ARCTIC MONKEYS - WHY'D YOU ONLY CALL ME WHEN YOU'RE HIGH?

Nowy album Arctic Monkeys zbliża się wielkimi krokami i tak coś czuję, że będzie to naprawdę wielkie muzyczne święto. Przede wszystkim, każda płyta tego zespołu wzbudza wielkie zainteresowanie, następnie zaś wszystkie te wydawnictwa okazały się rewelacyjne pod względem artystycznym. Nie można też zapomnieć o sukcesie komercyjnym, bo to naprawdę sprawia radość, gdy taka muzyka podoba się większej grupie osób. Do tej pory poznaliśmy przynajmniej oficjalnie trzy nagrania z tego albumu, a ten trzeci albo drugi (nie wiadomo jak liczyć) singiel najbardziej zaskakuje. „Why'd You Only Call Me When You're High” to piosenka, która z jednej strony idealnie wpisuje się w to co zdążyliśmy poznać do tej pory, a nawet więcej, w teledysku „Do I Wanna Know?” po prostu pięknie przechodzi w dzisiejszą nowość. Tylko, że tutaj jest więcej tanecznego rytmu, takiego trochę nietypowego dla twórczości zespołu. Bardzo mi się to jednak podoba i naprawdę z jeszcze większą niecierpliwością czekam na cały album. Rozumiem też teraz lepiej słowa Josh’a Homme, który stwierdził, że ta płyta jest po prostu sexy i cool. Według niego nie jest to disco, ale nowoczesny taneczny utwór. Tą wypowiedź należy traktować z lekkim przymrużeniem oka, ale teraz chyba doskonale wiem o co mu chodziło. Pierwsza płyta Arctic Monkeys była bardzo punkowa, druga bardziej melodyjna, no a na tych po okiem Homme’a odciśnięte zostało jego muzyczne piętno. Jeżeli teraz trochę poluzują to efekt może być rewelacyjny i oby tak było! Jeszcze taka jedna ciekawostka na koniec, wszystkie nazwy singli z tego albumu są pytaniami.

MS MR - THINK OF YOU

Oglądam Mtv Rocks widzę piosenką „Think Of You” i zespół, który dziwacznie się nazywa MS MR i naprawdę nie wiem co to do cholery jest. To jednak mniej istotne, bo ważniejsza jest radość, którą sprawia mi to nagranie. Wokalistka Lizzy Plapinger wygląda w tym teledysku jak Gillian Anderson dwadzieścia lat temu, no a wokalem przypomina oczywiściej Florence Welch. Jej czysty i dokładny niemal hipnotyczny śpiew fantastycznie pasuje do niemal wypełni elektronicznego podkładu. Niemal, bo wielką rolę odgrywa tu partia perkusji i świetnie zamykająca i uzupełniająca całość partia klawiszy. W „Think Of You” najlepszy jest jednak refren, na który po postu się czeka, który śpiewasz w myślach już po drugiej zwrotce i który po prostu się pamięta. I ta piosenka powinna wznieść nowojorskich debiutantów na wyżyny, bo jeśli takie utwory nie dadzą Ci komercyjnego sukcesu to ja już nie rozumiem tego świata. To już trzeci singiel z ich pierwszej płyty „Secondhand Rapture”, która wyszła w maju i po szybkim zapoznaniu się z tym materiałem stwierdzam, że na bank będzie to jeden z moich albumów roku. Już myślałem, że nic mnie przed końcem wakacji nie zaskoczy, a tu taka miła niespodzianka.