To teraz dokończę to, co zostało mi przerwane po południu...
Sprawdziłem co się wypisuje w nadwiślańskim kraju na temat tej płyty. Okazuje się, że szanowne redaktorzyny prześcigają się w wypisywaniu bzdur i równaniu jej z ziemią. Safer dobrze mówił, że przeczytanie czegoś sensownego w Polsce na temat Garbage graniczy z cudem.
Odnośnie utworów:
- numer jeden - bezapelacyjny zwycięzca, co do tego wątpliwości nie miałem ani przez moment.
- pozycje 4-9 - w sumie ustanowione pod wpływem impulsu
- 10 i 11 - odpowiednio: nieprzekonująca ballada oraz ponoć przebojowy utwór w którym tego nie czuć.
1. Sugar
2. I Hate Love
3. Control (do 3 minuty najlepszy utwór na płycie. Złowroga harmonijka, bluesowe zapędy, zapachniało Teksasem - nie mylić z zespołem!
I później wszystko zostało zaprzepaszczone tym cyfrowym przetworzeniem oraz poszatkowaniem wokalu. Szkoda.
)
4. Automatic Systematic Habit (mocny opener to zawsze dodatkowy plus dla artysty.
)
5. Blood for Poppies
6. Battle In Me
7. Man on a Wire
8. Felt
9. Beloved Freak
10. Not Your Kind of People
11. Big Bright World
Jak to podsumować? Zespół sam podsunął mi pomysł:
"Tell mother, tell your father, tell your friends, tell your teacher", że Garbage wydało płytę! I to taką, która będzie mocno liczyć się w (moim) podsumowaniu roku. Płytą roku nie będzie, bo ktoś już ten tytuł im skradł (mocny jest ten maj niebywale!), ale TOP3, kto wie? No chyba, że wprowadzimy tą moją podziałkę gatunkową...