Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Opener 2012
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #41
RE: Opener 2012
BLOC PARTY TAK tylko żeby grali Silent Alarm, najlepiej cały! Icon_smile
01.03.2012 05:55 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 621
Dołączył: May 2008
Post: #42
RE: Opener 2012
Mi wystarczy "Mercury" + "Flux" Icon_biggrin

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
01.03.2012 06:08 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
michal91d
Unregistered

 
Post: #43
RE: Opener 2012
Nowi wykonawcy:
Dry the River
Major Lazer
M83
The Kills
07.03.2012 09:30 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #44
RE: Opener 2012
Niestety, stało się. New Order wystąpi na Openerze, co skazuje mnie na pojechanie tam po raz kolejny Icon_sad Szkoda, ponieważ nie planowałem robić tego ze względu na jakikolwiek zespół oprócz New Order i Garbage (nikt inni z mojej sciśłej czołówki ulubieńców pojawić się tam nie może). No i masz....padło na New Order. Teraz nie wiem czy lepiej byłoby od razu za jednym zamachem zaliczyć Garbage, czy jednak czekać na pełnoprawny koncert w jakiejś hali. Chyba wciąż wolałbym to drugie, ale koszty związane z Openerm pewnie poniosę. JESTEM ZŁY Icon_mad

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
28.03.2012 07:56 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #45
RE: Opener 2012
To ja z dziennikarskiego obowiązku poinformuję, że oprócz New Order na Openerze pojawi się też Jamie Woon.

Wiadomo już także że w środę 4 lipca na dużej scenie pojawią się The Kills (20:00), Bjork (22:00) i wspomniani New Order (0:00).
28.03.2012 08:49 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #46
RE: Opener 2012
7 lipca zagra The Mars Volta!
08.04.2012 12:43 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 621
Dołączył: May 2008
Post: #47
RE: Opener 2012
Ojej, ten temat trochę zamarł. Czy ktoś z Mychy wybiera się może w tym roku na Open'era? Ja się melduję, że owszem. Mam już bilet.
A w ramach nadrabiania zaległości z wykonawcami - tutaj jest cały lajnap: http://opener.pl/pl/info/lineup_2012_pl

+ info z wczoraj Brygada Kryzys zagra "Czarny album" w całości na scenie world Icon_biggrin

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
21.06.2012 03:38 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #48
RE: Opener 2012
Jednak Off górą Icon_smile Odpocznę sobie po studiach akurat Icon_smile, taniej wyjdzie, szczególnie, że dokładnie rozpisany program jeszcze bardziej mnie przekonuje co do nieopłacalności zostawania na tym festiwalu ponad środowy wieczór/środową noc. Czwartek kompletnie nijaki, w piątek dwa duże koncerty, które na siebie nachodzą i na zakończenie imprezy jedynie The xx z takich naprawdę ważnych tworów. To dziwne, ale wydawało się (sam tego doświadczałem), że Opener zbroił się cały rok, a tu tylko środę wypełnił aż 5-cioma wyjątkowymi wykonawcami i pozostałe dni prezentują się gorzej niż jakiekolwiek dzień Offa (nawet niedziela). A na jeden dzień do Gdyni to po prostu nie ma sensu jechać.

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
21.06.2012 04:04 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Kordian Offline
the only Kordian in this village
*****

Liczba postów: 1 355
Dołączył: Apr 2012
Facebook Last.fm Twitter
Post: #49
RE: Opener 2012
Mi się wreszcie udało kupić bilet na jeden dzień, który wydał mi się najbardziej interesujący - czwartek. Trochę szkoda New Order i Friendly Fires (no i trochę M83), ale na pełny karnet nie było mnie w tym roku stać, a udział w konkursach na razie nic nie dał Icon_sad I tak się cieszę, że przynajmniej raz udało mi się skończyć sesję (zresztą ostatnią w życiu) odpowiednio wcześnie.
26.06.2012 04:26 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 098
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #50
RE: Opener 2012
Kordian napisał(a):na jeden dzień, który wydał mi się najbardziej interesujący - czwartek.
saferłel napisał(a):Czwartek kompletnie nijaki,
Każdy ma inny punkt widzenia, ale faktycznie, choć jest to ogromnie fajna przygoda, zwłaszcza jak jest załoga i dobra pogoda (dwa lata temu było cuuudownie), to potężne wyzwanie finansowe. Jednak New Order, Friendly Fires, Maccabees, The Cardigans i kilku innych to niestety za mało, by rzucić się tak mocno. Zwłaszcza, że tuż za granicą mamy takie cudo: http://www.rockforpeople.pl/program

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.06.2012 05:13 PM przez dziobaseczek.)
26.06.2012 05:13 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #51
RE: Opener 2012
dziobaseczek napisał(a):The Cardigans
The Cardigans? To chyba na dniach ogłosili. Też ich lubię.
Marcin, dwa lata temu ile dni byłeś i co Ci się najbardziej podobało? Takie standardowe pytanie Icon_wink
Ps. No pogoda była gites, fakt, pamiętam dobrze.
26.06.2012 06:32 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 098
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #52
RE: Opener 2012
thestranglers napisał(a):Marcin, dwa lata temu ile dni byłeś i co Ci się najbardziej podobało? Takie standardowe pytanie
Ps. No pogoda była gites, fakt, pamiętam dobrze.
było kosmicznie i wogóle jeden z najlepszych wyjazdów ever. Wszystko jakby prezent od niebios. Muzycznie powaliła mnie formacja Klaxons, po prostu najlepszy koncert jaki kiedykolwiek widziałem w życiu. Do dziś nie doszedłem do siebie.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
26.06.2012 07:00 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #53
RE: Opener 2012
dziobaseczek napisał(a):było kosmicznie i wogóle jeden z najlepszych wyjazdów ever
Mój najlepszy dzień na Openerze to niedziela w 2009.
A w 2010 byłem najdłużej, bo aż trzy dni Icon_smile a pamiętam że Klaxony były w piątek, słyszałem, że było fajnie ale jakoś nie było mi po drodze... W sobotę za to po świetnej Skin i średnim Kasabian przyszedł czas na Hot Chip!
I to okazał się być mój koncert roku - zespół dał z siebie po prostu wszystko, grali chyba z półtorej godziny, nie zabrakło mi niczego, ekstatycznym tańcom nie było końca, a publika w dużej części niestety niezaznajomiona z twórczością panów (nawet z LP "One Life Stand") dała się naprawdę prawie w całości porwać. Do dzisiaj mam ciarki na plecach gdy pomyślę jaka to była zabawa. Niesamowita sprawa.
W niedzielę było już luźniej, wybrałem Tent a tam poruszenie (!) uczynili Kings Of Convenience, a przy "I'd Rather Dance With You" zdało mi się, że nawet namiot delikatnie uniósł się w powietrze. Pamiętam jeszcze wrażenie jakie zrobił pierwszy kontakt z Wild Beasts, od razu ich kupiłem, bo skojarzyli się z muzą lat 80, z U2, Levellersami, HotHouse Flowers itp. więc bardzo pozytywnie...

No i jeszcze jako muzyczne tło moich wspomnień. To jest po prostu genialne:



26.06.2012 09:26 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
dziobaseczek Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 8 098
Dołączył: Nov 2008
Facebook Last.fm
Post: #54
RE: Opener 2012
Faktycznie wymieniłeś wspaniałe występy. Cóż to był za festiwal, nie tylko pod względem muzycznym. Przyjedź na Off Festiwal, pogadamy w 4 oczy, a może i więcej oczu. Bo coś czuję, że będzie nas więcej.

http://www.mycharts.pl/forumdisplay.php?fid=111 Icon_wink
27.06.2012 07:01 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #55
RE: Opener 2012
Myślę że da się zrobić Icon_wink jeden komplet do brydża już jest bo i Konrad coś wspominał o przyjeździe
27.06.2012 10:21 AM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #56
RE: Opener 2012
W "Trójce" leci właśnie relacja z Gdyni. Jakbym tam był... lepsze placebo niż nic
Ale serio: spodziewam się recenzji Braci Forumowych Icon_wink
03.07.2012 07:17 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #57
RE: Opener 2012
Ja mam zupełnie inne podejście. Skoro mnie tam nie ma.....to co mnie to obchodzi Icon_wink

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
03.07.2012 07:31 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
thestranglers Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 31 123
Dołączył: Dec 2014
Post: #58
RE: Opener 2012
Coś dla tych którzy zostają w domu

http://opener.pl/pl/news/news_02072012_pl
03.07.2012 08:03 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
AKT! Offline
jegomość
*****

Liczba postów: 24 621
Dołączył: May 2008
Post: #59
RE: Opener 2012
Byłem, wróciłem, przeżyłem i jestem. Opiszę w kilku słowach koncerty, na których byłem. Pogoda wedle relacji wielu najgorsza w historii Open'era, ale nie będę rozczulał się nad powodzią błota na polu namiotowym, bo tam ponoć organizacja zawsze była tragiczna i można było się tego spodziewać. Z kolei organizacja samej przestrzeni festiwalowej bardzo dobra. Co prawda z roku na rok odległości między kolejnymi scenami dramatycznie się wydłużają i chodzenia jest co nie miara, ale pomiędzy nimi aż roi się od dodatkowych atrakcji umilających scenerię jak choćby instalacja jakiegoś pana Maurycego w postaci kolorowego świecącego słupa. Ale do rzeczy.

Klasyfikacja do najlepszego (przy czym rzecz jasna z racji tego, że wiele z nich się pokrywało, niektórych nie widziałem w całości, ale przynajmniej w jakiejś dłuższej części):

4/10
Cool Kids of Death - otwierający scenę główną zazwyczaj nie mają łatwo; o 18 jest jeszcze raczej pusto na terenie festiwalu, a nawet ci, którzy są zazwyczaj wybierają jakieś piwo w strefie gastronomicznej niż stanie pod sceną na kolejnym koncercie zespołu, który za kilka dni może dać koncert pod ich domem - tak więc atmosfera nie sprzyja; z przykrością donoszę, że Coolki nie podołały - to był mój ich trzeci koncert i był zdecydowanie najsłabszy; rozumiem, że to już nie ta sama grupa co dekadę temu - postarzeli się wyraźnie i muzycznie i scenicznie - choć Ostrowski mimo siwej brody był ubrany jak modny szesnastolatek i próbował na scenie szaleć, skakać, krzyczeć po staremu; ale wyszło zupełnie nienaturalnie, bo piosenki jakieś takie smętne; trochę przez ostatnią płytę, która jest zupełnie nijaka i dla mnie bardzo rozczarowująca po energetycznym "Afterparty"; sam starszy repertuar też trochę rozczarowujący, choć kilka fajnych stałych punktów się pojawiło; premierowa piosenka "Pas" zwiastująca nową płytę po pierwszym odsłuchu niestety przypomina bardzo ostatni album, z tym, że elektroniki jest jeszcze więcej - szkoda, że tak bezładnej

The xx - "sensacja!" tak część znajomych (których nie posądzałem o słuchanie takiej muzyki w ogóle!) reklamowało mi płytę i koncert tej brytyjskiej grupy; ja po odsłuchach płyty byłem raczej sceptyczny - nie tylko dlatego, że album zupełnie mnie nie zaintrygował i rozszedł się gdzieś w próżni, ale przede wszystkim dlatego, że to jest jednak intymna muzyka, a nie materiał na masowy koncert, gdzie na prywatność wśród tłumów nieznajomych nie ma zasadniczo zbyt wiele miejsca; okazało się, że miałem rację - ci sami znajomi mówili o "rozczarowaniu"; klimat uleciał, została poprawnie wykonana muzyka, ze szczątkowymi melodiami i brakiem jakiejkolwiek choćby namiastki wigoru

Bloc Party - ich w sumie w ogóle nie brałem specjalnie pod uwagę w tegorocznym lajnapie, bo już byłem na ich jednym, całkiem fajnym koncercie (też na Openerze, cztery lata temu), ALE miałem chwilę, więc poszedłem z ciekawości; dużo kawałków z nadchodzącej płyty, nieszczególnie koncertowej jak się okazało; po tym przeglądzie trochę się boję, że skończy się jak z Intimacy (przyp. bardzo bardzo źle); ale było "Flux" i "One More Time" za co spory plus, bo szczególnie tego pierwszego się nie spodziewałem; nie wiem - może ja już nieco z nich wyrosłem; koncert był na niezłym poziomie, ale zupełnie bez jakiejkolwiek iskry jak na koncert grupy bądź co bądź rockowej

5/10

Świetliki - Świetliki mi nie leżą specjalnie, ani na płycie, ani jak się okazało - na żywo; ale o ile płyta tworzy pewien intrygujący klimat, to nie jest to zupełnie muzyka koncertowa; nie mnie jednak - klimat w jakimś sensie został na scenę transponowany - może pomógł trochę namiot i ulewa dookoła; w każdym razie odniosłem wrażenie, że sam zespół jest jedynie fasadą dla prezentacji poetyckich, nieco pretensjonalnych, ale jednak niejednoznacznych i niegłupich w istocie tekstów grupy; było w porządku

Łona, Webber & the Pimps - Łona jest obecnie chyba najlepszym polskim raperem i na scenie prezentuje się równie znakomicie, ale to był prosty rapowy koncert; co prawda poza DJ'em i MC'em towarzyszyli Łonie jeszcze na scenie perkusista i gitarzysta, ALE nie dało oprzeć się wrażeniu, że koncert jest nieco obskurny; załapałem się co prawda na ulubione "To nic nie znaczy" (bo nie byłem na całości), ale nawet ono niespecjalnie mnie wciągnęło; wielki plus za ogromną elokwencję rapera, który pomiędzy kolejnymi piosenkami wypowiadał się w dowcipny, grzeczny, ale nie pseudointelektualny sposób

Brygada Kryzys - cóż to byłby za szał, gdyby Kryzys wystąpił w Jarocinie! tymczasem Open'er był dla grupy przestrzenią wyjątkowo nieprzyjazną; rzuceni na głęboką wodę między xx z jednej strony, a SBTRKTem z drugiej - mimo raczej lichej frekwencji podnieśli rękawicę i dzielnie walczyli; i faktycznie - zaczęło się energetycznie i punk rockowo, ale po kilku utworach klimat trochę siadł, a kawałki zaczęły robić się coraz smętniejsze; poczułem się przez chwilę trochę jak w zupełnie innym czasie i miejscu, ale jednak mając cały czas z tyłu głowy świadomość gdzie naprawdę jestem i w czym uczestniczę

The Kills - zastanawiałem się czy Killsi na koncercie wykorzystają potęgę garażowego rocka i dadzą się ponieść (a przy okazji poniosą i nas); na płytach brakuje im bowiem przede wszystkim finezji - są zdystansowani, uporządkowani i jakby trochę obok wykonywanej muzyki; niestety występ - choć bardzo rzetelnie przygotowany, dobrze zagrany i zaśpiewany nawet jeszcze lepiej - nie tylko tego wszystkiego nie sprowadził na dobrą drogę, ale dołożył jeszcze jeden czynnik, który być może na płytach też jest obecny, ale ciężko go wyczuć - pozę; nie mówię, że Killsi to pozerzy, ale przez cały koncert miałem wrażenie, że ważniejsze dla nich od potęgi dobrego gitarowego rocka są nienaganne, przemyślane stylizacje idealnie korespondujące z równie ugrzecznionymi wykonaniami nie takich przecież układnych piosenek; było poprawnie przez duże P - mój stosunek do Killsów pozostanie już chyba taki jaki jest, czyli ambiwalentny

6/10

Klezmafour - trafiłem tu zupełnie przypadkiem przechodząc z jednej sceny na drugą i na chwilę zostałem; było bardzo pozytywnie; bardzo fajnie podana muzyka żydowska (klezmer) - z niesamowitą energią i wiarygodnością sceniczną; swoją drogą dopiero w zeszłym roku grupa wydała swój debiutancki album, mimo że istnieją już przeszło 13 lat

SBTRKT (live) - ostatni koncert festiwalu; z serii tych nieco przypadkowych, choć jednak po cichu planowanych; płyta ma w sobie coś ciekawego i spontanicznego, choć nie jest to zdecydowanie muzyka, w jakiej bym się zasłuchiwał - za dużo tu dubstepowych odniesień i nędznie połamanych bitów, żebym mógł dać się jej ponieść; nie mniej jednak koncert był całkiem udany - publika szalała, a ja wraz z nią (a co); SBTRKT utwierdził mnie w przekonaniu, że balansuje trochę na granicy dobrego smaku, ale ostatecznie o włos wychodzi z tego obronną ręką; koncert był krótki, nieco ponad godzinny - bisów nie przewidziano, ale panowie się starali zabawić polską młodzież i w sumie wyszło im całkiem nieźle

Toro y Moi - może niespecjalnie myślałem o Toro kupując bilet na Open'era, ale naturalnie był to jeden z pewnych punktów mojego festiwalowego programu; w dodatku kilka dni przez imprezą bardzo wpadły mi w ucho jego nagrania, co spowodowało, że oczekiwania momentalnie bardzo urosły; tymczasem było tylko w porządku - Toro dał równy koncert; wokalnie radził sobie znakomicie, a i przełożenie jego synth popów na żywy kilkuosobowy band wyszło bez zarzutu; niestety instrumenty były niewłaściwie nagłośniowe (klawisze i wokale zbyt cicho; dominowała perkusja), co zupełnie odarło numery z chillwave'owego orzeźwienia, na jakie po cichu liczyłem; poza tym Toro był raczej dość formalny - prawie przez cały czas stał za swoimi klawiszami i po prostu wykonywał piosenki; oczywiście nie spodziewałem się wielkiego show, ale odrobinę więcej energii i scenicznego zacięcia byłby jak najbardziej wskazane

Yeasayer - będę się trzymał swojej opinii, że Yeasayer to popłuczyny po Animal Collective i chociaż chłopaki się starają, to na podobnym poletku nigdy nie staną się fenomenem; dali bardzo równy, momentami błyskotliwy, i niemalże porywający koncert, ale czegoś im zabrakło, choć technicznie byli bez zarzutu; najgorsze jest to, że nadal nie jestem w stanie wskazać co to takiego; publika była im bardzo przychylna, skakała, śpiewała, nagradzała owacjami; przy okazji odkryłem swoją ulubioną piosenkę od nich, którą przez kolejnych kilka dni nuciłem w różnych okolicznościach przyrody

M83 - przy pomocy podręcznego zestawu magika w postaci kolorowych świateł i niesamowitych połączeń dźwiękowych wyczarowali w namiocie zupełnie inną rzeczywistość; ale to był dziwaczny koncert - trwał ledwie nieco ponad pół godziny, by drugie tyle poświęcić na progresywny instrumentalny set wykonany na bis; czy mnie zaczarowali? prawie - z jednej strony niesamowicie był móc usłyszeć (ograne, bo ograne, ale genialne) "Midnight City" w takiej atmosferze, a z drugiej momentami damskie wokale nieznośnie budziły skojarzenia z Anathemą i pewną niewygodną dla mnie stylistyką; dodam, że wolę koncerty gdzie jednak dominują żywe dźwięki - i również to nie pozwoliło mi w pełni docenić kunsztu niewątpliwie znakomitego M83

6.5/10

New Order - to miał być najlepszy koncert mojego życia, a nie był nawet najlepszy tego wieczoru; nie nazwałbym go jednak rozczarowaniem, a już na pewno nie obwiniałbym o to zespołu, który pomimo problemów z odsłuchem, nagłośnieniem i obcowania z potwornie drętwą i niebezpiecznie przerzedzoną publicznością, dograli koncert do końca, wracając nawet na dwa świetne bisy; ale zespół też wyraźnie się zestarzał - gitarzyści próbowali trochę animować ogólną sceniczną postawę grupy, ale na twarzach Bernarda i Gilian przez cały koncert malowało się znudzenie połączone z obojętnością; nie mniej jednak muzycznie byli nieźli i wierzę, że przy odrobinie dobrej woli ze strony publiczności, rozkręciliby się nawet bardziej; ja się bawiłem dobrze i nikt mi tego nie zabierze - jest New Order, jest szał!

7/10

Mumford & Sons - przez część koncertu zastanawiałem się jak na Open'erze przyjęci zostaliby Fleet Foxes lub Zac Brown Band, bo gdzieś pomiędzy tymi dwiema kapelami plasują się dla mnie Mumfordzi - z tym tylko zastrzeżeniem, że oba te zespoły lubię dużo bardziej niż ich; tymczasem angielską grupę przywitały wiwatujące (w deszczu i błocie) tłumy ze wszystkimi najwyższymi honorami; ale w sumie zasłużyli - muzycznie i scenicznie wypadli naprawdę bardzo dobrze; zagrali kilka nowych numerów, które zwiastują całkiem przyjemny drugi krążek

The Cardigans - to był bardzo długi koncert, o czym świadczy fakt, że załapałem się na jego całkiem spory wycinek (choć patrząc na harmonogram, nigdy tego bym nie przypuszczał); Cardigansi w formie - na płycie może niespecjalnie mnie porwali, za to koncert miał tyle fajnej, nieskrępowanej, niepozowanej energii, że ciężko było nie poskakać i nie pośpiewać; Nina promieniała, była naprawdę urocza, gdy między piosenkami dziękowała publice za ciepłe przyjęcie i jak dla mnie zdecydowanie ten występ należał do niej!

9/10

Björk - Björk nie było początkowo w moim podstawowym openerowym grafiku, bo widziałem ją już cztery lata temu i wtedy mimo wielkiej fascynacji jej muzyką, trochę mnie jednak rozczarowała, a po ostatniej płycie moja sympatia do niej trochę wygasła; ale-ale Yeasayer skończył się wcześniej i z braku laku postanowiłem dać jej drugą szansę (jak się okazało przegapiłem ledwie sam początek); było niesamowicie, chociaż Biophilia srodze mnie wcześniej rozczarowała, a to ona była podstawą całego show, nadal uważam koncept tej płyty za niesamowity, co potwierdziły wymyślne wizualizacje towarzyszące większości nagrań oraz bezbłędna sceniczna postawa piosenkarki, otoczonej przez kilkunastoosobwy żeński chór biorący czynny udział w tym co się działo na scenie nawet, gdy nie śpiewał; "Crystalline" robiło pulę - niesamowita energia, szaleństwo nie do opisania, pioruny, wybuchy, Björk puszczająca "ka-me-ha-me-ha!" - to trzeba zobaczyć (choćby na Youtube); końcówka tego koncertu należała bezsprzecznie do najlepszych momentów całego tegorocznego Open'era i mojego koncertowego jestestwa w ogóle - "Pluto", "Nattura" i na deser najsmaczniejszy kąsek - "Declare Independence" w całym swoim patologicznym majestacie!

Franz Ferdinand - "Franz Ferdinand? So 2004!" A gówno prawda! Nawet z wątpliwej jakości materiału z Tonight zrobili na koncercie coś fajnego; takiej energii oczekuję od rockowego koncertu; Franz Ferdinand to idealny przykład na to jak bezbłędnie łączyć sceniczną pozę z koncertowym szaleństwem z prawdziwego zdarzenia (nie takim wyreżyserowanym jak choćby CKOD, bo Killsi nawet nie próbowali udawać, że nie trzymają się planu punkt po punkcie); początkowo planowałem przejść przed końcem na trwające już Public Enemy, ale decyzja o pozostaniu na Franzie do końca była najlepszą możliwą; pod koniec chłopaki zafundowali publice prawdziwy odjazd grając jednocześnie w czwórkę na perkusji; niesamowita sprawa - oby więcej takich kapel; swoją drogą przepraszam, że tak nieskładnie to opisuję, ale zazwyczaj krytyka przychodzi mi łatwiej niż równie konstruktywne ujęcie w słowa samych niemal pozytywów!

10/10

Janelle Monáe - najlepszy koncert na jakim byłem? nie chcę wydawać zbyt pochopnych sądów, ale na tę chwilę chyba tak! jedyny zresztą podczas tego Open'era, na którym stałem przy samej barierce, a także jedyny, na którym podałem rękę wokalistce rzucającej się w tłum! było niesamowicie już od samego początku - napięcie budowano trzymając publikę w niepewności w ciszy i ciemności przez kilka dobrych minut; artystkę zapowiedział konferansjer - wszystko było od początku do końca utrzymane w szalonej retrofuturystycznej konwencji Metropolis; to był i prawdziwy pełnoprawny koncert z rewelacyjnymi muzyką, energią, wokalami, zespołem, i jednocześnie prawdziwy pełnoprawny show - z niesamowicie aktorskim, filmowym zacięciem, mnóstwem odniesień popkulturowych i rewelacyjnie wplecionym weń poczuciem humoru; poczułem się jak na innej planecie; taki koncert? nikt z moich ulubionych wykonawców nigdy nie zagrał mi takiego koncertu! wszyscy zawsze nieco zawodzili czy nudzili, a tutaj ani się obejrzałem, a minęły dwie godziny! to trzeba zobaczyć, nie jestem w stanie opisać wszystkich smaczków i szczegółów; na specjalnie wyróżnienie zasługuje fakt, że kilkunastoosobowy zespół (klawiszowiec, sekcja smyczkowa, dęta, perkusista, chórki, konferansjer, gitarzyści) byli idealnie skoordynowani z Janelle - gdy ona tańczyła, oni z nią, gdy ona skakała - oni z nią, gdy ona zamierała bez ruchu - oni także; każdy element był świetnie dopracowany od strojów, przez ruchy, po kolejno wykonywane piosenki, ale energia i muzyka były jak najbardziej prawdziwe, pełne świeżości i powabu; była nowa piosenka "Electric Lady", którą publika pomagała śpiewać Janelle oraz trzy covery: "Smile" Chaplina, "Take Me With U" Prince'a i "ABC" Jackson 5.

Poza klasyfikacją

Penderecki // Greenwood (a właściwie Penderecki i Moś dyrygujący Orkiestrą Kameralną Aukso) - ze względu na pewien niewątpliwy formalny dysonans między samym koncertem, a resztą festiwalu nie jestem do końca w stanie przyporządkować mu konkretnej cyferki; na czas koncertu mleczna mgła zalała całe Babie Doły co dodawało jakiejś niesamowitej magii, powabu, ale i powagi do i tak bardzo poważnego już repertuaru; a repertuar - jak można było się domyślić - to ostatni wspólny projekt Pendereckiego i Greenwooda wykonany dokładnie w takiej samej kolejności co na płycie; Greenwood był obecny jedynie duchem, bo jego kompozycjami dyrygował Marek Moś, ale już Mistrz Penderecki obecny był we własnej osobie; publika na szczęście tutaj nie zawiodła, bo choć część krzywiła się niesamowicie i uciekała jak najdalej od sceny modernistycznych smyczkowych fantazji, to jednak kompozytora przyjęto z honorami i po królewsku; niesamowicie się tego słuchało tam na Babich Dołach, bardzo cieszę się, że tego doświadczyłem, choć pewnie odbiorowi tego repertuaru bardziej sprzyjałyby filharmonia, sala koncertowa czy amfiteatr

z powodów obiektywnych niestety drugiego dnia nie udało mi się być na wszystkich koncertach, na których chciałem ~ na szczęście był to lajnapowo najgorszy dzień, więc w sumie żałuję tylko Bon Ivera, ale z ludźmi, których pytałem, albo też go nie widzieli, albo średnio im się widział

— ——————
—— ——— ——————
————— ———————
————
— ————— — ——
———
08.07.2012 10:44 PM
Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
adik 303
Unregistered

 
Post: #60
RE: Opener 2012
Bardzo fajnie się to czytało, choć niestety tylko jeden koncert oglądałem Icon_smile (żeby nie było - przez internet)
08.07.2012 11:20 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Opener 2016 thestranglers 16 3 170 18.05.2016 09:44 PM
Ostatni post: prz_rulez
  Opener 2013 thestranglers 153 21 615 09.07.2013 11:00 PM
Ostatni post: thestranglers
  Opener 2011 Miszon 47 6 852 04.07.2011 12:13 AM
Ostatni post: saferłel
  OPENER 2009 Gary 253 33 971 27.07.2009 12:51 AM
Ostatni post: jszmiles

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości