saferłel
Paweł
Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
|
RE: Stereophonics - Graffiti on the Train
Szymek79 napisał(a):nie do końca się z tym z tobą zgodzę bo w USA airplay i lista sprzedaży w dużo większym stopniu się ze sobą pokrywają.
Kręcimy się w kółko. Raz piszesz o UK, raz o Polsce i USA. Co z tego wynika? Mówimy tu o muzyce rockowej i jej, jak zrozumiałem, "niedowartościowaniu" nie tyle w wielkościach absolutnych, co na listach przebojów. Czynnik radiowy to jedynie część składowa większej całości. Już pisałem, że ilość odtworzeń w radio nie musi wpływać na sukces kawałka w przypadku UK i podałem możliwe przyczyny. W USA czy u nas jest inaczej - ok, może model jest inny, ale to nie zmienia faktu, że rocka też tam nie uświadczysz, a największej i najbardziej wpływowe radiostacje mają dla brzmień pokroju Stereophonics jakieś 10% miejsca (jak tak sobie spojrzę na to, co dzisiaj w BBC 1 można znaleźć na playliście A czy B). Jakieś zalążki pluralizmu tu widać, ale obecność np. Alt-J jest raczej spowodowana ich popularnością wśród dużych marek pokroju NME, ich atrakcyjnością dla krytyki i konkretnych słuchaczy (w końcu przemysł muzyczny w UK ma swoje tradycje i nigdy nie zmarginalizuje pewnych środowisk). Na masowego odbiorcę to jednak nie działa moim zdaniem. Zresztą o wiele istotniejsze są dla całej sprawy czynniki wymienione pośrednio przez Remo. Na listę singli nie ma mocnych. Inaczej jest z płytami, bo tutaj artyści, którzy nic nie zdziałają w singlach mogą bardzo ładnie zaprezentować się w uk album chart. Progi nie są tak wygórowane, bo też "masowy odbiorca" nie jest odbiorcą świadomym, kimś o "regularnym guście", o sprecyzowanych preferencjach i wspominanej już wyżej konkretnej "kulturze muzycznej". Oczywiście cały czas topujący na listach singli są zdolni do topowania na listach płyt - to również wynika z proporcji, lecz wartości w sprzedaży są mniej imponujące, pomijając fenomeny pokroju Sande, Adele itd...
Szymek79 napisał(a):Ale widzę, że Ty i tak masz swój pogląd więc w sumie szkoda dyskutować.Icon_wink
I właśnie dlatego dyskutujemy. Bo dyskusja nie ma koniecznie na celu przekonać kogoś do swoich "racji" czy też "prawd". To wymiana opinii, może też próba znalezienia prawidłowości po jednej i drugiej stronie.
Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
|
|
28.02.2013 02:13 PM |
|