DAMON ALBARN - HEAVY SEAS OF LOVE

Na nową płytę Blur wszyscy czekamy od lat, ale paradoksalnie zupełnie nie spodziewałem się solowego albumu Damona Albarna. To tym bardziej dziwne biorąc pod uwagę liczbę projektów w jakich Albarn brał udział w ostatnich latach. Jednak solowy album nie był pewnie priorytetem i teraz nareszcie to się zmienia. Płyta „Everyday Robots” jest naprawdę świetna to bez wątpienia jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy album tego roku. Krążek promowany jest wysypem singli, dlatego postanowiłem postawić na razie na jeden. Nie mogłem odmówić sobie przyjemności i wybrałem ten ostatni „Heavy Seas of Love”. To tak dobra piosenka, że nie sposób się od niej uwolnić. Gościnny wokal Brian Eno to taki niemalże oczywisty ukłon w stronę Franka Zappy. Gdyby w końcu nie pojawił się w głos Damona to można byłoby się zastanawiać czy to nie jest przypadkiem jakieś zapomniane nagranie geniusza muzyki. Ta piosenka ma naprawdę niesamowity klimat, a jej tekst jest tak naturalny, że niemal z miejsca w całości zapada w pamięć. Albarna wraca tu przede wszystkim do swoich fascynacji muzyką gospel, łączy je jak zwykle w perfekcyjnych proporcjach z swoim stylem, do którego zdążył przyzwyczaić przez lata kariery. Warto też zwrócić uwagę na to, że w chórkach pojawia się tu sama Bat for Lashes! Dlatego wybór był tak prosty i oczywisty, na ten moment „Heavy Seas of Love” wydaje się być niekwestionowanym liderem na „Everyday Robots”.