Luty 1993 kojarzy mi się z permanentnym zachwycaniem się serialem "Kojak" przypominanym wtedy w naszej telewizji. Swoją drogą obecne pseudokryminalne seriale na pęczki tworzone w USA nie sięgają do pięt tym z lat 70. i 80. Przypomnę tylko takie tytuły jak "Bergerac", "Ulice San Francisco", "Miami Vice", "Dempsey i Makepeace" czy chociażby "Gliniarz i prokurator".
Ale do meritum.
Zacznijmy od kraju raju. "Wesołych świąt" w lutym? Nie jedyna to anomalia listowa ale utwór fajny. Oczywiście najważniejszym na długo polskim utworem było "Eli Lama Sabachtani", tak, słusznie się domyślacie że to moje ulubione nagranie Wilków
Poza tym bardzo sugestywnie zagrali EMIGRANCI a "King" w międzyczasie stał się już gdzieniegdzie kultowym utworem.
No to teraz świat. Zacznę przez grzeczność od sir Paula. Wtedy doprowadzał mnie już ten utwór do szału, ale po latach to wszystko przecież dobrze brzmi. Wyżej sympatyczne nagranie SIMPLY RED z Epki "The Montreux". Przez jakiś czas PETER GABRIEL rywalizował w bezpośrednim listowym pojedynku z kolegami ze starego składu. Kolejny singiel z "We Can't Dance" jak widać przegrywał z jednym z największych przebojów lat 90. jakim było "Steam".
Kolejne fantastyczne nagranie INXS i wciąż w pamięci wydarzenia, które miały miejsce cztery lata później...
No i jeszcze zapomniani DAMN YANKEES. Może to nie było to co "High Enough" ale warto odświeżyć (poznać) i ten utwór