marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
|
MOJA LISTA notowanie 290(224) - 22.07.2016
NOTOWANIE 290(224)
- 01 10 RED HOT CHILI PEPPERS - DARK NECESSITIES
- 02 14 IGGY POP - SUNDAY
- 04 12 NOTHING BUT THIEVES - EXCUSE ME
- 03 15 THE LAST SHADOW PUPPETS - AVIATION
- 06 08 HEY - HISTORIE
- 08 06 THE LAST SHADOW PUPPETS - MIRACLE ALIGNER
- 09 08 THE KILLS - DOING IT TO DEATH
- 05 17 THE LAST SHADOW PUPPETS - EVERYTHING YOU'VE COME TO EXPECT
- 11 04 THE STROKES - OBLIVIUS
- 07 13 BRING ME THE HORIZON - FOLLOW YOU
- 13 11 GARBAGE - EMPTY
- 10 18 HEY - PRĘDKO, PRĘDZEJ
- 18 06 BILLY TALENT - AFRAID OF HEIGHTS
- 14 26 TAME IMPALA - THE LESS I KNOW THE BETTER
- 12 17 PRIMAL SCREAM & SKY FERREIRA - WHERE THE LIGHT GETS IN
- 19 04 IGGY POP - AMERICAN VALHALLA
- 17 09 THE STONE ROSES - ALL FOR ONE
- 26 02 GRIMES - KILL V. MAIM
- 16 27 THE LAST SHADOW PUPPETS - BAD HABITS
- 15 17 JULIA MARCELL - TARANTINO
- 21 07 PVRIS - YOU AND I
- 20 22 IGGY POP - GARDENIA
- 27 03 BLINK-182 - BORED TO DEATH
- 28 02 LIPALI - A GDYBY TAK
- 22 15 LADYHAWKE - A LOVE SONG
- 25 23 MARIA PESZEK - POLSKA A, B, C I D
- 23 09 MARIA PESZEK - MODERN HOLOCAUST
- NN 01 PJ HARVEY - THE COMMUNITY OF HOPE
- 24 17 LANA DEL REY - FREAK
- NN 01 RADIOHEAD - BURN THE WITCH
---
- 31 METRONOMY - OLD SKOOL
- 35 YOUNG THE GIANT - AMERIKA
- 41 CHVRCHES - BURY IT
- 29 BLOC PARTY - VIRTUE
- 48 BRING ME THE HORIZON - AVALANCHE
- 30 THE 1975 - THE SOUND
- 37 CAGE THE ELEPHANT - TROUBLE
- 40 JULIA MARCELL - MAREK
- 45 THE KILLS - HEART OF A DOG
- 33 DAVID BOWIE - LAZARUS
- 44 BIFFY CLYRO - ANIMAL STYLE
- 39 THE CORAL - MISS FORTUNE
- 50 LADYHAWKE - SWEET FASCINATION
- 36 RICHARD ASHCROFT - THIS IS HOW IT FEELS
- NN CRYSTAL CASTLES - CHAR
- 38 M83 - SOLITUDE
- 42 THE DUMPLINGS - KOCHAM BYĆ Z TOBĄ
- NN M83 - GO! FEAT MAI LAN
- NN WOLF ALICE - LISBON
- 47 PRIMAL SCREAM - I CAN CHANGE
O nowościach:
PJ HARVEY - THE COMMUNITY OF HOPE
Mocno kontrowersyjna i zaangażowana politycznie piosenka PJ Harvey „The Community of Hope”, to też prawdopodobnie najbardziej przebojowa kompozycja artystki od jakiegoś czasu. Dobrze znana gitara PJ pulsuje tutaj niezwykle chwytliwym rytmem. Harvey opowiada zaś niesamowicie ciekawą historię o projekcie Hope Six Demolition, w którym nadzieją na szczęście i rozwiązanie problemów społecznych jest supermarket Walmart. To smutne, że obraz świata, który PJ przedstawiła z foto reporterem Seamus’em Murphy w Afganistanie i Kosowie, ma też swoje odbicie w samym sercu ameryki. Rządowy program na rozwiązanie problemów socjalnych! Coś pięknego jak 500+, tylko jaka jest tego cena i gdzie podziała się nasza wolność i godność.
RADIOHEAD - BURN THE WITCH
Z Radiohead mam problem, którego nigdy nie ukrywałem, mianowicie nagrywają świetne, ale pozbawione przebojów płyty. Za dużo melancholii za mało konkretu, gdzie podziały się czasy „The Bends” czy „OK Computer”. Ok. wszyscy mówią, że są super kreatywni i pomysłowi, to oczywiście prawda, ale jest też druga strona medalu, o której się już nie mówi. To wszystko od czasów „Kid A” jest grane na jedno kopyto. Nie inaczej jest z dzisiejszą nowością „Burn the Witch”, ale tutaj przynajmniej uwiodło mnie wokalne i stylistyczne nawiązanie do „Paranoid Android”. Co by nie mówić, dla mnie to najlepsza piosenka Radiohead od wielu, wielu lat, dlatego co oczywiste nie mogłem pominąć jej na mojej liście. Kolejną świetną sprawą jest teledysk i tutaj też jest to powrót do absolutnie najwyższych lotów. Genialna animacja przykuwa uwagę od początku do końca. Jest też coś niesamowitego w klimacie historii, którą opowiada. To wszystko za sprawą strojów oraz wizualnego wystroju miejsca, w którym się rozgrywa. Takie Radiohead to ja naprawdę lubię!
|
|
30.07.2016 10:43 AM |
|
marsvolta
Stały bywalec
Liczba postów: 1 507
Dołączył: Mar 2008
|
RE: MOJA LISTA notowanie 290(224) - 22.07.2016
OPENER 2016 - relacja
PIĄTEK 01.07.2016 r. - dzień trzeci
Ten dzień zapowiadał się słabo i taki też był, dla mnie oficjalnie najsłabszy dzień w historii Openera. LCD Soundsystem to nie jest headliner na taki festiwal. Zresztą moje słowa potwierdzają, co by nie mówić dziwne pustki na ich koncertach na innych festiwalach. To taki trochę skomplikowany temat, bo niewątpliwie jest to zespół wielki, ale bardziej klubowy. No i do słuchania w domu, bo to są naprawdę genialnie wykończone pod względem dźwięku produkcje. Tego żadna scena festiwalowa nie odda. Dlatego zamiast na LCD postanowiłem wybrać się na Nothing But Thieves i Kurta Vile. Na Wodeckiego nie zdążyłem wrócić z Gdańska, zresztą widziałem go już trzy lata temu na Off Festiwalu.
NOTHING BUT THIEVES
Ten młody zespół przykuł moją uwagę w zasadzie od samego początku, a to za sprawą świetnych singli „Wake Up Call” czy „Ban All the Music”. Później miałem okazję zobaczyć ich w Warszawie przed koncertem Gerard’a Way’a i właściwie od tego momentu polubiłem ich na dobre. Koncert w Tencie przyciągnął ogromną publiczność, ale nie zdziwiło mnie to zbytnio, bo skoro główną scenę okupuje w tym momencie Wiz Kalifa, to nie ma się czemu specjalnie dziwić. Mam wrażenie, że Alter Art chce połapać na tym festiwalu wszystkie sroki za ogon. To się im udaje, ale ludzie naprawdę nie są zadowoleni. Bo organizatorzy stawiają nas trochę pod ścianą, jest coś dla nas i jest coś dla zupełnie innej publiczności. Takie właśnie rozmowy można było usłużyć przed wyjściem na scenę chłopaków z Nothing But Thieves. Koncert zaczął się punktualnie o 20:30 od genialnego „Itch”. Przyjęcie przez publiczność było niesamowite, wszyscy bawiliśmy się naprawdę świetnie. Zespół zagrał tego dnia całą swoją debiutancką płytę, a najlepiej wypadły „Excuse Me”, energiczne „Trip Switch”, „Graveyard Whistling” oraz oczywiście „Wake Up Call” i kończące koncert „Ban All the Music”. Usłyszeliśmy też cover Pixes „Where Is My Mind?” (swoją drogą, dlaczego wszyscy coverują właśnie to nagranie, tego genialnego zespołu z całą masą innych świetnych piosenek?) oraz specjalnie dla nas „Lover, Please Stay” z adnotacją, że grają ten numer pierwszy raz na festiwalu. Koncert był bardzo dobry, a największe wrażenie na publiczności zarobił niesamowity Conor Mason, nad jego głosem wiele osób zachwycało się jeszcze długo po występie Brytyjczyków. Teraz z niecierpliwością czekam na nowy album, bo szczerze mówiąc koncert wyczerpał cały repertuar zespołu i trzeba to szybko naprawić, aby koncerty mogły być dłuższe.
KURT VILE
Jako, że koncerty Kurta i Nothing But Thieves zachodziły się, to niestety przegapiłem pierwsze czterdzieści minut koncertu artysty. Tak czy siak postanowiłem zobaczyć chociaż trochę tego występu. Najważniejsze, że nie przegapiłem „Pretty Pimpin”, bo to naprawdę wielka przyjemność móc usłyszeć ten utwór na żywo. Zagrał też „Wakin on a Pretty Day” oraz „Wild Imagination”, ale jakoś nie mogłem do końca wejść w klimat tego występu. Pod namiotem Alter Stage panowała piknikowa atmosfera, szkoda, że Kurt i jego Violators nie są w Polsce lepiej znani, bo to naprawdę świetna muzyka. Połączenie estetyki lirycznej Boba Dylana z charyzmą i wykonaniem równym Johnny’ego Casha. No i przede wszystkim jakim cudem takie koncerty się zachodzą, czy nie można tego było lepiej zamieszać, bo tutaj wyszło tak, że jedyni rockowi artyści tego dnia (Twin Atlantic odwołali swój koncert!) nakładali się na siebie.
|
|
30.07.2016 10:46 AM |
|