Post: #321

0. Francja (już nie chcę mi się numeracji zmieniać ; Francji słuchałem wczoraj, ale nie wiem jakim cudem pominąłem przy ustawianiu rankingu!, pewnie dlatego, że było pierwsza....pewnie dlatego też dzisiaj nie będzie mieć szans w głównym konkursie ; bardzo dobra jak na Eurowizję rzecz, taka kontynentalna wersja Anny Calvi z nieco przystępniejszą melodią, ocierająca się nawet o post-punkowe struktury)
1. Holandia (i to jest ładna rzecz, pobrzmiewająca eleganckim old-schoolem, z atrakcyjnym orkiestrowym wykończeniem, Anouk nie bez przyczyny jest już znana poza konwencją festiwalu; niech będzie, że to najlepsza rzecz)
2. Wielka Brytania (Bonnie Tyler? No tak, coś słyszałem...może zrozumiałbym, jakby dla jaj pojechał z UK jakiś znany artysta, ale dobrze byłoby, aby miał on potem do czego wracać - ta pani ma raczej one-way ticket a biorąc pod uwagę, że pewnie zostanie zmieszana z innymi euro przeciętniakami...smutne; mam nadzieję, że chociaż dobre pieniądze dostała; na pocieszenie dodam, że piosenka bardzo udana jak na propozycję do Eurowizji, jestem zaskoczony, UK w końcu przemawia ludzkim głosem)
3. Grecja (kryzys hula, więc trzeba odkurzyć zapomniane instrumenty i zrezygnować z płatnej licencji na pro-tools - efekt jest satysfakcjonujący; prosta, przaśna piosenka z nieco komediowym zacięciem i pasterską charyzmą - lekkie i niezobowiązujące)
4. Malta (w sumie trochę szkoda, że takie kawałki nie mają szans na sukces w konkursie; przy tym nagraniu można nawet zapomnieć, że to Eurowizja; + progress Malty, bo ostatnio straszna kicha od nich szła)
5. Norwegia (prz bardzo nalegał, abym posłuchał Norwegii, która niezależnie od jego przekonywań na papierze zawsze jawi mi się jako kraj z potencjałem; całość brzmi bardzo wiarygodnie i anty-eurowizyjnie i szkoda, że nie została tu postawiona kropka nad "i".)
6. Armenia (na Euro nie ma w tym roku rocka!, przynajmniej w tej fazie turnieju i może dlatego tak pozytywnie reaguje na jakieś gitarowe pląsanie; numer oczywiście bez szans na cokolwiek...ale fajne solo ma)
7. Szwecja (to naturalne, że człowiek jest ciekawy co tam upichci poprzedni zwycięzca; szkoda, że nie pojechali "Army of Lovers" , ale przeboleję; numer lepszy niż zeszłoroczny z tego kraju, ale zbyt "porządnicki", aby wygrać - niemniej taki pop-dance jest strawny; + wiadomo, że śpiewa osoba płci męskiej)
8. Włochy (ten superprzystojniak może zawrócić w głowie niejednej dziewczynie z garścią telefonów w obu rękach, więc uważajcie na Włochy!; piosenka znaczenia mieć nie będzie, ale nie jest zła, o nie; + niestandardowo długi czas kompozycji)
9. Dania (słuchałem jej jako ostatniej, a widziałem już wpisy wróżące Duńczykom sukces w tej edycji; fakt, taki pop ludziom w Europie się nie nudzi, nieagresywny, z nutą folkloru (pierwiastek "fairytale" można rzec), bardzo płynnie zmieniający barwy - tak więc ludziom się nie nudzi, ale mi już trochę tak)
10. Węgry (tam jest napisane "Zoohacker Remix", ale wierzę, że organizator konkursu jest ode mnie większym specem w temacie Eurowizji, więc słucham i przyznać muszę, że Węgry wyróżniają się na tle pozostałych uczestników ze swoim miejskim, transowyn popem)
11. Hiszpania (myślałem, że to jakiś północny kraj Europy dopóki nie usłyszałem tekstu; fani konkursu z ADHD mogą nie doczekać zgrabnego przejścia we właściwą część piosenki)
12. Ukraina (kurde, gazociągi im pękają, a oni ładują kasę w holywoodzkie teledyski!; a może zainwestować w jakiegoś songwritera, który napiszę fajny kawałek?)
13. Finlandia (melodyjna nuta, ale tej pani chyba bardziej zależy na homo-promocji w Europie - no ale ten fest pasuje jak ulał do takich akcji)
14. Litwa (facet wydaje się bardzo mało przebojowy jak na Eurowizję, chociaż piosenka jest porządnie "podbita"; dziwna mieszanka dance i....niemalże spoken word)
15. Islandia (zawiodła mnie Islandia; myślałem, że można u nich liczyć na ciekawą, w miarę nieszablonową lub przynajmniej dobrze zrobioną produkcję, a ten sympatyczny kraj dostarczył produkt typowo kontynentalny z jakimś mętnym kwazi-regionalnym flecikiem - gdzie jesteś, mój bohaterze? - 16. Azerbejdżan (takie boybandowskie reminiscencje nie są mi bliskie, generalnie nie boli, ale jest nudne, a to chyba bywa bardziej dokuczliwe)
17. Mołdawia (w ostatnich latach też mieli jeden zapamiętywany kawałek, lecz to był chyba wypadek przy pracy)
18. Rosja (przez moment myślałem, że Rosja włączy się do batalii o tytuł wzorcowej "eurowizyjnej ballady", fenomenu, będącego wręcz oddzielnym gatunkiem muzycznym - sądzę, że ostatecznie uciekła spod stryczka, ale marne to dla niech pocieszenie)
19. Irlandia (sporo łupu-bęc w ostatnim czasie poszło z Zielonej Wyspy na Eurowizję, prawda?; a właśnie po nich spodziewałbym się jakiejś bardziej tradycyjnej formy, może nawet gitarowego patosu ze święceniami od U2 a la lata 80.?, serio - z takim czymś to mogą bezpośrednio bić się w barażach o pietruszkę z Cascadą)
20. Estonia ("zawsze-ostatnio" miała ciekawe piosenki, a teraz przyjechała z takim flakiem.....hmm, w sumie to jednak drugi flak z rzędu od nich jak tak sięgnę pamięcią, dobrze to nie wróży)
21. Białoruś (Białoruś podrabia gorące, śródziemnomorskie rytmy? - karykatura)
22. Gruzja (ale drewno!, nie znoszę takich nigdy nie rozpoczynających się amorów; ale "eurovision ballad" do końca to nie jest, chyba kobieta-solo musi zgarnąć ten tytuł)
Niemcy (mocno się zeszmacili w porównaniu z ostatnimi propozycjami, Lena ratuj!)

XX. Rumunia (o ja cię, to się nadaje świetnie!; ode mnie dostaje nagrodę publiczności już na starcie, świetny żart, z którego mam nadzieję śmieje się sam wykonawca....a nie bierze tego na poważnie, licząc na wygraną - dance, falset, dubstep....trochę nie wiem, gdzie go umieścić w rankingu, więc będzie pierwszy i jednocześnie ostatni, czyli poza głównym rankingiem ;P)


Powiem, że w tym finale jest kilka bezwzględnych słabeuszy, ale wydaje mi się, że jakoś te złe kawałki spłynęły po nie i nie mam nawet zbytniej ochoty ich krytykować Czyżby to był znak, że Eurowizja się wypala ? W sumie w drugą stronę też nic się nie zmienia - nie ma w tym roku chyba ani jednej piosenki, która potrafi maksymalnie zaangażować - czy to zniesmaczyć, jak już wyżej wspomniałem, czy - co zwykle jeszcze rzadziej się zdarza - oczarować. Jakoś tak bezbarwnie jest, a moja prywatna czołówka tym razem składa się z dosyć konwencjonalnych kawałków. Gdzie w tym roku odnajdziemy jakiś kujący oczy i uszy kicz? Gdzie "eurowizyjna antyballada roku"? Gdzie wynaturzenie z rodzaju rosyjskich babuszek? Czuję rozczarowanie, ale z innego niż zwykle powodu. Można oczywiście przyczepić się, że ja zawsze narzekam itd., lecz chyba wolałbym festiwal kontrastów, dziwolągów, kilku "wow", wielu "fuj", wielkiego boom na początku/końcu i 10-stronicową przepychankę z największymi obrońcami festiwalu tutaj na forum....wolałbym zawrócić czas. Teraz powyższych rzeczy nie doświadczę.