Post: #10

Racja, dokładnie tak. Ja nie deprecjonuję słowa przebojowość. Przy czym samo słowo przebojowość to taka umowna nazwa bo każdy rozumie ją trochę inaczej. Niektórzy bardzo negatywnie bo łączą od razu z miałkością i pojęciem "mainstream". Niestety, a nie musi tak być, no bo czy takie powyższe Planetarium nie jest przebojowe? No jest, ale może gdyby 20 lat temu występowali jako support przed Green Day to byliby grani w radiu i zaliczani do mainstreamu a dziś już nie. Pozatym mainstream w USA i Europie to jest co innego, mainstream w Polsce to jest co innego niż w WB... Wszystko pokręcone.
Więc dla mnie te określenia nic nie znaczą osobiście, oczywiście czasami się ich używa, ale w muzyce chodzi przede wszystkmi o spełnienie oczekiwań. A każdy ma inne. Oczekiwań często nie wypowiedzianych bo muzyka tez ma zaskakiwać, czyli nie tylko dostajemy to czego się spodziewamy co lubimy w muzyce, ale też jakieś połączenia które wydają nam się nowe i interesujące, wciągają. Ale tak czy siak, musi to wszystko trafić na podatny grunt, czyli na te podświadome oczekiwania, jak mają wyglądać harmonie, jakie jest wykonanie, to musi trafić pod skórę po prostu, wywołać emocje.
Bez emocji nie ma muzyki, to jest zlepek emocji, dlatego nie można tylko czysto technicznie oceniać muzyki.
A jeśli to nie trafia do większości jak płyta Arctic Monkeys - nie daje nam emocji, wszystko jedno czy tych nie oczekiwanych czy oczekiwanych, to już nie jest to nasz problem tylko problem Arctic Monkeys.
Dlaczego? Bo dziś jest tyle muzyki że zawsze można sobie znaleźć antidotum