Post: #201

#22. Spice Girls, "Holler" (2000)
Pts.: 3519 Wks.: 38 Peak: 1 Entry: no.18
*24-14-12-10-9-8-12-2-1-1-3-2-12-10-14-16-16-10-4-7-9-11-10-8-10-7-4-3-7-9-19-11-10-15-25-16-21-22

Spajsetki co prawda swój najlepszy okres miały jeszcze przed pojawieniem się listy, ale nie mogły się nie pojawić. Kto wie, może dlatego "Holler" udało się tyle zdziałać na liście jako rekompensata za wcześniejsze nieuniknione braki? Sam numer nigdy nie powalał. Owszem, to chyba był najbardziej rhythm & bluesowy numer grupy, ale też chyba jeden z najbardziej rozmytych, co zazwyczaj nie idzie w parze z potencjałem na przebój radiowy. Poza tym numerem, na liście pojawiły się jeszcze cztery inne kawałki dziewczyn -- "Let Love Lead the Way" (#2. w 2000), "If You Can't Dance" (#9. w 2000), "If You Wanna Have Some Fun" (#9, w 2000) i niezbyt udany comeback w 2007 roku z "Headlines" aż 90 pozycji poniżej ich najgorszego peaku, na #99.

Post: #202

aaktt napisał(a):#22. Spice Girls, "Holler" (2000)

o proszę nawet one się tutaj załapały u mnie tylko "Headlines" się załapało na listę docierając do 24 pozycji.

Post: #203

Pomyliłeś tytuł utworu z 25. miejsca

Post: #204

oo faktycznie, dzięki za czujność

Post: #205

#21. Fugees, "Foxy" (2006)
Pts.: 3523 Wks.: 37 Peak: 2 Entry: 02/25/2006
*39-39-9-9-3-3-2-2-2-2-2-2-4-3-2-4-5-5-7-3-3-2-3-6-8-11-12-14-10-12-11-15-18-25-30-42-48

Mój utwór roku 2006 -- nawet pomimo tego, że nigdy nie trafił na szczyt listy i że do dzisiaj nie ukazała się jego oficjalna wersja. "Foxy" był jednym z nowych utworów, które Fugees zarejestrowało w 2005 roku na potrzeby ich nigdy nie wydanego trzeciego studyjnego krążka. Był jednym z czterech, które poznaliśmy; wyciekiem z systemu sieci Verizon i naturalnie był najlepszym z nowych kawałków. Chociaż to też trochę muzyczny cyrk na kółkach -- reggaeowy beart, chaotyczne rapowane zwrotki, masa krzyków i efektów różnego rodzaju w tle i dość enigmatyczny, a jednocześnie jakby nazbyt ekspresyjny refren. Ale cóż -- mi się spodobało

Post: #206

#20. Christina Aguilera, "Candyman" (2006)
Pts.: 3555,5 Wks.: 48 Peak: 1 Entry: 11/18/2006
*50-40-37-29-23-22-21-21-17-5-1-1-1-1-2-4-5-6-8-15-22-27-21-21-21-25-26-15-14-17-21-28-32-38-47-53-60-68-63-51-45-43-42-42-49-55-62-88-109

A oto i kolejny rąbek tajemnicy, dokładnie 1/10 numerów jeden Christiny Aguilery na AA40. Nie "Hurt", nie "Ain't No Other Man", ale "Candyman" okazało się u mnie największym przebojem z Back to Basics. To zresztą jeden z niewielu albumów, z których aż trzy numery trafiły na szczyt listy (kolejna ciekawa statystyka do sprawdzenia!). Kawałek pojawił się w zestawie zresztą jeszcze zanim oficjalnie wydano go na singlu, a byłby nawet wcześniej -- wraz z premierą płyty, gdybym się przed tym nie wstrzymywał. Nie ma się co dziwić -- to w końcu prawdziwa muzyczna bomba, najlepszy singiel z płyty i jeden z najlepszych numerów w karierze Aguilery w ogóle. Szkoda mi bardzo, że teraz nie jest już w stanie nagrywać tak wysmakowanych, zrównoważonych, popowych przebojów.

Tym samym rozpoczęliśmy wielkie top 20.

Post: #207

Śledzę, śledzę, ale trudno mi się wypowiadać, bo to raczej nie moje brzmienia są W każdym razie z ostatniej serii, z tych które pamiętam Candyman, Fright Night i The Suburbs baaardzo na plus!

Post: #208

#19. Lauryn Hill, "Lose Myself" (2007)
Pts.: 3577,5 Wks.: 35 Peak: 1 Entry: 05/19/2007
*64-43-23-11-3-2-2-5-4-3-4-3-4-3-1-1-1-1-1-2-4-4-5-8-8-6-7-8-9-12-15-20-37-57-73-106

To w zasadzie jedyny duży przebój Hill na mojej liście. Gdyby tylko chciała mogłaby ich mieć całe mnóstwo, ale jakoś tak wyszło, że skończyła wydawać single i wycofała się z branży muzycznej jakoś w momencie, kiedy zacząłem tworzyć własną listę. To jeden z niewielu numerów oficjalnie wydanych podczas, gdy lista już działała, a ja poznałem się na talencie Lauryn. Bo co z tego, że jej MTV Unplugged No. 2.0 wyszło w 2002 roku, skoro nie miałem pojęcia kim jest. A nawet gdybym miał, te ascetyczne, akustyczne numery wówczas nie przypadłyby mi do gustu. "Lose Myself" też jest specyficzne, bo łączy surferski beat i tekst a'la Unplugged. Kolejne nie-arcydzieło, które bardzo lubię.

Post: #209

#18. Joanna Newsom, "Have One on Me" (2010)
Pts.: 3591 Wks.: 32 Peak: 1 Entry: 04/17/2010
*50-3-2-2-2-2-2-1-1-1-2-2-1-1-2-2-3-5-4-4-5-4-5-7-7-8-11-17-25-29-38-49

Ten jeden z najbardziej kunsztownych i poetyckich utworów w historii listy jest także jednym z moich ulubionych. "Have One on Me", tytułowy utwór z płyty wydanej w moje urodziny, zyskał przez ostatnie trzy lata znaczenie niemal magiczne, podobnie zresztą jak i cała płyta. Rzecz niesłychana, osadzona poza czasem w krainie o iście baśniowej aparycji, w której jednak uczucia i emocje są boleśnie rzeczywiste. To jedyny numer Joanny na liście, jeden z aż jedenastu utworów z Have One on Me, które trafiły do zestawienia. Spośród nich, ponad połowa, aż sześć trafiło zresztą do czołowej dziesiątki.

To jeden z nielicznych utworów, które w czasach, gdy lista miała 100 pozycji, nigdy nie znalazły się w dolnej połówce zestawu.

Post: #210

#17. The Beach Boys, "Good Vibrations"/"Heroes and Villains" (1966)
Pts.: 3669 Wks.: 38 Peak: 1 Entry: 04/16/2011
*1-1-1-1-2-3-4-5-6-8-8-6-7-7-6-8-10-14-16-21-20-6-5-6-11-14-19-24-16-3-9-18-22-26-23-25-45-57

Zanim w ogóle przyszłoby mi na myśl, że wkrótce Beach Boysi mogą ponownie wejść wspólnie do studia i nagrać nową płytę, w 2011 roku spełniło się moje inne marzenie -- złożono i wreszcie ostatecznie wydano legendarny album SMiLE. Zanim to się stało, z okazji Record Store Day wypuszczono jednak limitowaną edycję singla z dwoma największymi przebojami z krążka -- "Good Vibrations" i "Heroes and Villains". Co prawda nigdy nie dostałem tego krążka do ręki, ale momentalnie wykorzystałem sytuację i wpuściłem oba numery na listę. To może trochę odgrzewane numery nieprzystające do współczesnych realiów muzycznych, ale w moim przypadku nic nie stało na przeszkodzie, bym zajarał się nimi tak jak powinienem w 1966.

Post: #211

#16. Toni Braxton, "He Wasn't Man Enough" (2000)
Pts.: 3726 Wks.: 43 Peak: 1 Entry: no.6
*40-3-4-2-1-2-1-1-12-21-41-36-34-19-21-9-11-11-15-19-19-21-26-29-15-18-13-13-14-14-15-15-17-20-22-5-16-18-14-21-23-23-28

The Heat Toni Braxton było pierwszą płytą R&B w mojej kolekcji. Wszystko dzięki numerowi "He Wasn't Man Enough", który odsłonił przede mną wówczas zupełnie nową muzyczną jakość. Do dzisiaj zresztą gdybym miał wybrać tylko jeden utwór od Braxton, choć miała mnóstwo takich, które lubię, wybrałbym pewnie ten. W ciągu istnienia listy piosenkarka umieściła na niej 23 utwory, spośród których trzy trafiły na szczyt (jeszcze "Spanish Guitar" i "Maybe"), a pięć kolejnych znalazło się w czołowej dziesiątce.

Post: #212

#15. Papa Roach, "Scars" (2004)
Pts.: 3732 Wks.: 50 Peak: 6 Entry: 12/04/2004
*96-89-82-57-54-44-28-27-22-23-22-22-22-22-15-8-7-8-8-9-10-13-12-10-11-
11-12-13-17-20-25-26-25-22-18-13-8-7-7-7-7-6-12-13-22-27-52-63-67-97

To chyba największy powód do wstydu na całej liście. Na swoją obronę powiem tylko, że nie wiem jak to się stało. Generalnie Papa Roach miało u mnie na liście tylko trzy numery -- trzy single z płyty Getting Away With Murder. Jakimś cudem wszystkie trzy odmeldowały się w okolicach pierwszej dwudziestki ze stażem ponad 20 tygodni. Ale "Scars" w jakiś niezrozumiały sposób przeszło samo siebie okupując listę przez prawie rok! Ale cóż, podejrzewam, że wówczas to był najbardziej skomplikowany tekst, jaki mogłem zrozumieć (zarówno jeśli chodzi o słownictwo, jak i o treść), przez co w jakiś sposób udało się tej piosence zająć mnie na innym podłożu niż dotychczas udawało się to listowym numerom. Przy okazji -- to najwyżej notowany utwór w podsumowaniu i jedyny w top 20, który nie trafił nigdy na szczyt listy (i całe szczęście!).

Post: #213

Kilka lubianych przeze mnie kawałków w ostatniej części, ale też kilka, których nawet nie znam, chociaż wszystkich wykonawców kojarzę. I nie mówię to o Papa Roach, których poznać nawet nie zamierzam "Holler" to jedno z lepszych oblicz Spice Girls, podobnie jak u Sheryl "Shine Over". Za to z biegiem lat straciłem sympatię do "Candyman", zaczął mnie denerwować ten numer, podobno jak trans-seksualne wokale w piosence Toni Braxton (no nie mogę zdzierżyć jej głosu, to nie jest kobiece ani odrobinę, przypomina purchawkę-Cher).

Joanna oczywiście królową całego zestawienia

Post: #214

#14. Amy Winehouse, "Rehab" (2007)
Pts.: 3904 Wks.: 41 Peak: 1 Entry: 03/03/2007
*36-16-9-4-1-1-1-1-1-1-3-3-4-6-8-7-3-1-2-1-1-3-4-3-2-3-3-2-3-3-4-7-12-17-25-33-41-67-70-85-106-118

A to kolejny muzyczny level na mojej liście, ale myślę, że w sumie dla nas wszystkich. Amy ożywiła dla milionów ludzie brzmienie, które znali z podań i legend, ale nie było dotąd dane im go doświadczyć. Ja co prawda trochę spóźniłem się względem "Rehab", bo pojawiło się u mnie nawet po "You Know I'm No Good". Ale nawet to nie przeszkodziło mu w spędzeniu na liście ponad 40 tygodni. Ostatecznie w ciągu swojego krótkiego życia Amy umieściła na mojej liście 15 utworów, z czego ponad połowa (8) ze wspaniałego Back to Black. Siedem kawałków trafiło do top 10.

Aha, no i "Rehab" spędziło na szczycie aż 9 tygodni.

Post: #215

saferłel napisał(a):trans-seksualne wokale w piosence Toni Braxton (no nie mogę zdzierżyć jej głosu, to nie jest kobiece ani odrobinę, przypomina purchawkę-Cher).

haha, ja jakoś nigdy nie miałem z tym problemów, ale coś w tym jest ^^

saferłel napisał(a):Papa Roach, których poznać nawet nie zamierzam

musisz!

Post: #216

aaktt napisał(a):#20. Christina Aguilera, "Candyman" (2006)

a ja nie jestem fanem tego nagrania

aaktt napisał(a):#16. Toni Braxton, "He Wasn't Man Enough" (2000)

najlepsze rzeczy od Toni i tak jak dla mnie to pochodzą z debiutu, to nagranie lubiłem ale nie szalałem tak jak Ty.

aaktt napisał(a):#14. Amy Winehouse, "Rehab" (2007)

tak jakoś wyszło, że tego nagrania u mnie w ogóle na liście nie było a kolejne single z "Back To Black" już tak i trudno mi powiedzieć w tym momencie dlaczego tak się stało.

Post: #217

największy przebój przecież!

Post: #218

Jeśli to pocieszy Marcina, to napiszę, że u mnie też nie było "Rehab"

Post: #219

#13. Raphael Saadiq featuring Stevie Wonder & CJ Hilton, "Never Give You Up" (2009)
Pts.: 3913 Wks.: 36 Peak: 1 Entry: 02/21/2009
*68-38-26-17-11-8-1-1-1-1-1-2-2-2-2-1-2-2-3-1-1-1-3-1-2-5-6-5-4-1-3-5-8-15-30-48

The Way I See It Saadiqa to płyta na granicy kilku rekordów -- na liście pojawiło się z niej między 2008 a 2011 rokiem aż 10 numerów, trzy zdobyły szczyt, a jeden z nich spędził na nim aż 11 tygodni -- w owym czasie najwięcej. Zresztą z pewnością pamiętacie doskonale ten numer, przynajmniej ci, którzy od czasu do czasu zaglądają do mojego działu, bo to miało miejsce już w erze MyCharts. "Never Give You Up" brzmi jak zagubiony numer ze złotego okresu Steviego Wondera, który zresztą gra w nim naprawdę na harmonijce. Perfekcyjny soulowy utwór. Pozycja w pełni zasłużona.

Post: #220

saferłel napisał(a):Jeśli to pocieszy Marcina, to napiszę, że u mnie też nie było "Rehab" Icon_razz2

Bo Ty nienawidzisz Amy. To nie dziwota! :'C