Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3 (1982-1990)
Konrad Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6 063
Dołączył: Jun 2007
Post: #21
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Z tego zestawu najbardziej energetyczny jest Beat It Jacksona. Nie wiem czemu zawsze tytuł ten kojarzy mi się z urządzeniem sanitarnym zwanym bidet Icon_mrgreen

Ebony, Africa, Billie Jean, Look Of Love oraz mój ulubiony Suvenir. Żeby to dzisiaj tak grali.

PS Miszonku mój drogi może byś tak jakąś chociaż aktualną 10-kę listy wymodził co tydzień. Byłoby fajnie Icon_smile

[Obrazek: musicbar.php?username=konrad144&color=green]
10.07.2014 06:40 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #22
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
(10.07.2014 06:40 PM)Konrad napisał(a):  Nie wiem czemu zawsze tytuł ten kojarzy mi się z urządzeniem sanitarnym zwanym bidet Icon_mrgreen
Mnie też Icon_smile2 .

Na 10-kę nie ma szans, bo pewnie po kilku(nastu) tygodniach i tak bym doszedł do wniosku, że to nie dla mnie zabawa. Wszystkie podejścia do własnej listy przebojów kończyły się podobnie, czy to było 25, czy 15, czy 5 lat temu - jakoś mnie nigdy to nie kręciło i w końcu stwierdzałem że trochę nuda.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
10.07.2014 10:17 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #23
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Mike Oldfield & Maggie Reilly MOONLIGHT SHADOW 1983 Crises
w BTW od: 2010-11? (przy przygotowywaniach do całościowego podejścia do BTW dorzuciłem)


No i jednak jest więcej syntezatorów. A ja wolę od "wersji" angielskiej. Cudo melodia Icon_biggrin3 .

Ciekawostka: Mike opowiadał, że piosenka była zainspirowana filmem Houdini, który opowiadał o próbach skontaktowania się ze słynnym iluzjonistą po jego śmierci. Inni zaś próbowali w tekście znaleźć odniesienia do zabójstwa Johna Lennona (choć godzina i liczba strzałów w piosence nie zgadzała się z tymi rzeczywistymi)

Statystyki:
UK - 4
LPP3 - 2x1m. (pierwszy taki przypadek w tej części BTW. Jak na tamte lata, dużo też natrzaskał punktów, bo aż 278)
USA - zdaje się, że nie było wydane (?)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:14 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #24
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
ZZ Top GIMME ALL YOUR LOVIN' 1983 Eliminator
w BTW od: 2010


jak sobie nucę piosenkę ZZ, to często nagle przeskakuję na Eagles i orientuje się dopiero po fakcie Icon_wink2 . Gdyby nie to, być może Get Over It też byłoby w BTW? (lubię chyba bardziej niż Gimme)

Statystyki:
LPP3 - 23
USA - 37 (lista rockowa: 3)
UK - 10

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:15 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #25
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
No to do pary:

ZZ Top SHARP-DRESSED MAN 1983 Eliminator
w BTW od: 2011



Muza ZZ Top jest zawsze świeża, bo zawsze archaiczna i cudownie wręcz stereotypowa. Klasyczne rockowe trio. Takie amerykańskie klimaty mid-westu czy południa, 120% teksańskości we krwi, konfederackie flagi, męskie szowinistyczne świnie które ciężko pracują (niekoniecznie grając w zespole rockowym Icon_wink2 ) i wykorzystują kobiety dla spełnienia swych brudnych żądz. A kobiety owszem chętne i piękne, co widać na załączonym obrazku. Zresztą, to drugi z serii teledysków, na których zespół zbudował swoją markę wizualną: do historii przeszły ich brody, dając im dodatkowo taki plus, że zawsze byli jednakowo starzy, zmieniała się nieco tylko ich waga ciała, a że twarze poza brodami zakrywały im coraz ciemniejsze okulary, to patrząc na nich ciężko stwierdzić z którego roku obrazki oglądamy. Do wspomnianej wyżej marki dorzucamy jeszcze: samochód ZZ Eliminator (czerwony Ford Coupe z roku 1933), "ZZ kluczyki" które w teledyskach ich posiadaczowi, zwykle jakiemuś przypadkowemu "niedojdzie", pozwalały przejechać się tym samochodem i spełniać w ten sposób ukryte męskie marzenia, a wreszcie 3 "ZZ dziewczyny", grane przez różne modelki Playboya, które rzecz jasna były stałym i bardzo ważnym elementem tych marzeń. Teledyski były dość popularne w TVP w czasach, kiedy zamiast reklam między programami zwykła ona jeszcze puszczać muzykę (tak w ogóle to wydaje mi się, że wybierał je jakiś koneser pięknych kobiet, bo przez lata numery owe zawierały tenże charakterystyczny element, bez znaczenia jaki gatunek muzyczny dane wideo prezentowało Icon_wink2 ). Trzecim z głównej trylogii posiadającej tą samą fabułę było "Legs", nieobecne w BTW (już za dużo elektroniki?), gdzie ponownie członkowie zespołu pełnią rolę duchów zachęcających bohaterów do hedonizmu, wykorzystując do pomocy rzecz jasna samochód, kluczyki i dziewczyny. Ewidentnie diabelskie skojarzenia (po kilku latach zmienili scenariusz, ale dodali więcej erotyki i Rough Boy miało naprawdę hot video). JEstem pewien, że seria tych teledysków, bardzo popularna w MTV, przyczyniła się do wielkiego sukcesu płyty.

ZZ Top ma też wkład w polski rynek muzyczny, a konkretniej w polski rynek image'u muzyków. Przecież basista oraz ś.p. klawiszowiec Dżemu to kopie ZZ-ów.

Ciekawostka: po latach pojawił się pewien skandal związany z płytą. Otóż kilkunastoletni współpracownik zespołu, David Blayney, w swojej książce Sharp Dressed Men twierdził, że znaczną część materiału na płytę zespół napisał wspólnie z inżynierem dźwięku Lindenem Hudsonem. Doszło nawet do procesu, zakończonego ostatecznie zapłaceniem mu 600.000$ za współautorstwo piosenki "Thug" (tylko to zdołał udowodnić, mocno kwestionowano też "Got Me Under Pressure", ale nie znaleziono wystarczających dowodów). Podobno też to Hudson zasugerował zespołowi, że tempo 120 uderzeń na minutę jest najpopularniejszym tempem piosenek rockowych w tamtym okresie (co stwierdził po przeanalizowaniu wielu utworów) i daje największą szansę na sukces, co skłoniło wokalistę Billy'ego Gibbonsa do dostosowania większości materiału z płyty do tej prędkości.

Ciekawostka 2: a raczej zapomniana ciekawostka. Billy Gibbons powiedział kiedyś, że zetną brody jeśli... Pamięta ktoś? (ja zapomniałem niestety)

Statystyki:
UK - 22
USA - 56 (rockowa: 2)
LPP3 - nie było

Blisko BTW:
La Grange
(super wykon! Niewykluczone że jakbym tą wersję poznał wczesniej niż przed chwilą, to bym też umieścił w BTW)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:17 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #26
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Jeden z numerów dodanych w ostatniej chwili:

Bonnie Tyler TOTAL ECLIPSE OF THE HEART 1983 Faster Than the Speed of Night
w BTW od: 2013 (tak naprawdę: pod wpływem robienia fragmentów na stronę Trójkowego TWC)


Powyższy wykon, choć z półplaybacku, powala: gostek oczywiście udaje, bo nawet nie ma mikrofonu, muza z taśmy, ale Bonnie daje czadu na żywo, porywając swoją interpretacją. Nawet nie chodzi o to, że śpiewa niemal tak samo jak płycie, bez żadnego chyba zaciachnięcia czy fałszu, to idealnie oddaje to, o co chodzi mi w tym numerze.

Bo dużo można by powiedzieć o kiczowatości i "typowej ejtisowości" nagrań Bonnie (gdzieś nawet czytałem jakąś opinię o dekadzie, z której zapamiętałem, że "unosił się nad nią emocjonalny, zachrypnięty głos Bonnie Tyler". Coś jak na przełomie wieków w Polsce "nad wszystkim górował wibrujący tenor Krzysztofa Cugowskiego"), nawet można by się zapewne złośliwie pokusić o stwierdzenie, że polskim odpowiednikiem Bonnie Tyler był Michał Wiśniewski i może coś w tym będzie jeśli się weźmie górującą nad wszystkim desperację zawiedzionych kochanków. ALE: mimo wszystko jakoś nie słyszę w tym fałszu i udawania. Tak jak powyżej, Bonnie naprawdę śpiewa z całego serca i sił, zdzierając gardło, owszem przeinterpretowując, wchodząc w jakieś zbyt romantyczne i zbyt dramatyczne rejestry, ALE jednak to jakoś porusza, wydaje się iść z duchem tamtej epok. Dziś byłoby to raczej mocno sztuczne, pewne rzeczy się wytarły i im nie wierzymy, sztuczność została podniesiona do rangi sztuki i można się ścigać na to, kto zrobi coś perfekcyjniej, ale bezdusznie. Bonnie przesadza, przez to nie ma perfekcji, gardło nie wyrabia momentami, ale jest to naturalne i ma jakiś czar. I tak dalej, właściwie na każdy zarzut można by dać jakieś ale: że to jest muza dla kobiet (raczej nie nastolatek chyba?), do wypłakania się po miłosnych zawodach, do zjedzenia przy tym tabliczki czekolady, jako swoista autoterapia. Że aranże przesłodzone, że ilość cukru wylewa się kilogramami z aranżu (przecież na dokładkę ten fortepian!) i tekstów, że w nawiązaniu do albarnowego opisania Dire Straits ("typowa rockowa stylówa lat 80-tych") mamy tu do czynienia z typową dla wokalistek popowych lat 80-tych stylówą brokatu i obcisłych wdzianek, etc.

Można tak w nieskończoność. Przez co nie było tego numeru w BTW przez lata, chociaż bardzo lubiłem ten numer dawno temu (i dawno nie słyszałem, a siostra lubi też jeszcze bardziej "Hoding Out For a Hero", gdzie dla mnie już za dużo elektroniki). Ale na koniec i tak Bonnie wygrywa. I wygrała w końcu po latach i znalazła swoje miejsce w BTW.

Ciekawostka: Bonnie zaczynała w latach 70-tych jako wokalistka country, dopiero od ok. 1980 na stałe przeskoczyła na (pop)rocka, ale kiedy już jej sława nieco przebrzmiała, powróciła do "macierzy" i teraz balansuje na granicy obu gatunków, bardziej jednak po tej countrowej stronie krocząc.

Ciekawostka 2: jej charakterystyczna chrypka spowodowana była operacją usunięcia tzw. guzków śpiewaczych (chociaż w sumie źle to napisałem, bo skoro miała te guzki, to znaczy że wzceśniej też forsowała głos i powstanie guzków spowodowało chrypkę. Zamknięte koło? Icon_wink2 ). Z tego też powodu nazywano ją czasem żeńską wersją Roda Stewarta. A po latach dorobiła się nawet przydomku "pierwszej damy rocka". Prz coś mógłby na ten temat powiedzieć, bo pewnie oglądał jej występ na Eurowizji w 2013.

Statystyki:
LPP3 - nie było (miała jakiegoś bana? Bo w ogóle tylko 1 numer umieściła i 1 z Shakinem Stevensem)
USA - 1 (jej jedyny nr 1 tamże)
UK - 1
I sporo innych miejsc 1 i ponad 9 milionów sprzedanych singli na świecie.

Blisko BTW:
It's a Heartache, którego sprzedano ponad 6 mln, więc jak widać olbrzymie sukcesy. Ten numer kojarzy mi się w klimacie z Love Hurts Nazarethu (choć oczywiście nie są podobne), co pewnie też utrudnia mu bycie w BTW. Choć stylistycznie to może Suzie Quatro (jako druga taka "rockowa panna" tamtych czasów, niezła laska swoją drogą Icon_razz ) przychodzi na myśl.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:18 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #27
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Niewykluczone, że jednak czasem was zaskoczę Icon_cool2 :

Gazebo I LIKE CHOPIN 1983 Gazebo
w BTW od: 2012


[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:19 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #28
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Zmiana klimatu:

Genesis MAMA 1983 Genesis
w BTW od: ok. 2002-3 (znałem od pierwszego Trójkowego Topu)


(Mama Tour z roku 1984)

Wspominałem o tym nieco w topie Yacego, teraz rozszerzę swoją wypowiedź: nie przepadałem za tym numerem dość długo i dziś też raczej nie jest w BTW dlatego, że go lubię, tylko że cenię. Numer ten był zawsze dla mnie dość nieprzyjemny, odpychający w odbiorze, a Collinsowa "solówka na kaszel", dziwne pojękiwania i diabelski śmiech przyprawiały mnie o dreszcze raczej strachu niż wzruszenia. Stąd genesisowa mama jawiła mi się jako osoba jeszcze groźniejsza od nadopiekuńczej i staroświeckiej floydowskiej matki z The Wall. Na pewno też swoje zrobiło dużo syntezatorów (wybijają się szczególnie ten brzmiący jak "plama dymu" i ten "komputerowy" niczym z jakiegoś Atari czy innego Spectrum) i nabijany przez automat perkusyjny wstęp. Plusem z kolei są przede wszystkim pełen pasji i bólu śpiew Phila, oraz żywa perkusja, która wchodzi w drugiej części numeru. To w końcu przeważyło. a także to, że przestałem się "bać" (w cudzysłowie, bo nie wiem czy to dobre określenie. Niepokój byłby lepszy, ale też nie do końca oddaje uczucia przy słuchaniu) już tego numeru Icon_wink2 .

Ciekawostka (nie wiem czy dla innych, ale dla mnie była to kiedyś ciekawostka): numer wcale nie opowiada o matce, tylko o prostytutce, w której zakochał się podmiot liryczny. Chociaż, może w jakimś sensie o matce, bo zakochał się dlatego, że podświadomie mu ją przypominała? (kompleks Edypa?)

Statystyki:
LPP3 - 2x1m.
UK - 4 (największy hit zespołu)
USA - 73

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:21 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #29
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
UB 40 RED RED WINE 1983 Labour of Love
w BTW od: ok. 2004-5



Niektóre numery są na skraju wejścia do BTW, a inne na skraju wypadnięcia. To jeden z nich. Kiedyś lubiłem dużo bardziej, ale w trakcie przesłuchiwania płytki raczej średnie wrażenie robił i z trudem do końca dotrwałem mówiąc szczerze. Ot, można by rzec, że takie klasyczne pop-reggae. Dodam też, że wahałem się między dwoma numerami: tym oraz I Can't Help Falling in Love. Wybrałem ten, bo tamten to cover Presleya. Jak się przed chwilą dowiedziałem: to też jest cover. Konkretniej to Neila Diamonda z roku 1968. Także powód, który przeważył za wybraniem akurat tego numeru, okazał się nieważny i zapewne dokonam wkrótce takiej podmianki.

Kawałek jest idealną prezentacją jakże charakterystycznego dla reggae dziwnego wokalu prezentowanego przez wokalistów większości zespołów tego nurtu. Taki skrzeczący kurczaczek, jakby lekko na przyśpieszonej taśmie śpiewany. Coś jak klasyczna dla disco polo "koza" - tam też się wydaje, że wszyscy wokaliści choć mówiąc normalnie, to jak śpiewają nagle nabierają jednej maniery, jakby śpiewali "dziubkiem" do niemowlaka Icon_wink2 . Co do wokalu reggowego - istnieje interpretacja (mojego kolegi) że ten wokal zawdzięczany jest wdychaniu odpowiedniej ilości świętego dla reggae dymku z marychy. Czy to prawda - nie wiem. Podobnie jak nie wiem, kto wymyślił tak dziwny sposób śpiewania w disco polo.

Ciekawostka: także samo UB40 nie było świadome tego, kogo coverują! Znali tylko wersję Tony'ego Tribe'a, a że jako autor był podpisany enigmatyczny "Diamond", nie wiedzieli że to chodzi o Neila Diamonda.

Statystyki:
UK - 1
USA - 34, reedycja w 1988 - 1
LPP3 - 7

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:22 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #30
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Niektórzy piszą, że oczywistościami lecę, ale ostrzegałem na wstępie 8) . Jak teraz patrzę, to najbliższy nieoczywisty nierockowy numer to... chyba dopiero w 1986 roku będzie (no chyba że jeden w 1984, ale dla mnie to rock).

Po zawodzie z Thrillerem pojawia się jakaś nadzieja dla tych, którzy typowali Jacksona jako najczęściej pojawiającego się wykonawcę w tej części:

Paul McCartney & Michael Jackson SAY SAY SAY 1983 Pipes of Peace
w BTW od: 2009 albo 10


Przetestowałem swego czasu w jakimś klubie: ten numer naprawdę ostro kręci do zabawy! Icon_biggrin3

Ciekawostka: z nagraniem tego kawałka związana jest historia wykraczająca poza muzyczne ramy. Otóż nagrań dokonywano w trakcie sesji do Tug of War (potem w 1983 były jakieś dogrywki), w Abbey Road w Londynie. Michael odwiedził wówczas McCartneya także w domu, przy obiedzie rozmawiali o różnych sprawach, także o tym, jak zarabiać na muzyce. McCartney wówczas zapytał Jacksona, czy wie jak działa "publishing". Michael odpowiedział, że nie bardzo. Macca pokazał mu wówczas gruby plik papierów, mówiąc że to są piosenki, do których posiada prawa i powiedział: "za każdym razem, kiedy ktoś nagrywa nowe wersje tych utworów, płacą mi pieniądze. Kiedy ktoś gra je w radio, płacą mi pieniądze. Kiedy ktoś wykonuje je na scenie, płacą mi pieniądze. Tak się robi dużą kasę". Jackson zainteresował się bardzo temat i wypytywał o różne szczegóły. Na końcu powiedział do Paula: "zobaczysz, kupię twoje piosenki". Ten pomyślał, że to żart, zaśmiał się mówiąc: "hahaha, niezły jesteś".
Tymczasem tak się złożyło, że niewiele wcześniej próbował wraz z Yoko Ono nabyć prawa do Northern Songs, które posiadało wszystkie piosenki Beatlesów (to w ogóle interesujące, że Beatlesi sami założyli wraz z Epsteinem Northern Songs, ale potem po jego śmierci, wskutek dość zawiłej intrygi, której tu nie będę opisywał, ostatecznie zostali wykolegowani, kupił to kto inny i od 1969 nie posiadali praw do własnych piosenek). Cena wynosiła 20 mln funtów. Nie chciał kupować sam, by nie zostać posądzonym o to, że po śmierci Johna próbuje zbić kasę na wspólnych piosenkach. Zaproponował spółkę Yoko, podzielili by się kosztem i zyskami. Ostatecznie tak się stało, że nic z tego nie wyszło (może przez obupólną niechęć nie potrafili za bardzo także biznesowo współdziałać). I niedługo potem, w 1985, prawa te kupił, za 24 mln funtów... Michael Jackson :jezor: ). Były oczywiście pogłosi o tym, że od tego momentu stosunki między obu panami się mocno ochłodziły, ale w wywiadach po latach Paul opowiadał, że rozmawiał z Jacksonem krótko na ten temat, ten powiedział po prostu: "to tylko business, Paul" i po namyśle ex-Beates mu przytaknął, że "w sumie tak".
Jednak kiedy Michael wpadł w pierwsze tarapaty finansowe w 1995, sprzedał połowę praw do piosenek firmie Sony za 95mln$ (59mln£), rozwiązano wówczas spółkę Northern Songs. W 2006 Sony zaoferowało Jacksonowi odkupienie połowy jego udziałów. Zaś Paul nieco później kupił prawa do Love Me Do i P.S. I Love You, które nabył bezpośrednio od EMI (publisherem nie było Northern Songs, które jeszcze wtedy nie istniało, lecz Ardmore and Beechwood) i to są jedyne numery Beatlesów, za które dostaje tantiemy zarówno autorskie, jak i wydawnicze... Tak to się dzieje w byznesie!

Statystyki:
LPP3 - 8 (interesujące, że tydzień po tym najwyższym miejscu... wypadło całkiem)
USA - 1
UK - 2

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:25 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #31
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Electric Light Orchestra ROCK'N'ROLL IS KING 1983 Secret Messages
w BTW od: 2002 (o kawałku przypomniałem sobie rok czy 2 wcześniej, kiedy zagrał go raz Wojciech Mann i wtedy nagrałem)


(heh, BTW potrafi często i mnie zaskoczyć - do teraz myślałem, że Jeff Lynne był szczupłym blondynem z krótkimi, prostymi włosami Icon_wink2 )

Numer świetnie odtwarza klimat lat rock'n'rolli lat 50-tych, jednocześnie go odświeżając dzięki współczesnemu brzmieniu i wzorowej produkcji. Nie można się powstrzymać, nogi same chodzą. Zapewniam, że świetnie nadaje się do tańczenia Icon_smile2 . Aczkolwiek nie jest może zalecany dla bardzo początkujących, bo ze względu na swoje tempo, szybko mogą oni albo się zmęczyć, albo po prostu pogubić kroki. Przetestowane na sobie, bo facet na WF-ie puszczał nam czasem ten numer przy jive'ie. Tutaj nieco zabawna historyjka autobiograficzna: pewnego razu odwiedził mnie w Warszawie kumpel, który przyjechał zresztą na eliminacje do Randki w ciemno Icon_razz . Połaziliśmy trochę po mieście, odwiedziliśmy oczywiście LPP3 (moja pierwsza wizyta w studio, główne wrażenie dość interesujące z dzisiejszego punktu widzenia: bardzo chłodny realizator, który m.in. marudził strasznie na numer Him, Gone with the Sin, który mnie się kojarzy głównie z solówką brzmiącą jakby była na grzebieniu Icon_wink2 . Potem konsultowałem swoje pierwsze wrażenie z ku3ą i miał podobno takie same. Było też oczywiste zaskoczenie, że tak właśnie wygląda Helen, która od razu poczęstowała nas jakimś ciastem Icon_smile2 . Zapowiedzieliśmy na 6 miejscu "Stuck in a Moment You Can't Get Out of" U2, w archiwum widzę że to było albo 996 albo 989 notowanie. Raczej to pierwsze), obejrzeliśmy film w niedawno otwartym iMaxie, a na koniec, zamiast udać się na jakieś chlanie na miasto czy coś w tym stylu, siedzieliśmy u mnie w mieszkaniu i w pewnym momencie stwierdziliśmy, że warto kolegę... pouczyć tańczyć jive'a, skoro się udaje wkrótce z panną na jakieś balety Icon_mrgreen . No i to czyniliśmy, korzystając jako podkład właśnie z Rock'n'roll is King. Ja tańczyłem kroki partnerki Icon_lol . Nie powiem - groteskowa sytuacja, szczególnie że moja kawalerka miała "duży pokój" wielkości może 4 na 4, z tego wolnej przestrzeni ze 3 na 3. Ot, taki dziwny epizod, którym może nie powinienem się chwalić Icon_wink2 .

Ciekawostka: w teledysku grają w pewnym momencie na skrzypcach. Zawsze sądziłem, że to jest fragment grany na klawiszach, conajwyżej udających skrzypce. A jednak - to solo zagrał gościnnie Mik Kaminski, grający w ELO w latach 1973-79.

Ciekawostka 2: interesujące związki muzyki z OPEC - płyta Secret Messages miała być płytą podwójną, ale ze względu na wysokie ceny ropy naftowej stwierdzono, że koszta będą zbyt duże (winyl robi się głównie z ropy) i to zadecydowało, że album postanowiono nagrać cyfrowo i wydać jako pierwszy w historii grupy na CD. Było też oczywiście wydanie winylowe, ale tylko na jednej płycie. Ale wiązało się to też z pewnymi ubytkami tracków: było gotowych 18 numerów, na CD weszło 11, na winyla 10. Potem 6 z wyrzuconych weszło jako strony B singli, 1 przeszedł na kolejną płytę, niektóre weszły też na reedycję już w tym wieku. Fani najbardziej żałowali blisko 8 minutowego "Hello My Old Friend" (wydany w 1990 na płycie Afterglow, ale tylko w USA - jak dla mnie świetny numer, mocno lennonowski w klimacie).

Ciekawostka 3: tytuł albumu był odpowiedzią na oskarżenia kierowane przez jakieś fundamentalistyczne grupy chrześcijańskie w Stanach, które pojawiły się nieco wcześniej, jakoby na ich poprzednich płytach znalazły się ukryte treści satanistyczne, możliwe do odczytania przy słuchaniu płyty od tyłu. Lynne się bardzo tym wkurzył, oprócz tytułu zawarł na płycie rzeczywiście różne fragmenty nagrane od tyłu, niektóre specjalnie łatwe od znalezienia, inne bardziej ukryte, amerykańskie wydanie zawierało też specjalnie spreparowane ostrzeżenie przed ukrytymi treściami. Ponieważ niektórzy uwierzyli, że to nie żart, w końcu CBS zaczęło zakrywać naklejką ten komunikat Icon_facepalm .

Statystyki:
LPP3 - 2
UK - 13
USA - 19

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:27 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #32
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Red Box CHENKO 1983 singiel / 1986: The Circle & the Square
w BTW od: 2003 (patrz niżej, dlaczego tak późno)



Oczywiście jest jedna jedyna właściwa wersja i w zasadzie ten dopisek "1986: The Circle & The Square" powinienem wywalić (a raczej wpisać "1998: Minimax", bo płytowa nią nie jest. Numer z którym miałem też sporo przygód pod hasłem "jak to nagrać, skoro nigdzie nie grają?".

Z legendą utworu zetknąłem się już w latach 90-tych, kiedy gdzieś pod koniec pierwszej setki Trójkowego Topu się mieścił. Ale że wtedy grano tylko 50-ki, to było to zetknięcie jedynie przez "przeczytanie", może też gdzieś usłyszałem w markomanii lub w sobotniej popołudniowej, ale że Kaczkowskiego jeszcze wtedy raczej nie słuchałem, a sobotnie popołudnie robiłem co innego (szczerze mówiąc: nie pamiętam co), to numeru nie nagrałem. Aczkolwiek, owszem, kojarzyłem skądś (z lat 80-tych?) to charakterystyczne indiańskie "ooo-hooo hejooo-HA!". Tytuł utworu też sprawy nie ułatwiał (przez lata pisałem go jako "Tchenko" albo "Chemko"). Potem, nie wiem dokładnie jakim cudem, udało mi się rzecz zarejestrować w 2000 lub 2001 roku (raczej to drugie). Niestety, kasetę na której to nagrałem (były tam też "Achilles last stand" albo "Rain song", czy też cały "Exciter") pożyczyłem wraz z kilkoma innymi kasetami (Scorpions - Gold Ballads, Sting - Ten Summoners' Tales, coś jeszcze) koleżance, z którą się potem pokłóciłem, a potem rok czy dwa później wyjechała do UK (gdzie zresztą do dziś przebywa) i nigdy ich nie odzyskałem. Numer był w tym momencie w zasadzie w BTW, ale niestety nie miałem możliwości go sobie posłuchać Icon_confused2 . Kolejna okazja nadarzyła się dopiero w 2003, w minimaxie, kiedy pewnego razu pan Piotr postanowił przypomnieć słuchaczom, że mija już 20 lat od pierwszej prezentacji utworu na antenie. Na szczęście, byłem czujny, miałem pod ręką magnetofon i kasetę i numer nagrałem, oczywiście nie mogąc przez chwilę uwierzyć swemu szczęściu Icon_biggrin3 .
Takie to były czasy.

Numer jest typowo polskim wynalazkiem (lepsze słowo byłoby chyba nie polskim, tylko kaczkowskim Icon_wink2 ), u nas znano go już po koniec 1983, pojawił się na singlu w 1984, na płycie dopiero w 1986, niestety w zupełnie innej wersji. To właśnie ten kawałek zwrócił na grupę uwagę wytwórni płytowych, lecz wydaje się że nie wywarły one zbyt dobrego wpływu na dalszą karierę i rozwój artystyczny grupy. Owszem, mieli kilka (może ze 2-3) przebojów, wydali 2 płyty, ale na dobre 20 lat w ogóle zniknęli z rynku. Najczęściej w Polsce grane jest ich For America, którego notabene przez lata nie znosiłem i dopiero niedawno zacząłem trawić, którego tytułu też nie kojarzyłem, znając to jako "hurla hurla hurla hurla hurla hurlaj-ej, hurla hurla hurla hurla hurla USA" Icon_wink2 , a już kompletnie nie przypuszczając, że to jest ten sam zespół, który nagrał niesamowite, plemienne, ogniste Chenko.

Ciekawostka: Simon Toulson-Clarke zainspirował się przy tworzeniu tego numeru historią słynnego wodza Dakotów, Szalonego Konia (przypomnę: wódz zdaje się z plemienia Oglala, walczył z białymi pod koniec wieku, m.in. pod Little Bighorn w 1876, uciekł w końcu z USA do Kanady, kiedy obiecano mu amnestię wrócił, natychmiastowo go podstępnie pojmano i zabito, łamiąc dane słowo).

Statystyki:
LPP3 - 2x8m.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:29 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #33
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Eurythmics SWEET DREAMS (ARE MADE OF THIS) 1983 Sweet Dreams (Are Made of This)
w BTW od: ok. 2004-5 (wcześniej raczej takie elektroniczne klimaty nie miały tam miejsca)



Tłusty klawisz, ciężki bas, niski głos wokalistki, które przypominała Bowiego z już całkiem zmienioną płcią (takie pogranicze damsko-męskie, po tej jeszcze żeńskiej stronie Annie Lennox, po tej jeszcze męskiej David Bowie), dość mroczny klimat. Pewnie się ze mną nie zgodzicie, ale Eurythmics jawi mi się jako największa europejska popowa gwiazda lat 80-tych, liczba ich numerów w BTW może nie jest duża, ale czuje z tego powodu pewien dyskomfort i niedosyt. Co by nie mówić, na LPP3 byli w ciągu 3 lat 8 razy w top10, więc niewątpliwie choć przez część dekady rządzili. Mroczność klimatu kawałka dobrze wydobyła wersja Marylina Mansona, która na pewno jakoś przyczyniła się do mojego ponownego zainteresowania tym numerem (kiedy Lennox występowała w połowie lat 90-tych w Sopocie, był to jeden z niewielu numerów, które wtedy kojarzyłem. A nie znosiłem jej wtedy okropnie za "No More I Love Yous" i jakiś inny cover z płyty "Medusa"). Lubię też sobie śpiewać go jako podkład mając "Od kiedy ropą" Happysadu, którego końcówka idealnie się do tego nadaje. Nie wiem, czy to było świadome nawiązanie ze strony Polaków.

Numer stał się szybko wizytówką zespołu, zresztą był to ich pierwszy wielki hit. I to naprawdę wielki: miejsca w dziesiątce od Nowej Zelandii, przez Irlandię, po Południową Afrykę. W tym ogromny sukces we Francji: blisko milion sprzedanych singli! Rzecz jasna, 2 najważniejsze rynki też były podbite. Kawałek jest do dziś chętnie grany w klubach i powiem szczerze że jak dla mnie w ogóle się nie zestarzał (no OK, w latach 95-2005 może się zestarzał, ale potem dostał drugiej młodości Icon_smile2 ). Ale warto dodać, że ten numer w pewnym sensie uratował płytę, bo został wydany jako dopiero czwarty (i ostatni) singiel, po kompletnych porażkach poprzednich, jako ostatnia deska ratunku. Po jego sukcesie wydano reedycję Love is a stranger, która tym razem sobie lepiej poradziła.

Przez lata myślałem, że numer jest z 1986 i chyba dopiero jak przygotowywałem sobie obecną formę BTW, ze 3-4 lata temu, uzupełniając dane, dowiedziałem się o swojej dotychczasowej pomyłce w tej materii.

Ciekawostka: ten motyw na klawiszach została odkryty przez Dave'a Stewarta zupełnie przypadkowo, kiedy odtworzył od tyłu grany przez siebie motyw na basie.

Statystyki:
LPP3 - 14 (i tylko 3 tyg. w top20! Icon_eek2 )
USA - 1
UK - 2

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:30 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #34
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Na Billboardzie Sweet Dreams zdetronizowało poniższy numer:

The Police EVERY BREATH YOU TAKE 1983 Synchronicity
w BTW od: 1995, czyli początku


(Montreal, 1983)

Wspominałem kiedyś o "magicznych akordach" obecnych w Stand by Me (C-a-F-G). Tym razem mamy ich kolejne wcielenie, tym razem w innej tonacji (stąd A-fis-D-E). Jak widać, lata mijały, a ich magia nadal działała (i działa do dziś przecież) Icon_smile2 . Co prawda oprócz refrenu mamy jeszcze mostek, który wprowadza nieco harmonicznego zamieszania, ale jest to bardzo małe nieco. Zwłaszcza że i tak wszyscy kojarzą głównie refren i zwrotkę Icon_wink2 . Może z tej samej przyczyny, dla której ja omijałem mostek w trakcie jak sam to grałem? Czyli raz, że jakoś nie od razu mogłem skojarzyć tam akordy, a dwa że o ile podczas całego kawałka, jak zwykle zresztą, Sting jest świetny dykcyjnie i łatwo można sobie tekst spisać ze słuchu, to w tym jednym fragmencie robi się jakiś niewyraźny. Ale i tak podczas spisywania słów poznałem minimum 2 nowe wyrażenia: "fake" oraz "stake" i byłem bardzo z siebie zadowolony, kiedy okazało się że niemal w całości dobrze wysłyszałem słowa tego kawałka. Graliśmy go nawet w naszym punkrockowym zespole, czyli Arkadii, bo rzecz jest naprawdę przeprosta. Jak zawsze - w prostocie siła. Choć czasami zapominaliśmy o tym przetrzymanym w pewnym momencie fis, które zresztą wprowadza fajny ponury nastrój w tej zasadniczo błyszczącej jasnymi dźwiękami piosence. Dodam, że świetny jest ten pomysł z powtarzaniem zwrotek utworu na jego końcówce - dzięki temu można go grać w zasadzie w nieskończoność Icon_smile2 . A utwór mimo prostych akordów nie jest wcale taki oczywisty pod względem formalnym, przypomina klasyczne rondo o strukturze AABACABA, co nie jest bardzo częste w muzyce rozrywkowej.

Numer był u mnie swego czasu nawet na 6 miejscu wszech czasów, prawdopodobnie w okresie mojej największej stingomanii, czyli jakoś w latach 97-01, której szczytowym momentem była obecność na koncercie na stadionie Gwardii w 2000. Bilety z dzisiejszego punktu widzenia były jakoś śmiesznie tanie (kupiłem w dodatku w grudniu czy styczniu i przez to jeszcze tańsze, nie jestem na 100% pewien, ale po 100zł wtedy były, a potem po 120?). Pamiętam też dobrze początki kariery numeru w Trójkowych Topach: 49, 48, 13 (pewnie efekt pierwszego koncertu i nowej płyty), 25, 28, 40, a potem znowu 49, 48. Dalej niestety nie 13, tylko wypad z 50-ki, do której już chyba tylko raz powrócił, mając ostatnio nawet problemy z załapaniem się w setce...

Co ciekawe, autor wcale nie uważał, że piosenka jest jasna i pogodna. Wręcz przeciwnie, pisząc ją myślał raczej o jakimś Big Brotherze albo o kimś obsesyjnie, patologicznie wręcz o myślącym o drugiej osobie, tekst wg autora wcale nie jest wyznaniem miłosnym, lecz raczej groźbą/ostrzeżeniem. Stąd też jego zacięty wyraz twarzy w słynnym teledysku, w którym świetnie operowano światłocieniem. Może też stąd to złowróżbne, przeciągnięte fis zamiast pozytywnego A w rozwiązaniu?

Zespół miał wielki ogólnoświatowy hit, najlepiej sprzedawany singiel roku 1983 w Stanach i zdaje się w pierwszej piątce całej dekady. W ogóle cała płyta była wielkim ukoronowaniem ich kariery, co jest zdumiewające zważywszy na to, jak wielkie napięcia panowały wtedy w grupie (szczególnie miedzy Stingiem, a Copelandem). Jak pisałem wcześniej przy jakimś innym ich numerze, dochodziło nie tylko do utarczek słownych, ale wręcz rękoczynów, zrywania sesji etc. Także przy nagrywaniu tego numeru musiano z tego powodu przerwać sesję i dopiero po mediacji ze strony menedżera panowie nieco na siłę podali sobie dłonie i dokończyli wspólną pracę.

Ciekawostka: tytuł kawałka jest inspirowany numerem Gene'a Pitneya "Every Breath I Take".

Ciekawostka 2: skoro było o zyskach z piosenek - jeszcze w 2003 roku Sting dostawał DZIENNIE ok. 2000$ z tytułu tantiem za ten jeden numer! W 2007 dostał od BMI nagrodę za 9 mln odtworzeń utworu od momentu jego premiery.

Statystyki:
USA - 8x1m.
LPP3 - 5
UK - 1

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:34 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #35
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Shakin' Stevens CRY JUST A LITTLE BIT 1983 The Bop Won't Stop
w BTW od: 2014 (!)




Numer, który nie wiem jakim cudem nie był wcześniej w BTW! Tzn. de facto był, ale de iure naprawdę nie był aż do tego roku, bo nigdy go nie wpisałem na ową listę Icon_eek2 . Ciężko mi powiedzieć, dlaczego bo przecież już od lat 80-tych bardzo go lubiłem (niewykluczone, że od 1984 ale tego oczywiście nie pamiętam). Podejrzewam, że w 90-tych o nim zapomniałem, a potem traktowałem jako rzecz, którą lubię, a która jest nieco obciachowa? Trudno mi powiedzieć. W każdym razie - w statystykach konkursowych tego nie liczę.

Tak czy inaczej - jak wspomniałem wyżej, rzecz znana i lubiana przeze mnie od zawsze, dołożyła się także do mojego ogólnego uwielbienia rock'n'rolli. Jest z tym związana pewna historyjka: Shakin' był w Polsce bardzo popularny (jesteśmy chyba jeden z krajów, w których go najbardziej znają. Nawet koncertował u nas dwukrotnie za komuny, co przecież wówczas nie było częste), teraz doczytałem że Polskie Nagrania wydały nawet na winylu pod koniec lat 70-tych składankę pod tytułem "Rock'n'roll", na której znalazły się jego 2 numery. Podejrzewam, że około 1988-89 natknąłem się gdzieś u znajomych na ową płytkę, a że mieliśmy też w domu jakieś płyty Elvisa, złapałem ogólną zajawkę na takie klimaty. I poprosiłem babcię, by kupiła mi kasetę o tytule "Rock'n'roll albo jakoś podobnie". I kupiła mi "Rock'n'roll" ale... TSA Icon_lol . Oczywiście przy przy pierwszym odsłuchu przeżyłem wielki zawód, bo to kompletnie nie oto mi chodziło i o ile kojarzę nawet nie ruszyłem drugiej strony kasety (po latach próbowałem kilka razy, ale zawsze jednak nie podchodziła mi ta muza, nie wiem czy przez ten uraz z dzieciństwa, czy ogólnie bo nic nie pamiętam z tych kawałków). Koniec końców, w ten oto sposób nie tylko zraziłem się do TSA, ale też minęła mnie szansa na większą fazę na Stevensa Icon_wink2 .

Wcześniej wspominałem o tym, że "Rock'n'roll is king" jest idealnym numerem do tańczenia szybkiego jive'a. A numerem, który jest idealny dla początkujących w tym tańcu, jest właśnie "Cry just a little bit". Dość wolne tempo, ładnie zaznaczone akcentowanie, fajna melodia - wszystko pozwala dobrze wpaść w rytm i nie pogubić się początkującym stopom.

Shakin' to facet, który całe lata 70-te próbował odnieść sukces, ale nic z tego nie wychodziło. Cierpliwość (jego i przede wszystkim wydawców) jednak popłaciła i wraz z nastaniem dekady z miejsca zaczął szybować w górę list przebojów, przez kilkanaście lat odnosząc sporo sukcesów. W 90-tych zrobiło się o nim cicho, ale już w tym wieku udało mu się parę razy zawitać na listy przebojów, zresztą także z reedycjami swoich dawnych hitów. Co prawda Stanów nawet nie próbował podbić, ale w Europie swoje zrobił.

Ciekawostka: na koncertach występował zawsze w białych butach.

Ciekawostka 2: Merry Christmas Everyone, jego numer 1 z 1985, wraca na brytyjską listę w okresie świątecznym co roku od 2007! (najwyżej właśnie wtedy, na 22.)

Statystyki:
UK - 3
USA - 67 (a jednak było!)
LPP3 - 17

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:35 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #36
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
U2 SUNDAY BLOODY SUNDAY 1983 War
w BTW od: ok. 2002-3




(koncert Red Rock z 1983. Niesamowite: Edge nie ma nakrycia głowy! Icon_wink2 )

Numer od pierwszych dźwięków nabijanych przez perkusję poraża energią, to jeden z najostrzejszych rockowych klasyków spod znaku U2. Pojawiają się też 2 elementy, które sprawiły po pierwsze że U2 stało się wielkim zespołem, a po drugie że stało się czymś więcej niż wielkim zespołem. Pierwszy element to charyzma wokalisty - widać to w powyższym wideo koncertowym, ale nie trzeba go wcale oglądać, wystarczy posłuchać tego nagrania z płyty, bo przeziera ona z każdej nuty wyśpiewywanej tu przez Bono. Drugim jest to, że zespół poza muzyką miał zawsze, powiedzmy, "inne zainteresowania". Konkretniej politykę i kwestie społeczne. Potem może stało się to nawet ich swego rodzaju przekleństwem, czy też raczej sprawiło, że muzyka zaczęła odchodzić na dalszy plan, ale tymczasem dodało im mocy, siły przebicia i uczyniło bardziej "wszechczasowymi", co odbiło się także na licznej obecności w BTW.

Bo od razu jak debiutują w nim, to numerem nawiązującym do "Krwawej Niedzieli", ale nie tej starej, tylko współczesnej z 1972 roku, kiedy to brytyjskie wojska krwawo spacyfikowały manifestację w Londonderry przeciwko zaostrzeniu polityki Londynu wobec Irlandii Północnej, w wyniku czego śmierć odniosło 14 jej uczestników. Zespół nakłaniał do szerszej interpretacji numeru, jako ogólnie nawołującego do zaprzestania przemocy stosowanej przez władze, czy to z powodów politycznych, czy religijnych.

Świetny "otwieracz" płyty War. I jeden z najsłynniejszych protest songów wszech czasów.

Ciekawostka: producent Steve Lillywhite długo nakłaniał perkusistę grupy, Larry'ego Mullena jr-a do wspomożenia się przy nagrywaniu podkładem z metronomu, by dzięki temu uzyskać równiejsze, bardziej zdyscyplinowane, jakby żołnierskie tempo przez cały utwór. Ten długo oponował. Dopiero spotkanie z Andym Newmarkiem ze Sly & the Family Stone (który był gorącym zwolennikiem takiego nagrywania) przekonało Larry'ego do zmiany zdania.

Ciekawostka 2: w nagraniu słyszymy elektryczne skrzypce. To Steve Wickham, który spotkał pewnego razu Bono na przystanku autobusowym i zapytał, czy nie chcieliby może użyć skrzypiec w jakimś kawałku ze swojej następnej płyty. W ten sposób Steve wpadł w obroty przemysłu rozrywkowego i przez następne 30 lat znajdował zajęcie na płytach różnych rockowych i popowych wykonawców.

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:36 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #37
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
I od razu drugą dziurką dubeltówki:

U2 NEW YEAR'S DAY 1983 War
w BTW od: ok. 2002-3




(koncert w Devore, Kalifornia, 1983. Chłopaki wyglądają dość zabawnie plażowo. Ale to w końcu Kalifornia Icon_wink2 . A rozwala mnie grający jednym palcem na pianinie Edge Icon_razz )

Fajny patent z tym riffem granym nie na gitarze, ale na elektrycznym pianinie. Które w kilku momentach jakby się rozstrajało, tak dziwnie się dźwięk rozjeżdża.

Rzecz zainspirowana polskim stanem wojennym i ruchem Solidarności. Choć, jak się widzi tekst, to w zasadzie nie jest to nigdzie otwarcie podane i zapewne gdyby autor nie powiedział w wywiadach co miał na myśli, niekoniecznie można by dojść do takiej interpretacji. Mamy wszak do czynienia z pieśnią raczej miłosną, o tęsknocie, owszem w świecie opanowanym przez wojskowe, ponure, zimowe w dodatku klimaty, ale nic konkretnego na temat Polski z ust Bono nie pada.

Numer był pierwszym singlem z trzeciej już płyty w karierze zespołu, która stała się przełomem, m.in. dzięki temu kawałkowi. Warto jednak pamiętać, że wydając tę płytę U2 byli jeszcze bardzo młodymi chłopakami. Ba! To były prawdziwe młodzieniaszki! Bono i Larry mieli 23, a Edge i Adam po 22 lata! Sprawia to, że należy ją ocenić bardzo wysoko, a wówczas dawało nadzieję, że wiele jeszcze przed nimi, że będą się jeszcze długo rozwijać i staną się wielkim zespołem. Co, jak wiemy, się stało.

Statystyki:
UK - 10
US - 53 (ich pierwszy kawałek na Hot 100!)
LPP3 - brak (co zrozumiałe, bo był to zakazany w Polsce numer)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:37 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #38
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Thin Lizzy nie tylko miało swoje numery w Topie, ale też jego członkowie dokładali kolejne solowo. Mieliśmy już Gary'ego Moore'a, teraz kolejny gitarzysta:

Snowy White BIRD OF PARADISE 1983 White Flames
w BTW od: ok. 2009-10





Miałem swego czasu zajawkę lekką na ten numer, ale minęła. I choć się ostał w BTW, to dziś jest to dla mnie przyjemny numer, ale nieco trochę przysłodki produkcyjnie, może za popowy jak na bluesiora? I nie wywołuje jakiś większych emocji. Fajnie się ciągnie, ma ładne solo. I tyle. Może zabiły go trochę stacje radiowe?

Snowy przed angażem w Thin Lizzy grał na koncertach z Floydami na trasach Animals i The Wall, a potem u Watersa. Właśnie w trakcie trasy Animals zobaczył go w Nowym Jorku ich inny gitarzysta, Scott Gorham. Zresztą, współpraca z oboma zespołami mocno kolidowała jeśli chodzi o terminy i ostatecznie po 2 nagranych z Irlandczykami płytach Snowy odszedł z grupy i rozpoczął solową karierę płytą, z której pochodzi ten numer. Jego największy przebój (jedyny singiel z niej), otoczony kultem także w Polsce.

Zabawne, jak słucham tego kawałka, zawsze wydawało mi się, że w pewnym momencie, chyba po tym przejściu gitarowym, usłyszę coś zupełnie innego, ale nie do końca wiedziałem co. Zdaje się, że chodzi mi o Little Wing, bo brzmienie gitary bardzo podobne i to przejście też (np. moment ok. 0:30 - wtedy powinien Snowy wejść z wokalem Icon_wink2 ). Może nawet bardziej z wersją Stevie Ray Vaughana.

Ciekawostka: na płycie grali znajomi gitarzyści Snowy'ego: David Gilmour, Chris Rea i Gary Moore.

Nie jestem na 100% pewien, ale zdaje się że widziałem Snowy'ego na żywo, bo zapewne z Watersem był też na ostatniej trasie w zeszłym roku w Polsce.

Statystyki:
UK - 6
US - ??
LPP3 - 4

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:40 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Miszon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 11 500
Dołączył: Aug 2008
Post: #39
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
No i na koniec serii z roku 1983 ten numer. Oficjalnie to pierwszy numer śpiewany przez kobietę i jednocześnie pierwszy nie po angielsku (bo Felicita i Bonnie Tyler były bonusowo, pozakonkursowo). Yacy się ucieszy Icon_biggrin3 .

Nena 99 LUFTBALLONS 1983 Nena
w BTW od: ok.2010-11





Szalony numer, aczkolwiek przez całe lata o nim zapomniałem, tak naprawdę przypomniałem sobie przy drugiej czy trzeciej edycji Idola, kiedy nieźle sparodiował go Kuba Kęsy (chyba tak się nazywał, on śpiewał też Omegę). Potem kawałek słyszałem trochę razy w jednej stacji radiowych dostępnych w GTA: Vice City (które dzieje się jakoś w 1986 roku). Ale jestem pewien, że lubiłem go już w dzieciństwie.

Zawsze myślałem, że to jest z 1984 roku, ale jak sprawdzałem statystyki, zobaczyłem że na LPP3 było w maju 1983. Dopiero wtedy dokładniej się przyjrzałem, że z 1984 owszem była, ale angielska wersja. Zaś oryginał, który podbił Europę kontynentalną i Stany Zjednoczone (ciekaw jestem, czy wcześniej coś z Niemiec było tam tak wysoko?), to 1983. Dlatego jeszcze ostatnim rzutem na koniec tego roku przeniosłem (normalnie byłoby za UB40 przedstawiane).

Niby trochę nawet rozumiałem swego czasu tekst, ale jakoś nigdy nie doszło do mnie, że kawałek jest o... wojnie atomowej! Mianowicie fabuła wygląda w ten sposób, że przypadkowy przechodzień niechcący wytrąca z ręki całą pakę (dokładniej: 99) balonów z helem jakiemuś ludkowi, który ją niósł i mylnie są one zakwalifikowane przez radarowy system obrony przeciwlotniczej wschodniego Berlina jako atak z terenów NATO, co automatycznie wywołuje panikę i w ramach taktyki uprzedzonego uderzenia odpowiedź militarną bloku wschodniego, w rezultacie - wojnę nuklearną.

Przeszkadza mi nadal trochę to "vanhalenowe" brzmienie klawiszy, bardzo popularne w owym okresie i nieszczególnie przeze mnie lubiane, ale numer jest bardzo zabawny i naprawdę świetny. Miałem na poprzednim dysku (R.I.P.?) ciekawą wersję gitarową, z jakiegoś koncertu, jakoś z początku lat 90-tych - była naprawdę świetna. Trudno mi powiedzieć, czy lepsza od tej, ale powiedzmy że równie dobra.

Statystyki:
LPP3 - 23
US - 2
UK - 1 (ale wersja angielska, niemieckiej nie było)

[Obrazek: jswidget.php?username=Miszon&num...gewidget=1]
03.08.2014 12:41 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Yacy Offline
Super Moderator
******

Liczba postów: 18 124
Dołączył: Jun 2007
Facebook Last.fm
Post: #40
RE: Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.3
Maggie widziałem dwa tygodnie temu w Berlinie. Bardzo się zmieniła, ale głos na szczęscie niewiele Icon_smile2 Myślę, że Mike miał szczęście, że trafił na TEN głos. A może własnie takiego szukał? Bo mi np. w jego ostatniej płycie wokal bardzo nie pasuje. Gdyby nie to płyta była jedną z lepszych ostatnich miesięcy, bo muzycznie jest świetnie! ale posłuchałem dwa razy i już więcej do niej nie zajrzę...
Icon_eek
chciałem coś jeszcze napisać o kolejnych utworach, ale przypadkowo zobaczyłem ostatni wrzucony utwór i ... wrócę do tych innych kiedy indziej Icon_razz
faktycznie gdzieś wspominałeś, że Nena będzie w Twoim Topie ...
Wspomnianą Maggie widziałem tylko przy okazji, bo specjalnie jechaliśmy na Nenę (ja) i Kim Wilde (Gosia) Icon_smile2 A właśnie Kim się załapie u Ciebie z czymś?

Miszon napisał(a):Yacy się ucieszy
no nie da się ukryć, że ciesza mnie takie sytuacje, bo wg mnie Nena jest zdecydowanie niedoceniana w Polsce. Jeszcze w latach 83-85 było inaczej... pewnie nie tylko język jest tu przeszkodą.
dla mnie ważne, że ja ciągle lubię to co robi Icon_smile2
Miszon napisał(a):Niby trochę nawet rozumiałem swego czasu tekst,
ja niestety bez słownika ni w ząb. na szczęscie sporo tekstów jest przetłumaczonych w necie, więc teraz już nie jest źle Icon_smile2

.
KN:"Nic nie jest wieczne... może ta sytuacja też nie.
<OBY>"
03.08.2014 01:20 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Płyty 10-lecia (1990-1999) Miszon 296 10 349 20.09.2023 12:25 PM
Ostatni post: santosz
  Muzyczny BTW część I.2 (1973-1982) Miszon 139 38 812 16.09.2022 03:27 PM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasòw odsłona I.4 (1989-1994) Miszon 17 4 251 15.09.2022 11:10 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top Wszechczasów - odsłona I.1. Miszon 91 86 452 24.07.2022 08:47 AM
Ostatni post: kajman
  Bezustanny Top WszechCzasów Miszon 49 6 566 29.12.2019 02:09 PM
Ostatni post: Miszon
  Bezustanny Top WszechCzasów I.5 Miszon 199 23 616 06.05.2019 08:21 PM
Ostatni post: Miszon

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości