NOTOWANIE 129 SIERPIEŃ 2008
- 02 02 THE VERVE - LOVE IS NOISE
- N- 01 KINGS OF LEON - SEX_ON_FIRE
- 01 03 THE LAST SHADOW PUPPETS - STANDING NEXT TO ME
- N- 01 SLIPKNOT - PSYCHOSOCIAL
- 18 02 THE AUTOMATIC - STEVE MCQUEEN
- 03 04 THE LAST SHADOW PUPPETS - THE AGE OF THE UNDERSTATEMENT
- 20 02 WEEZER - PORK AND BEANS
- 14 02 PRIMAL SCREAM - CAN'T GO BACK
- N- 01 METALLICA - THE DAY THAT NEVER COMES
- 04 03 THE SUBWAYS - ALRIGHT
- 05 04 SCARLETT JOHANSSON - FALLING DOWN
- N- 01 THE RACONTEURS - MANY SHADES OF BLACK
- 08 05 BULLETS FOR MY VALENTINE - HEARTS BURST INTO FIRE
- 06 04 THE RACONTEURS - SALUTE YOUR SOLUTION
- 16 02 THE FUTUREHEADS - WALKING BACKWARDS
- 13 07 THE KOOKS - ALWAYS WHERE I NEED TO BE
- 09 05 THE PIGEON DETECTIVES - THIS IS AN EMERGENCY
- 07 03 BULLETS FOR MY VALENTINE - WAKING THE DEMON
- 11 04 PORTISHEAD - MACHINE GUN
- 10 03 DIRTY PRETTY THINGS - TIRED OF ENGLAND
O Nowościach:
Sorry, że tak późno.
KINGS OF LEON - SEX_ON_FIRE
Zawsze miałem mały problem z tym zespołem. Kiedy wychodziły ich single nie za bardzo się nimi zachwycałem jednak z perspektywy czasu dochodziłem do wniosku, że to naprawdę świetne piosenki. To jest taki stan, w którym nie do końca skupiasz się nad tym wszystkim co proponuje Ci radio telewizja. Owszem dostrzegasz obecność, ale aktualnie co innego masz w odtwarzaczu. Dziś mogę powiedzieć, że „On Call” czy „Fans” to piosenki, które są świetne i niczego im nie brakuje. Na pewno pozostaną dla mnie ważne. Inaczej jest z „sex_on_fire” podoba się od razu i chce się tego słuchać w kółko. Może tego właśnie brakowało Kings Of Lean do tej pory, takiego pierwiastka przebojowości („bezwzględnej” – tak bym nazwał tego typu piosenkę). Teraz na pewno to mają, a przynajmniej w tej piosence potrafili to wykorzystać. Nareszcie wyszli przed szereg i może teraz to oni będą najważniejsi ? Nie miałbym nic przeciwko.
SLIPKNOT - PSYCHOSOCIAL
Czy czekałem na nową płytę Slipknota. Nie jestem pewien. Gdy usłyszałem Coreya Taylora z nowym albumem Stone Sour pomyślałem, że może nie powstanie następna płyta Slipknota. Moim osobistym zdaniem na Subliminal Verses zespół wzbił się na wyżyny swoich umiejętności. Nie przypadkowo bo pomagał im sam „boski Rick” (o tym więcej przy Metallice). Co więcej można zrobić czy są jeszcze możliwości wyższego wykorzystania potencjału ludzkiego Slipknota? Może łatwiej byłoby kontynuować działalność w Stone Sour. Jednak z drugiej strony nie mogli zawieść swoich fanów. Tu powstaje problem bardzo dzisiaj powszechny czyli nagrywanie płyt na siłę, ale to już zupełnie inny temat. Jednak wrócili i od razu powiem, że bardzo mi się podoba. Bałem się tego, że zespół powróci do bardziej drapieżnego stylu z pierwszych płyt, z drugiej jednak strony to Slipknot nie mogą nagrywać zwykłych rockowych pioseneczek. Jakiś progres musi być tak więc czy istnieje idealny środek. Okazuje się, że tek. Singlowy Psychosocial doskonale to obrazuje. Brudna chropowata realizacja, wrodzona zadziorność mocne bębny i zabójczy śpiew, choć co bardzo ważne doskonały bo czysty Coreya. Z drugiej strony melodyjny refren, który od razu wpada w ucho i mamy do czynienia z idealnym złotym środkiem. Dodatkowo fajne solówki gitarowe, które idealnie wpasowane są w dynamikę utworu. Jednym słowem utwór prawie doskonały. Pozostaje tylko nieodparte wrażenie, że główny riff to kopia z Ride The Lightning z repertuaru zespołu o którym teraz. Bo przecież wraca Metallica.
METALLICA - THE DAY THAT NEVER COMES
Tak Metallica wraca i robi przy tym tyle szumu, że chyba nawet każde dziecko o tym wie. O tym utworze opinie są różne. Niektórzy odkrywają, że to przecież taki drugi „One” inni, że to przecież podobny patent jak „Fade To Black”, każdy chce się wykazać i znaleźć podobieństwo. Ja natomiast powiem tak, że zarzut iż utwór Metallici przypomina inny utwór Metallici to tak jakby powiedzieć, że ołówek przypomina kredkę. Przecież Metallica może nagrać utwór w swoim stylu w końcu sami go wypracowali. Jaka różnica pomiędzy jabłkiem czerwonym czy zielonym jeśli dalej smakuje jak jabłko jeśli lubisz jabłka to zjesz to i to. Tak samo jest z tym zespołem ja ich lubię więc pogoi ich zjeść. I jak smakuje? Naprawdę nieźle. Kompozycje długa ze wstępem świetnymi melodyjnymi zwrotkami, a to co najlepsze to dzieje się w drugiej części. Myślę, że nikt nie może mieć wątpliwości co to za zespół jak James śpiewa „Love Is A Four Letter Word”. A dalej jest jeszcze lepiej riffy przeplatają się z solówkami dodatkowo, świetny jest Lars i nie zgodzę się z opiniami, że perkusja znów brzmi nie najlepiej. W radiach często wyciszają ten fragment utworu, ale nie wiem dlaczego, przecież on tak samo jak pierwsza cześć po dłuższym osłuchaniu staje się przebojem. Pamiętasz dźwięk po dźwięku i podziwiasz. Podsumowują mogę powiedzieć otwarcie nawet w najśmielszych snach nie mogłem sobie wyobrazić takiego powrotu. Metallica brzmi jak Metallica z przed 20 lat to coś wspaniałego.
Na koniec wrócę do tematu Ricka Rubina. Jest to człowiek, który bez wątpienia jest najlepszym producentem na świecie. Pamiętam jak, kiedyś wychodził pierwszy album SOAD i wtedy goście nie byli znani wcale. To co zwróciło moją uwagę to fakt, że produkuje ich Rick. Od razu zapoznałem się z zawartości i przekonywałem wszystkich do tego zespołu. Jak się później okazało nie do końca potrzebnie bo przy drugim albumie nie potrzebowali już pomocy. To samo zrobił, ze Slipknotem, Subliminal Verses chyba już na zawsze pozostanie jednym z moich ulubionych albumów. A Rick dawał sobie radę w latach 80’, 90’ i w nowym wieku też pozostaje liderem. A przecież radzi sobie doskonale radę w różnych gatunkach muzyki od Beastie Boys, Run D.M.C. po Danzig czy Playera nie zapominając o jego największym dzieje przynajmniej jak dla mnie Blood Sugar Sex Magik - Red Hot Chili Peppers, ale i najwspanialszej płycie Mars Volty, De-Loused in the Comatorium.
Dla tego nie mam wątpliwości co do płyty i wiem, że będzie świetna.
THE RACONTEURS - MANY SHADES OF BLACK
Co można więcej napisać o tym zespole są wielcy i w zasadzie, każda ich piosenka jest wspaniała.
Dlatego nie będę pisał za wiele i powiem tylko że podoba mi się styl w jakim piosenka jest śpiewana w zwrotce. Taki lekko obojętny i lekceważący. Wspaniałe.