SAINT RAYMOND - YOUNG BLOOD

Debiut Saint Raymond to była tylko kwestia czasu, bo w sumie od początku nie mogłem uwolnić się od tego nagrania. „Young Blood” to niesamowicie witalna i ożywcza piosenka. Takie kawałki naprawdę potrafią mobilizować i naładować człowieka pozytywna energią. Mam wrażenie jakbym znał ten numer od zawsze i nie ukrywam, że pewne deja vu na początku zawsze mi przy tym nagraniu towarzyszyło. To zaś sprawia, że masz ochotę słuchać tego na okrągło. Jest to niewątpliwie intrygujące i dające do myślenia odczucie. Muzycznie Saint Raymond Ameryki nie odkrywa, bo kompozycja wpisuje się dzisiejszą scenę muzyki alternatywnej. Za to w przypadku „Young Blood” lekkość i przebojowość jest niesamowicie ujmująca. To taki oczywisty przebój!

KAISER CHIEFS - COMING HOME

W przypadku Kaiser Chiefs powrót w takiej formie naprawdę cieszy. Już wydawało się, że zespół nie przetrwa, że po prostu przegra z konkurencją, a tu nagle takie nagranie. „Coming Home” kieruje grupę z powrotem na właściwe tory. Nie znaczy to oczywiście, że na sto procent piosenka okaże się przebojem tego roku, bo wiadomo, że na to musi się złożyć wiele czynników (przede wszystkim przychylność mediów), jednak dla mnie to na pewno jest dobra piosenka. Może mój zachwyt więżę się to z sentymentem do pierwszych nagrani zespołu, ale czy jest w tym coś złego? Na pewno nie, a ponadto w „Coming Home” mamy też do czynienia z odświeżonym brzmieniem. Dlatego nie odcinając się od swoich korzeni zespół w bardzo inteligentny sposób proponuje coś nowego. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że „Coming Home” na głowę bije „Ruby”, a przecież ta druga stała się chyba największym przebojem w całej karierze Kaiser Chiefs. Świetna aranżacja, jakość studyjna najwyższych lotów, doskonałe przejścia i pięknie wpasowana solówka. Ponadto rewelacyjne brzmienie basu. Jak zacząłem tak i skończę. Naprawdę cieszy mnie ta nowa piosenka Kaiser Chiefs!