Post: #1

Muzyka Mari Boine od dawna mnie fascynowała. Zmienna barwa głosu, niedająca się jednoznacznie zaszufladkować stylistyka, gdzieś na pograniczach folku, world, rocka i jazzu, a wszystko okraszone melancholijną tęsknotą gdzieś z północnych rejonów Norwegii. Mari, tak naprawdę, nie jest jednak Norweżką. Należy do ludu Saami, wcielonego siłą przed laty do tego kraju. I właśnie kultura owego plemienia z dalekiej północy ma największy wpływ na muzykowanie Mari. Słychać to zwłaszcza w rytmicznej formie śpiewu, tak zwanym joikowaniu.

Wieść o nowej płycie artystki „It Ain’t Necessarily Evil (Mari Boine Remixed vol. II)” bardzo mnie ucieszyła, choć nie spodziewałem się, że poza remixami znajdzie się tu także miejsce dla nowego materiału! A jednak jest na płycie cudnej urody świeżutka perełka w postaci utworu „Elle” zaśpiewanego dla potrzeb filmu „The Kautokeino Rebellion”. Pierwsze przesłuchanie mnie zelektryzowało, drugie - zwaliło z nóg, trzecie - uzależniło...

Wszystkim polecam piękne VIDEO

Piosenka dostępna jest już na moim CHOMIKU

Post: #2

Cóż... to nie do końca moje klimaty. Wolę jednak bardziej energetyczne i przebojowe kawałki, co nie znaczy, że ten jest zły

Z Twoim numerów 1 wolałem już Dianę Krall, na której nuceniu ostatecznie przyłapałem się ze dwa razy

Post: #3

Być może kawałek wpadnie w ucho tym, którzy lubią takie tęskne, melancholijne klimaty północy, nieobce twórczości chociażby Sigur Rós, Bjork czy Sinead O'Connor...

Post: #4

Ja zdecydowanie wolę psychodeliczną i dziką Bjoerk niż tą skandynawsko-balladową

Post: #5

Mi się podoba... i to bardzo.