Post: #11

Moje pierwsze i jedyne muzyczne skojarzenie z Holandią to osobliwy jegomość Boudewijn de Groot, którego jednak nie zgłosiłem w tej zabawie, bo nie miałby szans, nawet gdybym ja mógł na niego głosować. Ale na szczęście okazało się, że na tym muzyka holenderska się nie kończy. Te beneluksy zawsze są takie cichociemne, a gdy przyjdzie co do czego okazują się całkiem mocne, choć wydaje mi się przy okazji, że ta silnie zakorzeniona tradycja piosenki w języku angielskim niesie ze sobą równie silnie zakorzenioną tradycję imitowania pewnych anglosaskich muzycznych przyzwyczajeń i stylów aż nazbyt bezpośrednio. Niezależnie od tego, to jak to tej pory chyba najmocniejszy zestaw piosenek, którego słuchałem.

[5] The Ex, "Frenzy"
[3] Laura Jansen, "Single Girls"
[1] Clan of Xymox, "Medusa"

Na kolejnych miejscach Nits i Doe Maar.