywiście nie mam zamiaru się nigdy bawić w znawcę tych klimatów, bo nie dorosnę nigdy tobie do pięt i pisze to oczywiście zupełnie serio, tylko chcę udowodnić, że może uda Ci się przemówić do mnie czymś ekscytującym, by moje doświadczenie z tym gatunkiem nie zostało tylko i wyłącznie na obecnym poziomie, dość negatywnym, ale zbyt małym by sądzić całościowo.

Post: #17

Ale ja nie jestem znawcą R&B ani nic takiego. Po prostu słucham go trochę od czasu do czasu i mnie też wiele rzeczy się nie podoba. Co do Aguilery i Hill, napiszę jeszcze raz, że to nie jest R&B nawet w połowie, może w 1/6 co najwyżej. A Carey się czepiam, bo to jeden z najważniejszych filarów współczesnego R&B i jeśli jej muzyka Ci się nijak nie podoba, to mogę przewidzieć na ile nie spodoba Ci się reszta A co do PSB masz rację, jestem do nich uprzedzony, tak jak Ty do Carey i w pewnym sensie rozumiem, że możesz nie chcieć już nigdy jej słuchać - tylko nie potrafię do końca zrozumieć dlaczego, bo jej starsze nagrania naprawdę trzymały poziom.

Oczywiście mówimy cały czas o Contemporary R&B, a nie o soulu, który wszędzie podciąga się pod R&B, bo jeśli chodzi o Twój stosunek do soulu, to myślę, że akurat jest dość wyważony.

Mocne albumy współczesnego R&B to np. "Confessions" Ushera, "Writings On The Wall" Destiny's Child, "CrazySexyCool" TLC, "Tasty" Kelis (to jeden z moich osobistych faworytów), "The Heat" Toni Braxton (podałbym "Secrets", ale ja sam za nim nie przepadam), "Emancipation of Mimi" Mariah Carey", "janet." Janet Jackson.

Ja powiem otwarcie, że jeśli bym miał wybierać między contemporary R&B, a neo soulem to zdecydowanie wybieram soul i z tej półki mogę Ci polecić właśnie Hill, D'Angelo, Maxwella, Badu etc.

Post: #18

A co do Mariah Carey masz rację, jestem do niej uprzedzony, tak jak Ty do PSB i w pewnym sensie rozumiem, że możesz nie chcieć już nigdy jich słuchać - tylko nie potrafię do końca zrozumieć dlaczego, bo ich wszystkie nagrania naprawdę trzymały poziom.
I taka to może być rozmowa ;P

No dobra, pomyślimy w najbliższym czasie co da się zrobić, skoro się skusiłem na Aguilere i Lauryn [chociaż nie jest to tak jak mówisz ten oryginalny RNB czyli contemporary, tak?] to czemu i nie na tych ;]

W sprawie Carey to pragnę jeszcze napisać, że bardzo bym życzył sobie by tym filarem nie była Może przegapiłem jej jakieś nagrania. Kto wie? Może miałem (tak jak pisałem) pecha i trafiałem w tej słabsze momenty kariery plus ten fatalny nowy album (który sam uznajesz za słaby). Mam jeszcze przed sobą około 75 lat życia, więc zdążę wszystko załatwić [ale ze mnie pewniak, co , 75 lat...]

Post: #19

Nie, oryginalne R&B to Rhythm & Blues, który wyewoluował na przełomie lat 30/40 i łączył się m.in. z rock & rollem. Możesz o nim poczytać w mojej rubryce na soulbowl.pl "Back In The Day" - tu masz link: http://soulbowl.pl/?tag=back-in-the-day

Contemporary R&B to ta najbardziej współczesna postać, która uważam, że Ci się właśnie nie podoba i która jest gdzieś między neo soulem, popem a mainstreamowym hip hopem. W latach 60 i 70 czarna muzyka przybrała głównie postać soulu. W latach 80tych wraz z narodzinami hip hopu, narodziło się R&B i w takiej postaci do dzisiaj rozumie się ten termin. Szersza definicja obejmuje także soul, a w zasadzie neo-soul, który swój renesans przeżywał w lata 90tych i na początku XXI wieku. Teraz w sumie wszystko się już ze sobą miesza i określa jako R&B, ale to nie jest tak do końca.

A co do Carey, myślę, że to akurat nie Twoja muzyka. Mimo, że paradoksalnie to typowy pop, zresztą Carey określana jest Królową Popu, w późniejszej fazie kariery przechodzący właśnie w contemporary R&B z elementami hip-hopu. Jako popboy nie powinienes jej ignorować

Post: #20

Wiesz co, [napiszę już tak żeby skończyć temat i wszystko wyjaśnić] tak w ogóle to fakt, że określiłem się popboyem, ma też inną historie, nie związaną koniecznie z czasem present. Ja po prostu wychowałem się na muzyce popowej jak chyba wiele osób i miałem również styczność już wcześnie z tą [wiem, że tego nie lubisz, ale użyję tego sformułowania] alternatywną wersją muzyki pop. Bardzo dużo z nią obcowałem i na przestrzeni lat odrzuciłem wielu artystów i kilku zostawiłem sobie przy sercu. Dlatego uznałem, ze wystarczająco dobrze w swoim mniemaniu potrafię sobie popowe towarzystwo dobierać, ale OK - proszę do mnie tak nie mówić, nie żebym się wstydził, ale wolę Paweł albo saferłel

A za wyjaśnienie terminu dziekuję, tak po za tym czasem z ciekawości wpadam na ten portal