Post: #4

Jopkolog napisał(a):

aaktt napisał(a):Słysząc dzisiaj inne niesinglowe propozycji tej pani byłem naprawdę pod wrażeniem, podczas, gdy "Mercy" to tak naprawdę "Rehab 2", z tym, że o kilka poziomów niżej. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby nie sukces Winehouse, to "Mercy" nigdy by nie powstało, a nawet jeśli, to nikt nie byłby na tyle odważny, żeby wydać to jako pierwszy singiel i jeszcze oczekiwać owacji

Ciekawe stwierdzenie. Czytałem ostatnio kilka recenzji płyty "Rockferry" i wiele w nich superlatyw. Mówi się nawet, że Duffy prześciga wokalnie Joss Stone i Amy Winehouse. Jeśli o mnie natomiast chodzi, to od samego początku bardzo kibicuję Joss Stone, która ma fenomenalny głos, zaś Amy Winehouse zupełnie mnie nie przekonała... I nawet nie wiem czemu. Joss uwielbiam, zaś Amy absolutnie mnie nie rusza, czuję wręcz jakąś jej sztuczność. Duffy zaś plasuje się gdzieś pośrodku i ufam, że jej notowania mogą wzrosnąć. Jest już nowy singiel i pewnie też u mnie niebawem się pojawi...

Z Duffy sytuacji wygląda tak, że podobno cały album brzmi zupełnie inaczej niż pierwszy singiel (co jedynie potwierdza moje wnioski dotyczące jego wydania). Nie mniej jednak dziewczyna faktycznie jest interesująca i na pewno nie można jej lekceważyć
Jeśli chodzi o Joss Stone, to mnie nigdy do końca nie ujęła jako osoba. Głos na bardzo ładny, taki ciepły - ale kiedyś, gdy podjąłem próbę zapoznania się z którymś z albumów (drugim bodajże) napotkałem na jakąś barierę. Joss jest miła, ale w niedużych ilościach Z wysp zdecydowanie wolę Corinne Bailey Rae, jeśli chodzi o soul ostatnich lat
Natomiast mnie Amy zdecydowanie przekonała i to jeszcze zanim pojawił się ten cały boom na jej muzykę na świecie. Usłyszałem pierwszy singiel i wiedziałem, że "to jest to", o czym świadczy fakt, że kawałek spędził na mojej liście ponad 40 tygodni, z czego 9 na #1 w rozpiętości czasowej od marca do lipca i został utworem roku! Cały album zresztą jest może nie tyle odkrywczy, co bardzo wciągający. Znakomity jest także debiutancki krążek - "Frank". Utrzymany w nieco innych klimatach, więc jeśli z "Back To Black" się nie udało, może warto sięgnąć po debiut?