Post: #100

To ja jeszcze napiszę coś od siebie, choć boję się, że może to być kontrowersyjne.
Nie sądzę, żeby Sebastos chciał zniszczyć to forum. Natomiast prawdopodobnie ucieszyłby się, gdyby ludzie z mychy przeszli do niego. No, może poza pewnymi jednostkami.
Natomiast nie uważam, że treść ujawnianych wiadomości nie jest ważna. Idąc tym tropem, nie odkryto by wielu afer i nieprawidłowości na świecie.
Pabloyd został zrównany z błotem, natomiast nikt (poza nim samym, oczywiście) nie chce zwrócić uwagę na treść tych wiadomości.
Aha - nie wiem, jaka była konkretna przyczyna odejść, ale stało się to po ówczesnych ekscesach na forum. Wniosek nasuwał się sam.

saferłel napisał(a):Możemy się ignorować, traktować jak powietrze, ale to wszystko będzie działało w dużej mierze już w sposób zimny, mechaniczny. Jedynym uzdrowieniem byłoby opuszczenie forum przez nas lub Was, jednak zakładam, że nikt nie rozważa takiej opcji - czy to z miłości do forum, czy to z tzw. ''miłości'' do forum.

Safer! Proszę Cię, nie pisz tak. Ja wierzę, że dojdziemy do konsensusu, wystarczy tylko przestać się wzajemnie obrzucać błotem, nieważne, czy słusznie, czy niesłusznie (zresztą "słuszny" jest pojęciem niemalże tak samo względnym jak "normalny". A może nawet dokładnie tak samo).

saferłel napisał(a):Teraz w sytuacji krytycznej wybrałeś po jakiej jesteś stronie, po innej niż ja. Ok. No regrets.

Czy naprawdę muszą być jakieś strony, czy nie możemy wszyscy być jednością?

Miszon napisał(a):Ja może jestem w innym świecie wychowanym, na innych forach czy coś. Ale dla mnie admin jest na forum Bogiem, a moderatorzy jego prorokami i mogą sobie ustalać co tylko zechcą i userzy o tym wiedzieć nie powinni, mogą zmieniać posty użytkowników jeśli to ma uzasadnienie, mogą je kasować jeśli to ma uzasadnienie i mogą je przesuwać, jeśli to ma uzasadnienie.

Napiszę tak: z jednej strony zdaję sobie sprawę, że nie ma obowiązku uczestniczenia w życiu danego forum. Z drugiej jednak strony, to nie jest przyjemne, gdy na forum człowiek czuje się jak w miniaturowym państwie policyjnym. Poza tym, takie zachowania, w skali mikro oczywiście, ale rodzą negatywne postawy w naszym społeczeństwie. Należę do tego typu osób, które są zwolennikami jak największej jawności i równości w każdym miejscu, więc w sieci także.
O ile w tym przypadku nie ma jeszcze tak wielkiego problemu, bo wartościowych for muzycznych jest jeszcze przynajmniej kilka, to co ma powiedzieć ktoś, kto zostaje zbanowany w jedynym miejscu, gdzie mógł podzielić się swoją pasją lub, co jeszcze gorsze w takiej sytuacji, problemami?

Ale w tym momencie chyba już odbiegłem od tematu.