Post: #21

aaktt napisał(a):Aż chyba coś poprzestawiam ^^ Dzięki!

O! Czyli podeszło. To jak elektro housowa wypaliła mysza i to koniecznie również Wolfgang Gartner: [url-http://www.youtube.com/watch?v=UOuxTQpxawc]klik[/url] I tym razem już piszę całkiem poważnie, bo to zaskakująco klarowna w swoim szaleństwie rzecz.

W tej partii znowu 2 na 4. Ta japońska wiksa rewelacja! Naprawdę dobrze mózgiem trzęsie. No i Little Boots, ale to oczywistość.
Natomiast remix Beach Boysów straszny, nie do przebrnięcia dla mnie w jakiejkolwiek kategorii.

Post: #22

Daje radę, ale niespecjalnie mnie porwało. Przypomina mi trochę niektóre produkcje Nakaty. Nie mniej jednak dodaję na playlistę, dzięki. Lubię czasem posłuchać jakichś sympatycznych elektro-house'ów, a mam trochę braki W razie czego jestem otwarty na sugestie

Post: #23

Post: #24

Nie uważam, żeby "Vocal" było specjalnie kiczowate, chyba, że uznamy, iż muzyka klubowa jako taka jest kiczowata

Post: #25

Prz, Ty nie przyjmujesz do wiadomości, że istnieje taka kategoria estetyczna jak kicz, więc chyba tym bardziej nie jesteś wyrocznią w temacie co można za kicz uznać, a co nie. Zresztą podchodzisz do sprawy arbitralnie i każde użycie słowa "kicz" odbierasz jako atak, co akurat tutaj nie jest ani trochę uzasadnione.

Post: #26

Vocal, bleh, jaki kicz!

Blondes w wersjach studyjnych mnie śrendio przekonują, ale na żywo to miazga <3

I to chyba tyle na razie, T-arę może sprawdzę, ale najpierw Perfume, których wciąż nie sprawdziłem, bo mam jakiś problem z hasłem do paczki

Post: #27

adik 303 napisał(a):Blondes w wersjach studyjnych mnie śrendio przekonują, ale na żywo to miazga <3

No właśnie ja płaczę do dzisiaj, że ich opuściłem (nie z własnej winy) na Offie w tym roku :'(

adik 303 napisał(a):najpierw Perfume, których wciąż nie sprawdziłem, bo mam jakiś problem z hasłem do paczki

Do tego "Level3", które gdzieś tam wrzucałem po premierze w okolicy forum? Powinno być takie jak tytuł płyty małymi znakami bez spacji.

Post: #28

Post: #29

aaktt napisał(a):Lubię czasem posłuchać jakichś sympatycznych elektro-house'ów, a mam trochę braki

Te regiony też akurat mam akurat niezbyt szczególnie rozpoznane, bo to mimo wszystko nie moja stylistyka. Kojarzę raptem kilka najbardziej znanych projektów, i to tak "na alibi", żeby nikt nie mógł mi zarzucić, że jestem kompletnym laikiem w tym temacie i generalnie wiem czego się spodziewać to tym gatunku muzyki, ale to żadna sztuka.

Co mógłbym zaproponować jeszcze? Może Easy, albo Language od Portera Robinsona. Oba dość znane zresztą, bardzo melodyjne rzeczy, może nawet za bardzo, bo elektro powinno "szarpać" przede wszystkim, a te tego nie czynią. Coś mi świta, że przez ogrom Szymkowej muzyki w nowościach na playliście mogły się nawet przetoczyć.

Duet Dada Life też jest doskonale znany na tej scenie: Happy Hands & Happy Feet, Kick Out The Epic Motherf**ker, czy ostatnie Born To Rage z którym to już związane są nawet fanowskie akcje tworzące filmiki zawierające materiał kojarzący się z danym krajem.

Co tam by jeszcze... może to? Mord Fustang

-------------------------------

Odnośnie tego co się pojawiło:
Blondes zawsze spoko, może widziałbym je w innym wyborze, mniej klaustrofobicznym i surowym, ale jest dobrze.
Koreanki, tak są prześliczne. Przejdźmy dalej.
PSB jasna sprawa. Aczkolwiek początkowo do tego utworu nie pochodziłem tak optymistycznie, dopiero z czasem się przekonałem. Jako rzecz zamykająca ich koncert sprawdza się doskonale. No i z kiczem w tym wypadku się nie zgadzam. Chociażby z tego względu, że jest tyle utworów PSB, które można nazwać kiczowatymi, że tutaj dałbym im już święty spokój.
O Will.I.Amie się wypowiedziałem wcześniej. I żeby nie być gołosłownym - fragment mostka w 3:12 to nic innego jak "Born Slippy" Underworld.
Ta Japonka całkiem przyzwoita jak na regiony do który przekonania nie mam żadnego, pozostałe dwa utwory - wiadomo, klasa.

Post: #30

meni napisał(a):fragment mostka w 3:12 to nic innego jak "Born Slippy" Underworld.

No, powiedzmy. Ale myślisz, że ich połączone IQ wpadłyby na na to, żeby nawiązać do tego kawałka?

aaktt napisał(a):Zaskakująco klubowa pozycja z drugiej płyty duetu.

Fakt, jak na siebie to rozbudowali melodykę, chociaż szkielet deepowy i tempo raczej zachowane. Ten numer jest szybko w nieco fake'owy sposób

aaktt napisał(a):"Lovey-Dovey"

Dopiero jak włączyłem klip, to zrozumiałem o co chodzi z tym Jacksonem Numer zaskakująco mocno osadzony w klimatach europejskie disco lat 80., zaskakująco!

aaktt napisał(a):Deadmau5

Lubiłem deadmau5, pewnie bardziej niż większość osób, ale ostatnio mnie nie zachwyca. Zbliża się niebezpiecznie do pewnych rejonów, o których nie chcę dyskutować.

aaktt napisał(a):Dowód, że granica między radiowym przebojem a klubowym bangerem już zupełnie się zatarła.

Ona często się zaciera w ostatnich latach. Co chwila jakaś łupanina trafia na szczyty list przebojów. Ta była pierwszą, która okazała się bardzo udana. Za kilkanaście lat będzie to wizytówka tej epoki, na pewno

meni napisał(a):No i z kiczem w tym wypadku się nie zgadzam.

Jest kiczowate, tzn. jest na tej słynne granicy Ja w sumie nie rozumiem trochę czemu wiele osób tak bardzo zachwyca się tym numerem mimo pewnych genialnych instrumentalnych trików, które są tam zastosowane. Czy nikt nie zdaje sobie sprawy, że to autoplagiat z "It's Alright"? Tamten numer powinien być w tym zestawie, nie "Vocal"

Post: #31

saferłel napisał(a):Czy nikt nie zdaje sobie sprawy, że to autoplagiat z "It's Alright"? Icon_wink Tamten numer powinien być w tym zestawie, nie "Vocal"

Jest za stary i za mało łomotliwy Może jak będę robił 80's Bangerz, to wezmę go pod uwagę

saferłel napisał(a):Ona często się zaciera w ostatnich latach. Co chwila jakaś łupanina trafia na szczyty list przebojów.

Prawda w sumie.

saferłel napisał(a):Numer zaskakująco mocno osadzony w klimatach europejskie disco lat 80., zaskakująco!

One w pewnym momencie miały trochę takich kawałków. Ostatnio niestety trochę smęcą, ale jeszcze nie wpadły na szczęście w modną ostatnio mianierę piosenek-śmietników.

saferłel napisał(a):Ale myślisz, że ich połączone IQ wpadłyby na na to, żeby nawiązać do tego kawałka?

Myślę, że will.i.am wcale nie jest taki głupi. Tylko robi z siebie idiotę dla fejmu i hajsu.

meni napisał(a):Te regiony też akurat mam akurat niezbyt szczególnie rozpoznane, bo to mimo wszystko nie moja stylistyka. Kojarzę raptem kilka najbardziej znanych projektów

Dzięki wielkie za sugestie w każdym razie Jutro dam znać jak wrażenia, bo na dziś mam trochę inne muzyczne plany już

meni napisał(a):No i z kiczem w tym wypadku się nie zgadzam. Chociażby z tego względu, że jest tyle utworów PSB, które można nazwać kiczowatymi, że tutaj dałbym im już święty spokój.

A ja nie. Bo owszem mają sporo kawałków, gdzie granica jest przesunięta nawet dalej, ale na niewielu z nich można tak dokładnie wskazać gdzie się kończy a gdzie zaczyna. To jest podręcznikowy przykład ze względu na dość niejednolitą strukturę.

meni napisał(a):Blondes zawsze spoko, może widziałbym je w innym wyborze, mniej klaustrofobicznym i surowym, ale jest dobrze.

Wtedy byłoby trochę bardziej do siedzenia niż do skakania

Post: #32

Post: #33

(05.01.2014 11:10 PM)aaktt napisał(a):  

saferłel napisał(a):Ale myślisz, że ich połączone IQ wpadłyby na na to, żeby nawiązać do tego kawałka?

Myślę, że will.i.am wcale nie jest taki głupi. Tylko robi z siebie idiotę dla fejmu i hajsu.

Zgadzam się z Konradem. On doskonale wie co robi i jak to realizować. Paweł, przecież na tej jego nowej płycie złapałem go za rączkę aż w sześciu przypadkach! (Let's Go, #ThatPower, Bang Bang, Great Times Are Coming, Good Morning oraz wspomniane wyżej Scream & Shout) Czasami sampling, ponoć bez zgody autorów, czasami jakiś dobrze znany motyw. A kto wie czy nie ma więcej, tylko tego nie wychwyciłem.

saferłel napisał(a):Lubiłem deadmau5, pewnie bardziej niż większość osób, ale ostatnio mnie nie zachwyca.

Ej no, The Veldt było przyjemne!

saferłel napisał(a):Czy nikt nie zdaje sobie sprawy, że to autoplagiat z "It's Alright"?

A w sensie dosłownym, czy masz coś głębszego na myśl? Tym razem ja przyznam, że nie wpadłbym na to.

aaktt napisał(a):Jutro dam znać jak wrażenia, bo na dziś mam trochę inne muzyczne plany już

Żaden problem.

aaktt napisał(a):Wtedy byłoby trochę bardziej do siedzenia niż do skakania

Racja, temu absolutnie zaprzeczyć nie mogę.

A z ostatniej partii niestety nic dla mnie. Aczkolwiek zgadzam się, że "I Fink U Freeky" to jeden z bardziej znośnych momentów Die Antwoord.

Post: #34

Die Anterwood są koszmarni <3

Post: #35

Die Antwoord zajebiste, ale "Rich Bitch" jeszcze lepsze <3

Post: #36

Jak rich bitch to tylko Nicki!

Post: #37

meni napisał(a):Zgadzam się z Konradem. On doskonale wie co robi i jak to realizować.

Wiadomo, że pisałem tak ze względów czysto szyderczych. Jest mądry chociażby dlatego, że wie jak sprzedać big, deep shit Ja bym nie potrafił

meni napisał(a):A w sensie dosłownym, czy masz coś głębszego na myśl? Tym razem ja przyznam, że nie wpadłbym na to.

Porównaj sobie tekst "Vocal" z linijkami pokroju There's one thing for sure/Music is our life's foundation/ And shall succeed all the nations to come/Cause the music plays forever Te piosenki są o tym samym + bazują na podobnych akordach. Można łatwo śpiewać pod melodię, co zresztą robili ostatnio na koncertach - my się niestety nie załapaliśmy jeszcze W kilku wywiadach mówiono o tych podobieństwach. Nic narzucającego się, ale "Vocal" to taka słabsza reinkarnacja "It's Alright", oczywiście tylko wersji singlowej, bo ta albumowa to zupełnie inna bajka, zupełnie inna piosenka.

Post: #38

Post: #39

Ej, fajna ta część! Remixu Timberlake'e a nie znam, ale lubię oryginał i wierzę na słowo, a reszta to pop-fun, Keshy i Natalii Kills mi brakuje do pełnego zestawu.

Post: #40

okurde, tak kapitalny top, że aż postanowiłem powrócić na stare śmiecie
nie wierzę, że Azealia poza dychą!
ogólnie rzecz biorąc to przyda się ten wątek do układania playlist na kolejne imprezy...