Powody estetyczne to oczywiście rozmowa z Pięknymi Ludźmi: dziobasem, suedehead, saferłelem i koszMarkiem (kolejność pojawiania się na Gadu) Powody erotyczne to oczywiście metafora, ale...było fajnie
nawet bardzo
Wracamy do zabawy.
50. Future Islands - Cotton Flower
Podobnie jak piosenka oczko wyżej, nie okazała się dla mnie tak ponadczasowa, jak wydawało mi się, że będzie, ale i tak cieszę się, że przysłuchałem się w tym roku temu zespołowi.
49. Visitors - Oxygen
Zastrzegam, że na pozycję tego utworu nie wpłynął fakt, że chłopaki nie odpisali mi na Twitterze na pytanie, czy możemy się spotkać w Warszawie po ich występie w Kawa czy Herbata?" Po prostu z czasem wyczułem w tej piosence pewną nutkę prostactwa zamaskowaną ultraprzebojowością i klawiszami w moim ulubionym stylu.
48. Jess Mills - Pixelated People
Chyba najwyżej notowany singiel, który nie był na liście. Tłumaczy mnie trochę, że został wydany na początku roku (Muzykobloger pewnie by to skomentował słowami: "A świstak siedzi i zawija..."
) Podoba mi się nie tylko jego lekko niepokojący klimat, taneczność nawiązująca do najlepszych tradycji lat 90., ale również...tytuł, który kojarzy mi się z "asystą" popularnej pod koniec lat 80. Yazz. Może na starość londynka założy bluesową kapelę "Jess Mills & Pixelated People"?
47. Pet Shop Boys - Leaving
W tym momencie pewnie wiele osób przestanie obserwować top
(Na marginesie - zachęcam do komentowania, negatywne komentarze również zaakceptuję) Niestety, nic na to nie poradzę, że aczkolwiek
Elysium miło się słucha, singlom z tego wydawnictwa moim zdaniem trudno sprostać bagażowi wspomnień i zachwytów związanych z poprzednimi krążkami. Jeżeli kiedyś zmienię zdanie, na pewno dam Wam znać (może przy okazji któregoś z kolejnych rankingów).
46. Beach House - Myth
Wiadomo, urokliwa muzyka, a pierwsze single z płyt zazwyczaj mają wyjątkowo fajne. Na pewno pomogło im to, że niedługo przed premierą na dobre polubiłem
Norway.
45. Jessie Ware - 110 %
No i jest ta Jessie, jak ją nazwałem po transmisji Bestivalu na Youtube, Kobieta Kot z Brixton. Bardzo wiosenna, zwiewna piosenka (wtedy miała zresztą premierę), teraz ma przez nią pewne problemy copyrightowe, ale warto ją sobie przypomnieć w ten zimny czas.
44. Panama - Magic
Tę pozycję również - jeden ze sztandarowych numerów początków mojego "zadziobasienia".
43. The 1975 - The City
Zespół zadziornego Matta Healy'ego to na pewno jedna z indie rockowych nadziei na nadchodzący rok. Mnie w tej piosence ujęło pewne podobieństwo stylu
The Big Pink.
Niedługo czwarta dziesiątka. Powoli zabieramy się do Kordianowej ekstraklasy 2012 roku.
42. Fairchild Republic - Stay Young
Zdecydowania ta propozycja młodego australijskiego zespołu najbardziej nadaje się na radiowy hit. Trudno mi jednak powiedzieć, czy czeka ich świetlana przyszłość (ambicje mają duże) - głos ich wokalisty na dłuższą metę męczy...
41. Jess Mills - For My Sins
Jedna z najbardziej konwencjonalnych, popowych piosenek w zestawieniu promująca jeszcze nie wydany album wykonawczyni obracającej się głównie w kręgu muzyki bardziej klubowej. Mam jednak nadzieję, że na
Twist of Fate zmieści się jeszcze jakaś podobna urokliwa ballada (a może jeszcze teledysk do niej...