Post: #428

01. Szwecja - to o o o by y y y ło o o o. Jestem zaskoczony, że wygrała tak mało wyróżniająca się kompozycja. Wszyscy wykonawcy w historii muzyki dance powinni złożyć dziejowy wniosek o plagiat Przynajmniej da się tego słuchać i nie powiem, że jest złe. Po prostu zaciąga lekką nudą.

02. Rosja - to jest właśnie prawdziwe oblicze Eurowizji - ludyzm w czystej postaci. I nie chodzi o muzykę tylko o szeroko pojęte świętowanie, celebrowanie, bawienie się. Muzyka zawsze była tam na drugim miejscu. A ja tego nie akceptuję.

03. Serbia - top 3? Kompletnie nieudana, bezpłciowa rzecz Serbia musiała zacienić stosunki regionalne z sąsiadami, bo normalnie takie rzeczy powinny odpadać w krajowych eliminacjach.

04. Azerbejdżan - ''czarna ballada'' wyszła całkiem dobrze, chociaż to zupełnie nie moja bajka (bo znów brzmi to jak wszystko, wygląda jak wszystko i śpiewa jak wszystko wkoło) , ale wyobrażam sobie, że komuś może się podobać - i zapewne słusznie.

05. Albania - ballada już nie czarna, ale reszta opisu piosenki Azerów wydaje mi się tutaj adekwatna. Też jakoś nie czuję tego wysokiego wokalu, brzmi to trochę komicznie, trochę nieczysto, tak już poza moje granice tolerancji dla umiejętności wokalnych.

06. Estonia - Estonia zawsze słynęła z wysokiego poziomu eurowizyjnego, a tym razem wysłała coś bardzo tendencyjnego, pozbawionego ich niemalże wrodzonej narodowej-inności. prz_rulez podesłał mi kiedyś linki do ich preselekcji i każdy z obejrzanych przeze mnie artystów wypadł lepiej niż finałowa propozycja Estonio, jak ty odpuścisz, to kto mi zostanie? Nie idźcie tą drogą

07. Turcja - nawet sympatyczna pioseneczka, ale wykonanie dosyć dziwaczne. Facet chyba przechodzi potrójną, może poczwórną mutację głosu w czasie finałowego występu Jeśli to miał być czynnik wyróżniający (plus ten ''beczący motyw''), no to udało mu się

08. Niemcy - tak brzmiałoby Linkin Park, gdyby nie powstało w USA, a członkowie zespołu (przynajmniej poszczególni) dorastali w bardziej przyjaznym środowisku. Przyjemne dla ucha, ale niestety po raz kolejny czuć, że artysta chciał być również przyjemny dla ucha eurowidza.

09. Włochy - Włochy, odkąd pamiętam, zwykły wysyłać na Eurowizję piosenki nie płaszczące się przed euro-trendami i oczekiwaniami co do liczby cytowanych już przeze mnie na innym forum ''dwugłowych królików topless jeżdżących na monocyklu wokół sceny''. I zwykle (chociaż ostatnia edycja też była udana) wiązało się to z ich marginalizacją. Teraz w top 10 pojawia się naprawdę przyzwoity kawałek, mój niewątpliwy faworyt w tej strefie konkursu. Lekkie, ciekawie zaaranżowane, z ''mafijnym pozdrowieniem''. Lubię.

10. Hiszpania - Coś dużo ballad w tegorocznej edycji show załapało się na wysokie miejsca - ciekawe czym to jest spowodowane? Świat się kończy? Kryzys dokucza? Żałoba po wycofaniu się PL z konkursu? Tutaj przynajmniej mamy do czynienia z czymś w rodzaju power-ballady, lecz dla mnie nie jest to wystarczające pocieszenie. Ludzie, mamy rok 2012, rok dobrej muzyki pop. Dajmy pozytywnego czadu, a nie...

Generalnie po tej 10-tce stwierdzam, że poziom niższy niż ostatnio. Nie ma mowy o powtórce hitu Azerbejdżanu. Jedynka wcale nie zasługuje na granie w radio. Zginie pośród setek podobnych numerów na playliście Eski.