Post: #21

saferłel napisał(a):1. Lata 90 mają u mnie najwyższą średnie z ocen, ponad 3'5 co przy liczbie albumów, które znam z tamtego okresu robi wrażenie.
2. Lata 80 i 70 są chyba razem na drugim miejscu, choć równie dużo było w 80 badziewia jak i wspaniałych płyt. A teraz muszę tylko słuchać i słuchać i za kilka lat podam naprawdę sprawiedliwe wyniki
3. PS - Republika mój ulubiony album nagrała w 91
4. W ogóle zdecydowana większość artystów z lat 80 rozwinęła (nie mówię o polskich, który mało znam) się tylko jeszcze bardziej w 90, więc to też decyduje o niezagrożonej pozycji 90 jako lidera.

Wiem, że wszystko jest bardzo subiektywne, ale:
1. Problem jest taki, że albumy, które oceniasz, najczęściej pojawiają się u Ciebie dlatego, że szukałeś czegoś, co Ci się podoba. Ile wśród nich jest techno, rapu, hiphopu, boysbandów, girlsbandów, disco polo, italo disco. Czy jest wśród nich Kelly Family? Z kolei podejrzewam, że albumy z lat 01-08 poznawałeś na trochę innej zasadzie i jest w tym nieco więcej przypadkowości (bo coś było głośne, bo jakaś piosenka Cię chwyciła).
2. Wszędzie i zawsze było więcej badziewia niż wspaniałych płyt. Nawet w ulubionych przeze mnie latach 70-tych było sporo rzeczy, które totalnie mnie dobijały.
3. Przyznam się, że musiałem pomyśleć, co też Republika nagrała w 1991. Co więcej, skojarzyłem źle. Dla mnie, gdyby nie Masakra, to właściwie Republikę w latach 90-tych mógłbym pominąć. Ich muzyka zupełnie do mnie nie przemawiała.
4. No cóż, dla mnie właśnie się zwinęła i zdecydowanie najlepsze rzeczy nagrywała wcześniej. Zresztą czytając opinie na tym i sąsiednim forum odniosłem wrażenie, że przynajmniej w stosunku do 2 wielkich (choć na pewno nie moich ulubionych) ta opinia jest raczej powszechna. Chodzi tutaj o U2 i Metallicę.

Post: #22

O rany, ale się tu nagle temat rozwinął!

kajman napisał(a):Ile wśród nich jest techno, rapu, hiphopu, boysbandów, girlsbandów, disco polo, italo disco. Czy jest wśród nich Kelly Family?

I to jest właśnie esensja lat dziewięćdziesiątych i to jest piękne! No, ale mówię może tak dlatego, ze lata 90-te to pierwsza dekada mojego życia Piękny czas, bez większych zmartwień i problemów...

kajman napisał(a):Chodzi tutaj o U2 i Metallicę.

U2 - Desire, Sweetest Thing
Metallica - Nothing Else Matters, Unforgiven, Unforgiven II, Turn The Page, The Memory Remains, Whiskey In The Jar, Nothing Else Matters Symphonic. Czy trzeba coś więcej pisać?

Post: #23

prz_rulez napisał(a):U2 - Desire,

to 1988 r. - płyta "Rattle And Hum"

U2 z lat 90.? Przepyszne. "The Fly"! "Even Better Than The Real Thing"! "One"! "Staring At The Sun"! "Discotheque"! "Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me"!

Akurat dla mnie U2 było lepsze w latach 90. niż w 80....

Post: #24

Ja nie mówię, że komuś może bardziej podobać się U2 lub Metallica w l. 90-tych. Ja tylko wyciągam wnioski z tego, co piszę może nie przeważająca, ale jednak większość.

Post: #25

Hmmm Metallice dopiero poznaje, ale już wiem, że Black Album z 91 jest świetny, zobaczymy jak te ,,klasyczne'' twory z lat 80. Co do U2 to ja będę odmiennego zdania, bo moimi ich ulubionymi płytami są Achtung Baby i Zooropa. Oczywiście lata 80 też świetne, masa przebojów i też bardzo dobre albumy, więc oceniam ich forme z lat 90 tylko po tych dwóch płytach i po tym, że je po prostu najbardziej lubię. Szkoda, że lata 90 w ich wypadku przegrywają zdecydowanie z 80 jeśli chodzi o liczbe nagrań, tylko 3....więc też ciężko porównać znowu w takim sensie te dekady u U2. Może gdyby nagrali więcej badziewia w 90 miałbym inne zdania.

Tak, masz rację, jeśli chodzi o praktycznie wszystkie epoki prócz 21 wieku to wyszukuje artystów których teoretyczne powinienem polubić bo: a to ktoś ze znajomych co ma gust podobny do mojego mi polecił, a to jest znowu jakiś wielki i ceniony krążek, a to wyszperałem gdzieś coś co wydaje sie muzycznie ciekawe no i na koniec dochodzą podobni artyści do tych których już kocham.
Ale czy to nie jest też sztuką ciągle mnie zaskakiwać? Prawie żaden z tych artystów z lat 90 których przerabiam dyskografie nie zawodzi mnie. Poziom zadowolenia jest oczywiście różny, ale badziewia nie ma. Więc ta wysoka średnia naprawdę nie bierze się z niczego, gdyby inne okresy były równie dobre to przecież bym szukał z nich płyt z taką samą częstotliwością.
Tak, jest Techno/Eurodance...to też wtedy było, ale po co mam sobie psuć wrażenie na razie? Nie będę na upartego wałkował tego typu muzyki. Nie słucham też tych gatunków i ich przedstawicieli w 21 wieku. W latach 80 i 70 też były na pewno rodzaje równie prymitywne jak te wspomniane przez ciebie. Ale i ich nie będę słuchał. Startuje zawsze od jakiegoś poziomu i dla mnie 90 mają ten poziom najwyższy. Chyba musimy się wymienić katalogami by nawzajem się przekonać do swoich ulubionych dekad ;P

PS - Akurat studiuje The Cure, i w sumie dla statystyk żałuje że nie wydali Disintegration w 1990 tylko niecały rok wcześniej. Ale przecież w 1992 wydali znakomite Wish...

Post: #26

Świetbnie! Pozostaniemy więc przy swoich zdaniach. Ty przy latach 90-tych, o których ja aż tak dużo nie mogę powiedzieć, bo przemknęły obok mnie i nie zostawiły trwałego śladu. Niewielu wykonawców z tych lat zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Grunge było i jest mi mocno obce - na tyle nawet, że niedawno nawet zapomniałem jego nazwę. Czy U2 i Metallica były lepsze w l. 80-tych czy 90-tych to dla mnie akademicka dyskusja, bo nie są to zespoły, które by mnie rozgrzały. Garbage to dla mnie zespół jednego świetnego przeboju (z l. 90-tych), Radiohead jednego dobrego. I tak mógłbym długo.
No, ale mogę powiedzieć, że l. 90-te przyniosły Bjork (chociaż ona istniała już wcześniej, tylko nie była znana poza Islandią) i Annę Marię Jopek. Przyniosły jeszcze mnóstwo innych ciekawych rzeczy. Pewnie gdybym poznał wcześniejszą twórczość niektórych wykonawców, których znam z ich nowszych dzieł (jak np. Tool) to może spojrzałbym na nie przychylniej.
Ale chociaż może Grycek by się zżymał, ale dla progresive rocka nie było lepszych lat niż początek 70-tych z przyległościami, a jest to dla mnie gatunek muzyczny, z którym nic innego nie można porównać. No, oprócz jazzu, ale to zupełnie inna bajka. A skoro o jazzie, to praktycznie tamten okres był tym, w którym zaistniała fuzja rocka z jazzem, a jeszcze chyba wtedy powstawały najwspanialsze rockowe bluesy.

Post: #27

No tak, chyba pozostaniemy przy swoich dekadach. Choć ja z pewnością ruszę pewnego dnia twoje ulubione albumy i wykonawców. Rock progresywny...to coś co często potrafi mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć, ale w dużej dawce mi szkodzi i nudzi. Może to dlatego, że mój tata słucha praktycznie tylko tego? Dzień i noc, noc i dzień, różne, różniaste od zespołów typu Porcupine Tree to kompletnego undergroundy z Chille. Może powinniście się zgadać, on też lubi twoje klimaty Ale tu wychodzi różnica pokoleń w takim razie
Swoją drogą jestem jakie to świetne przeboje G i Radiohead znasz Już w ogoóle samo określenie świetny przebój uznaje za wyjątkowe wyróżnienie w twoich ustach, skoro ogólnie te zespoły to nie twoja liga i lata tak samo....

Post: #28

saferłel napisał(a):Swoją drogą jestem jakie to świetne przeboje G i Radiohead znasz Już w ogoóle samo określenie świetny przebój uznaje za wyjątkowe wyróżnienie w twoich ustach, skoro ogólnie te zespoły to nie twoja liga i lata tak samo....

Przy Radiohead napisałem dobry i pewnie będę stereotypowy, bo to Creep. A jeżeli chodzi o Garbage to tak po cichu powiem, że mnie zawsze dziwi trochę, że ktoś może o coś takiego pytać, bo dla mnie jest totalnie oczywiste (jak myślę Garbage, to nasuwa mi się to i tylko to), że to może być tylko I think I'm paranoid.
A z Twoim ojcem to pewnie mógłbym pogadać, chociaż ja z przyczyn rodzinnych mam trochę zaległości i pewnie jestem dużo mniej zorientowany niż on.

Post: #29

kajman napisał(a):Może to dlatego, że mój tata słucha praktycznie tylko tego? Dzień i noc, noc i dzień, różne, różniaste od zespołów typu Porcupine Tree to kompletnego undergroundy z Chille.

Pozazdrościć ojca!
No i muszę się zgodzić z Kajmanem - "I Think I'm Paranoid" jest świetne. Ale były też "Stupid Girl", "The World Is Not Enough", "Special".. Ostatnie single to dla mnie niemiła niespodzianka, ale pewnie dlatego, że patrzę na Shirley i kolegów pod kątem ich paranoidalnego hitu

Post: #30

kajman napisał(a):Grunge było i jest mi mocno obce - na tyle nawet, że niedawno nawet zapomniałem jego nazwę.

Właśnie na antenie Trójki leci audycja Piotra Metza o Nirvanie! Co prawda daleko jej do zeszłotygodniowego "Domu Wariatów" (Radio Kampus) o Alice In Chains, ale bardzo dobrze się złożyło, że natrafiłem na te dwie audycje, bo dzięki nim wróciła mi ochota na słuchanie muzyki z lat 90-tych.

Audycja Kaczkowskiej o latach 90-tych była moim zdaniem prymitywna i żenująca. "Czarny album" Metalliki wcale nie jest dla mnie najważniejszym albumem lat 90-tych, a nawet jeśliby był, to na pewno nie było dobrym pomysłem zagranie tych najpopularniejszych kawałków. Przecież wszyscy je znają, a jeśli z jakichś powodów miałby to być najważniejszy album lat 90-tych, to chyba takie audycje służą zapoznaniu słuchaczy z mniej znanymi utworami...

Post: #31

mrsap napisał(a):

kajman napisał(a):Grunge było i jest mi mocno obce - na tyle nawet, że niedawno nawet zapomniałem jego nazwę.

Właśnie na antenie Trójki leci audycja Piotra Metza o Nirvanie!

No właśnie, a mi szczególnie Nirvana nigdy niczym nie imponowała - no może jedynie tym, że napisała utwór, z któtego Tori Amos stworzyła arcydzieło.

Post: #32

kajman napisał(a):

mrsap napisał(a):

kajman napisał(a):Grunge było i jest mi mocno obce - na tyle nawet, że niedawno nawet zapomniałem jego nazwę.

Właśnie na antenie Trójki leci audycja Piotra Metza o Nirvanie!

No właśnie, a mi szczególnie Nirvana nigdy niczym nie imponowała - no może jedynie tym, że napisała utwór, z któtego Tori Amos stworzyła arcydzieło.

Chodzi o Smell rozumiem? No, nie sądzę by można było to lepiej zagrać, a szczególnie przeprawić to na coś lżejszego. Ostatnio próbowała Patti Smith no i wychodzi to fajnie, ale nie można porównywać z oryginałem. To jednak klasyk. Zawsze powtarzam, że gdyby Cobain żył mogłaby wyrosnąć na jeden z najlepszych zespołów świata, a tak to zostawiła po sobie ,,tylko'' dwa kapitalne krążki...nawet 3 licząc Unplugged.
A wersje Tori Amos przesłuchał pewnie bo niedługo sie biorę za jej dyskografie.

PS - spóźniłem się na audycje Może ktoś nagrał..

Post: #33

kajman napisał(a):No właśnie, a mi szczególnie Nirvana nigdy niczym nie imponowała - no może jedynie tym, że napisała utwór, z któtego Tori Amos stworzyła arcydzieło.

Arcydzieło to może za dużo powiedziane (jak dla mnie), ale uważam to za jeden z najlepszych coverów. Oprócz wersji Tori bardzo podoba misie jeszcze wykonanie Możdzera i Paula Anki.

saferłel napisał(a):PS - spóźniłem się na audycje Może ktoś nagrał..

Na 99% ktoś nagrał.

Post: #34

saferłel napisał(a):PS - spóźniłem się na audycje Może ktoś nagrał..

Nie wiem czy już znalazłeś, ale w tym folderze kriska znajdziesz nie tylko Nirvanę. A w innych folderach wiele innych trójkowych audycji.

Post: #35

Cytat:Audycja Kaczkowskiej o latach 90-tych była moim zdaniem prymitywna i żenująca. "Czarny album" Metalliki wcale nie jest dla mnie najważniejszym albumem lat 90-tych, a nawet jeśliby był, to na pewno nie było dobrym pomysłem zagranie tych najpopularniejszych kawałków. Przecież wszyscy je znają, a jeśli z jakichś powodów miałby to być najważniejszy album lat 90-tych, to chyba takie audycje służą zapoznaniu słuchaczy z mniej znanymi utworami...

Mi się nawet podobała. A że nie było utworów z zapomnianych płyt? Jak dla mnie to było mało ważne, bo to co słyszałem z eteru było arcydziełem

Post: #36

mrsap napisał(a):Audycja Kaczkowskiej o latach 90-tych była moim zdaniem prymitywna i żenująca.

Zdecydowanie za mocne słowa. Dlatego że zagrała najbardziej znane kawałki to audycja ma być prymitywna i żenująca ? Dla mnie byłaby, gdyby powiedziała: Elo ziomale dobre rymy wale??? (przyznam, że nie chciało misie myśleć i wpisałem w google elo ziomale, a resztę wziąłem z któregoś tam linka ), a później zagrała jakieś umca-umca
Wiem, że wymagamy od Trójki dużo. Ale wiem też, że CSM jest audycją autorską i jeśli Ola z jakichkolwiek powodów chciała zagrać te utwory to mogła to zrobić.
Pozdrawiam

Post: #37

Wydawało mi się, że na ten post już odpowiadałem, ale skoro go nie ma, to powttarzam to, co zamierzałem wtedy napisać.

saferłel napisał(a):Chodzi o Smell rozumiem? No, nie sądzę by można było to lepiej zagrać, a szczególnie przeprawić to na coś lżejszego. Ostatnio próbowała Patti Smith no i wychodzi to fajnie, ale nie można porównywać z oryginałem.

Wersja Patty jest interesująca, ale ewidentnie nie o nią mi chodziła. I jeżeli coś mógłbym nazwać lżejszym graniem, to określiłbym tak oryginał, a nie wersję Tori. Dla mnie właśnie ona jest trudniejsza w odbiorze i bardziej dramatyczna.

Post: #38

kajman napisał(a):Wydawało mi się, że na ten post już odpowiadałem, ale skoro go nie ma, to powttarzam to, co zamierzałem wtedy napisać.

saferłel napisał(a):Chodzi o Smell rozumiem? No, nie sądzę by można było to lepiej zagrać, a szczególnie przeprawić to na coś lżejszego. Ostatnio próbowała Patti Smith no i wychodzi to fajnie, ale nie można porównywać z oryginałem.

Wersja Patty jest interesująca, ale ewidentnie nie o nią mi chodziła. I jeżeli coś mógłbym nazwać lżejszym graniem, to określiłbym tak oryginał, a nie wersję Tori. Dla mnie właśnie ona jest trudniejsza w odbiorze i bardziej dramatyczna.

Wiem, że chodziło i Tori, przykładowo podałem cover Smith. Słuchałem już go, tzn wersji Tori i napisałem co nieco o tym w temacie listy Sebastiana. Ale i tu się powtórze: bardzo fajne, ale oryginał bardziej do mnie trafia. W końcu to jedna z najlepszych piosenek w historii i tak naprawdę ten trójkowy top to powinien zawierać ten numer w top 10, przed niektórymi Floydami nawet To jest moc. Ale Tori też bardzo ładnie to wykonała.

Post: #39

Nie zapomniajcie o wersji Goyi

Post: #40

prz_rulez napisał(a):Nie zapomniajcie o wersji Goyi

Co ?!