Post: #10

Fleet Foxes i wystarczy Ja na M83 nie idę. Po poprzedniej płycie miałem wyobrażenie, że się z nich wykluje jakaś electro-dreampopowa rewelacja i to szaleństwo oczekiwania na nowy LP udzieliło się również mi. Lecz kiedy można już wysłuchać ''Hurry Up'', to ja jakoś uciekam od tego wydawnictwa. Dwa odsłuchy nie wystarczyły przy bodajże godzinnym albumie. I odłożyłem do pudełka. Nie porwało, chociaż singiel wyśmienity.

Wracając do wątku, chciałbym jeszcze zobaczyć Billa Callahana - to priorytet numer dwa. Czy coś jeszcze? Niby na koncertach nigdy nie oszczędzałem, ale czy warto wydać kolejne 40 zł na Johna Granta, Fausta lub S.Malkmusa? Krautrockowy z Niemiec oraz ex-lider Pavement to pierwsza liga, lecz jakoś nie mam ochoty ponownie tłoczyć się w rozgrzanej do 40 stopni Hipnozie - pokochałem koncerty w Teatrze Rozrywki