Post: #1

To już nei pierwszy cover tej grupy z Florydy. Do posłuchania na ich myspacie TUTAJ

Post: #2

Szybko się wzięli za coverowanie Przyznam, że już sam zespół wydaje się dość niskich lotów (nazwa, styl jaki prezentują) i piosenka też tak naprawdę w żaden sposób nie jest wyjątkowa. Ani to wyjątkowo nie zmienione...a i wokal słaby po prostu.

Post: #3

Cytat:czyli nie ma to jak żerować na sukcesie innych

Czy Ty aby nie przesadzasz? Coverbandy były, są i będą. Sprawdź jak zaczynał np. Elton John.

Post: #4

Skąd wziąłeś Sebastianie ten cytat?

Post: #5

Z podtytułu tematu. http://www.mycharts.pl/forum/viewforum.php?f=38

Post: #6

Aha, no tak. Ja to widzę jako nowiutki post w tym temacie i nie muszę wchodzić w całą zawartość
Po części gość ma rację. Ten cover naprawdę nie wnosi nic interesującego. Covery trzeba umieć robić, i wcale nie jest to łatwiejsze od zrobienia zupełnie nowego kawałka, tzn jest to łatwiejsze, ale właśnie np. w takim wypadku jak ten.

Post: #7

Pełna zgoda, ale z tym żerowaniem to jest według mnie przesada. Wiele zespołów zaczynało tylko od coverów.

Post: #8

Przeważnie każda kariera zespołu zaczyna się od coverów , tylko niektórzy sprowadzają to do swoich pierwszych amatorskich koncertów i na tym kończą, a inni dzięki coverom podpisują już kontrakty, covery to ich pierwsze single.....

Post: #9

abd3mz napisał(a):

Cytat:czyli nie ma to jak żerować na sukcesie innych

Czy Ty aby nie przesadzasz? Coverbandy były, są i będą. Sprawdź jak zaczynał np. Elton John.

Covery coverami, ale nagrywanie ich w momencie największej popularności oryginalnej wersji można, a nawet trzeba nazwać żerowaniem! To szukanie za wszelką cenę taniego rozgłosu moim zdaniem :roll:

Post: #10

aaktt napisał(a):Covery coverami, ale nagrywanie ich w momencie największej popularności oryginalnej wersji można, a nawet trzeba nazwać żerowaniem!

Zdaje się, że w latach 50-tych i 60-tych to była norma. Szczególnie na linii UK - USA. Jak coś w UK odniosło sukces to w USA jakiś zespół nagrywał bardzo podobną piosenkę. Gdy oryginał wchodził za kilka miesięcy do USA to już nie miał żadnych szans, bo wszyscy go od dawna znali. Chyba, że coś przekręciłem. [Zdaje się, że w Polsce też były nagrywane piosenki na takiej zasadzie.]

Post: #11

oj, ja to tak ironicznie napisałem, a tu się stworzyła mała burza forumowa Fajnie, że chłopaki zamiast leżeć na plaży popijając piwko grają muzę, nawet jeśli byłyby to same covery
A co do zarzutu abd3mza - przypominam Ci, że u mnie na liście były 4 wersje "Umbrelli"

abd3mz napisał(a):Zdaje się, że w latach 50-tych i 60-tych to była norma. Szczególnie na linii UK - USA. Jak coś w UK odniosło sukces to w USA jakiś zespół nagrywał bardzo podobną piosenkę. Gdy oryginał wchodził za kilka miesięcy do USA to już nie miał żadnych szans, bo wszyscy go od dawna znali. Chyba, że coś przekręciłem

Nie trzeba sięgać tak daleko - rok 2004: "Dragostea din tei", O-Zone i Haiducii
- rok 2002: Madhouse i Limelight. Oboie coverują "Like A Prayer". Z tej batalii cało wychodzi Madhouse

Post: #12

prz_rulez napisał(a):Fajnie, że chłopaki zamiast leżeć na plaży popijając piwko grają muzę, nawet jeśli byłyby to same covery

a myslisz, ze po co oni poszli po najmniejszej oporu mając nadzieje na kasę po nagraniu kawalka, ktory zajął im mniej czasu niż komponowanie nowego?

Post: #13

prz_rulez napisał(a):A co do zarzutu abd3mza

A gdzie jest mój zarzut, bo nie mogę dostrzec?

ku3a napisał(a):a myslisz, ze po co oni poszli po najmniejszej oporu mając nadzieje na kasę po nagraniu kawalka, ktory zajął im mniej czasu niż komponowanie nowego?

A z jakiej racji ma do nich pójść kasa? Tak się pytam, bo po prostu nie wiem.

Post: #14

zarzut przesady
Zespół chyba jedna coś tam zarobi, bo ma swoje kawałki na itunesie

Post: #15

no i w jakims radio na pewno tez ich puszczą

Post: #16

abd3mz napisał(a):

aaktt napisał(a):Covery coverami, ale nagrywanie ich w momencie największej popularności oryginalnej wersji można, a nawet trzeba nazwać żerowaniem!

Zdaje się, że w latach 50-tych i 60-tych to była norma. Szczególnie na linii UK - USA. Jak coś w UK odniosło sukces to w USA jakiś zespół nagrywał bardzo podobną piosenkę. Gdy oryginał wchodził za kilka miesięcy do USA to już nie miał żadnych szans, bo wszyscy go od dawna znali. Chyba, że coś przekręciłem. [Zdaje się, że w Polsce też były nagrywane piosenki na takiej zasadzie.]

To były inne czasy i inny poziom muzyczny. Teraz żyjemy w dobie internetu, a co drugi cover okazuje się być jakąś fatalną techniawo-dance'ową przeróbką, która brzmi zupełnie bez duszy.

Ja nie mówię 'nie' dla coverów, tylko 'nie' dla profanacji dobrych piosenek w żenujący i tani sposób :roll:

Post: #17

Zgadzam się, ale czy ten cover uznajesz za żenujący?

Post: #18

Jak dla mnie cover zbyt podobny do oryginału (w dodatku o wiele słabszy). Z tego co widzę, to coverują głównie popowych wokalistów i wokalistki. Poza niezłym głosem wokalisty nie widzę w ich muzyce nic ciekawego.

PS. Jak ktoś chce, to mam linka do płyty z coverami.
PS 2. Cover "Without You Here" Goo Goo Dolls brzmi całkiem nieźle, może dlatego że nie znam oryginału

Post: #19

abd3mz napisał(a):Zgadzam się, ale czy ten cover uznajesz za żenujący?

Nie, bez przesady. Ten cover jest przede wszystkim dokładną kopią oryginału i to go dyskwalifikuje. Jeśli ktoś nagrywa covery, to niech to robi po swojemu, a nie tak samo jak oryginalny wykonawca. Co to ma w ogóle za sens?