10-6
10. Dog is Dead -
All Our Favourite Stories
Highlights: Teenage Daughter, Talk Through the Night, Do the Right Thing
Przesłuchując kiedyś singlowe nowości, natrafiłem dość przypadkiem na "Glockenspiel Song". Szybko zainteresowałem się formacją Dog is Dead. Każdy singiel promujący nadchodzący debiutancki album był coraz lepszy. "All Our Favourite Stories" szybko urzekło mnie swoją lekkością i bezpretensjonalnością. Ten krążek to idealne połączenie gitarowego grania z lekko folkowym akcentem, przyozdobione bardzo ładnymi harmoniami. Dość niespodziewanie był to jeden z moich ulubionych krążków ubiegłego roku.
9. Alt-J -
An Awesome Wave
Highlights: Taro, Tessellate, Something Good
Tak, na początku nie mogłem się przekonać do Alt-J. Wystarczyły jednak pierwsze dźwięki "Taro" i już mnie kupili. Przesłuchałem album i stało się - zostałem oczarowany hipnotyzującymi kompozycjami, na czele ze wspomnianym już utworem oraz "Tessellate". Niezwykle równy album, bez słabych momentów, jeden z lepszych wynalazków na brytyjskiej scenie muzycznej w 2012 roku.
8. Keane -
Strangeland
Highlights: Day Will Come, Disconnected, Sovereign Light Cafe
Panów z Keane nie muszę przedstawiać. Czekałem na nowy album po lekko rozczarowującym "Perfect Symmetry". Obiecywali powrót do korzeni, mieszankę pozostałych albumów i słowa dotrzymali. "Strangeland" jest niczym wizytówka zespołu, krążek który można przedstawiać osobom zaciekawionym twórczości Keane. Jest pełen przebojów nawiązujących do debiutu, ale i nastrojowych ballad pokroju "The Starting Line" - pięknie napisanych i zaaranżowanych. Udany powrót.
7. The Heavy -
The Glorious Dead
Highlights: What Makes a Good Man?, Can't Play Dead, Same Ol'
The Heavy zachwycili mnie swoją mieszanką soulu, bluesa i rocka. Już po pierwszym przesłuchaniu albumu "The Glorious Dead" wiedziałem, że może być wysoko w moim podsumowaniu. Coraz mocniej przekonywały mnie pojedyncze utwory typu "Same Ol'" czy "Be Mine", które na razie nie doczekały się wydania na singlu. Mam wrażenie, że "The Glorious Dead" zaczarowali mnie podobnymi trickami jak Mando Diao przy okazji "Give Me Fire". Wydaje mi się jednak, że album Brytyjczyków jest znacznie dojrzalszy, bogatszy w muzyczne eksperymenty i nawiązania. Kapitalny album.
6. Of Monsters and Men -
My Head is an Animal
Highlights: Little talks, King and Lionheart, Dirty Paws
Wydany na świecie w 2012 roku album szybko stał się jednym z moich ulubieńców. Mieszanka popu i folku serwowana przez Of Monsters and Men prezentowała się niezwykle lekko i przystępnie. Krążek pełen jest bardzo przebojowych refrenów, szybko wpadających w ucho melodii, a także ładnych harmonii. Nie można przyczepić się do wokali, które sprawiają, że muzyka staje się jeszcze przyjemniejsza.