Post: #4

(26.12.2019 12:51 PM)mike napisał(a):  Jeszcze się nie zaczęło poważne odliczanie, a już dwa fantastyczne kawałki wyleciały

No niestety, w obu przypadkach zmęczenie materiału. Ale świadczy to o tym, że poziom jest w tym roku naprawdę wysoki skoro tak dobre kawałki nie znalazły dla siebie miejsca w pierwszej setce

---

No to zaczynamy wielkie odliczanie. Na początek dwadzieścia miejsc z końca pierwszej setki


#100
Tiesto & Jonas Blue - Ritual (ft. Rita Ora)


Tegoroczną najlepszą setkę otwiera jedna z nielicznych "radiówek", jakie w tym roku goszczą w moim zestawieniu. W zasadzie sam nie wiem skąd wzięła się moja sympatia do tego dosyć zwyczajnego nagrania, ale od razu wpadło mi w ucho i po dziś dzień wywołuje we mnie nostalgiczne wspomnienia z tegorocznych wakacji. Bardzo bym chciał by cały dzisiejszy radiowy pop tak wyglądał - mocny wokal, świetna produkcja i przebojowość. Przepis na hit murowany.



#99
The Cranberries - All Over Now


Śmierć Dolores O'Riordan była zdecydowanie jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w muzycznym świecie w ostatnich latach. Zwłaszcza że Żurawin słuchałem od wczesnego dzieciństwa i byłem bardzo zżyty z niektórymi nagraniami. Dlatego właśnie bardzo ucieszyła mnie zapowiedź pierwszego pośmiertnego albumu grupy. Co prawda obawiałem się trochę o to, że będą to nagrania na słabym poziomie, wyciągnięte z wcześniejszych odrzutów. Na szczęście się nie zawiodłem, a pierwszy singiel, zapowiadający nowe wydawnictwo znalazł się nawet w podsumowaniu końcoworocznym.



#98
The Interrupters - She's Kerosene


Potrzebowałem trochę czasu aby do tego nagrania się przekonać, ale ostatecznie się udało, a The Interrupters zadebiutowali z przytupem na mojej liście. Charakterystycznym elementem ich wszystkich kompozycji jest niesamowity wokal Aimee (bez bicia przyznam się, że początkowo wziąłem ją za mężczyznę xD) oraz niesamowita energia, która wręcz bucha z ich nagrań. Pierwszy singiel z ich najnowszego wydawnictwa zdecydowanie umilił mi zeszłą zimę i do dzisiaj chętnie do niego wracam.



#97
Tiffany - Waste of Time


Znana ze swojego megahitu sprzed ponad 30 lat amerykańska wokalistka powróciła ostatnio z dużą dawką nowego materiału i załapała się również do tegorocznego podsumowania. Jest to stosunkowo świeże nagranie, które bardzo szybko wspięło się do pierwszej trzydziestki mojego cotygodniowego zestawienia i już od pewnego czasu ciągle chodzi mi po głowie. Liczę że Tiffany już niedługo zaprezentuje nam jeszcze więcej nowych potencjalnych przebojów, a ich poziom nadal będzie tak wysoki jak dotychczas.



#96
Arisa - Tam Tam


Aktualnie jedna z najpopularniejszych wokalistek z Półwyspu Apenińskiego powróciła ostatnio z porcją nowego materiału, a to jeden z singli zapowiadających nowe wydawnictwo. Prawdziwa energetyczna bomba, która umiliła mi niejeden letni dzień, a charakterystyczny i bardzo szybko wpadający w ucho rytm chodził mi po głowie przez wiele godzin.



#95
Within Temptation - Endless War


Moje zdanie o najnowszym albumie Within Temptation pewnie znacie - nie ma chyba większego fana tego zespołu ode mnie. Sam album uważam za jeden z najlepszych ostatnich lat (jeśli nie nawet wszechczasów!), a kolejne utwory z niego pochodzące po kolei podbijały szturmem moją listę. "Endless War" ze wszystkich nominowanych poradził sobie najsłabiej, ale i tak może pochwalić się niemałymi sukcesami, w tym między innymi pozycją w końcoworocznym zestawieniu.



#94
Mahmood - Soldi


W mojej opinii jeden z najciekawszych utworów tegorocznego konkursu piosenki Eurowizji. Pochodzący z Egiptu Mahmood doskonale połączył charakterystyczne dla kultury arabskiej rytmy z włoskim językiem i stworzył jeden z największych przebojów tego roku w Italii, zajął drugie miejsce w konkursie, a jego utwór jest (z tego co kojarzę) najczęściej streamowanym utworem w historii całego festiwalu. Kolejnym sukcesem dla wokalisty jest również obecność na mojej liście 100 największych przebojów roku 2019. Liczę, że Mahmood jeszcze nie raz pokaże na co go stać i dalej będzie w tak niezwykły sposób łączył wpływy dwóch, tak pozornie od siebie różnych, kultur.



#93
Sharon den Adel (My Indigo) - Crash And Burn


Wokalistka Within Temptation, Sharon den Adel dała się poznać szerszej publiczności jako solistka, występując ponad 10 lat temu u boku Armina van Buurena. W zeszłym roku, pod pseudonimem My Indigo, wydała swój debiutancki, solowy album, który zupełnie mnie oczarował swoim marzycielskim i magicznym klimatem. "Crash And Burn" to w mojej opinii najlepsze nagranie na całym albumie, które porwało mnie do tego stopnia, że udało mu się zawędrować do końcoworocznego zestawienia. Mam nadzieję że pomimo aktywności w zespole, Sharon będzie miała kiedyś jeszcze chęć nagrania kolejnego solowego albumu. Czekam z niecierpliwością :3



#92
Irina - Haluun Olla Yksin


Jedno z najnowszych nagrań tej bardzo znanej w całej Finlandii wokalistki zaproponował mi kiedyś Spotify i mogę szczerze przyznać, że trafił bezbłędnie. Irina znakomicie udowadnia, że pop-rock jako gatunek jeszcze nie umarł i wciąż ma się dobrze. Dodatkowym atutem jest również język fiński, który prywatnie bardzo lubię i chciałbym w przyszłości, jeśli tylko czas pozwoli, poznać jeszcze bliżej. Na razie mogę się zadowolić słuchaniem fińskiej muzyki, której twórcy po raz kolejni udowadniają mi, że są bezbłędni w tym co robią.



#91
Edyta Górniak - Król (ft. Gromee)


Edzia od paru lat zbiera się i zbiera by wydać nowy album, ale specjalnie jej się z tym nie spieszy, czym doprowadza fanów do białej gorączki. Tym razem postanowiła nawiązać współpracę z chyba najpopularniejszym obecnie producentem muzycznym, czego efektem jest ten oto utwór. Chociaż mam wrażenie, że tym razem Gromee oryginalnością się nie popisał (pulsujący bit w refrenie aż za bardzo kojarzy mi się z innym elektronicznym utworem, który zimą zeszłego roku był mocno męczony przez polskie stacje radiowe) to jednak podołał zadaniu i stworzył jeden z najlepiej wyprodukowanych singli w języku polskim tego roku. Jeśli Edyta ma kiedyś wydać ten nowy album to możę lepiej żeby poszła w tym kierunku zamiast kolejnych przepełnionych patosem ballad.



#90
Avril Lavigne - Tell Me It's Over


Patrząc z dzisiejszej perspektywy trochę żałuję, że nie doceniłem bardziej tego utworu, chociaż mimo wszystko był u mnie nawet małym przebojem - doszedł nawet do pierwszej piętnastki zestawienia. Bardzo ładna i rytmiczna ballada, w której Avril po raz kolejny pokazuje swoje wokalne zdolności. Szkoda trochę, że nigdzie na świecie nie został porządnie doceniony, a cały najnowszy album Kanadyjki przeszedł przez rynek muzyczny dosyć niepostrzeżenie. Mimo to mam nadzieję, że Lavigne się nie zrazi, a jej kolejne wydawnictwo światło dzienne ujrzy już niedługo.



#89
Misterwives - Whywhywhy


Zespół ten poznałem dzięki mojej znajomej i jestem jej za to bardzo wdzięczny. "Whywhywhy", będący pierwszym singlem zapowiadającym najnowsze wydawnictwo Amerykanów, jest prawdziwą energetyczną bombą, która swoim brzmieniem i profesjonalizmem w produkcji przypomina najnowsze nagrania Paramore (a może nawet je przewyższa). Mam nadzieję, że o tej szóstce usłyszy kiedyś świat, bo są naprawdę niesamowici w tym co robią.



#88
Kylie Minogue - Sincerely Yours


O najnowszym albumie australijskiej królowej popu rozpisywałem się już w zeszłorocznym podsumowaniu. W tym roku na mojej liście pojawił się ostatni z moich albumowych ulubieńców i oto właśnie on. Co prawda z biegiem czasu trochę mi się przejadł, ale do dzisiaj strasznie żałuję, że ostatecznie nie został singlem i nie doczekał się teledysku, bo drzemał w nim ogromny potencjał. Liczę jednak, że Kylie już wkrótce wróci z nowym materiałem i wynagrodzi mi tę stratę



#87
George Ezra - Pretty Shining People


Kolejna pozycja należy do uroczego Brytyjczyka, który swoim głosem zahipnotyzował już miliony. Ostatni singiel, promujący jego najnowsze wydawnictwo, stało się u mnie największym przebojem George'a i mało brakowało aby dotarł do pierwszej dziesiątki. Na wielki plus zasługują również tekst i przeuroczy teledysk, który uważam za jeden z najlepszych wypuszczonych w ciągu ostatnich miesięcy. A sam utwór bardzo często puszczam sobie na poprawę humoru, gdy mam gorszy dzień - zawsze pomaga.



#86
Saara Aalto - Dance Like Nobody's Watching


Na miejscu osiemdziesiątym szóstym kolejna Finka, tym razem już w bardziej światowym języku. Saara Aalto (bo to o niej mowa), po reprezentowaniu swojego kraju w zeszłorocznym konkursie piosenki Eurowizji zajęła się dalszą promocją swojego najnowszego, anglojęzycznego albumu, a jednym z singli go promujących została właśnie ta piękna ballada. Oryginał uważam za cudowny w swojej prostocie, ale do mojej codziennej playlisty trafiła zremiksowana wersja, która moim zdaniem jest równie poruszająca, a dzięki sporej dawce przebojowości została również hymnem tegorocznego marszu równości w Londynie. Życzę Saarze dalszych sukcesów i mam nadzieję, że w swojej dalszej karierze wyda jeszcze niejeden utwór stojący na równie wysokim poziomie jak ten.



#85
Tulia - Pali Się (Fire of Love)


Początkowo nie byłem do końca przekonany co do sukcesu dziewczyn na tegorocznej Eurowizji, ale po kilku przesłuchaniach ostatecznie się przekonałem. Genialne połączenie ludowej muzyki z elektroniką i chwytliwą melodią w połączeniu ze świetnymi wizualizacjami i strojami dały niesamowity efekt i oglądałem występ dziewczyn jak zahipnotyzowany. Szkoda, że ostatecznie nie udało im się przejść do finału (zwłaszcza że brakowało naprawdę niewiele). Jednak nawet pomimo tego do tego nagrania wracam bardzo często, a dziewczyny uważam za jedną z najbardziej obiecujących grup na rodzimym rynku muzycznym. Trzymam mocno kciuki za dalszy rozwój ich kariery i niecierpliwie czekam na ich drugi album.



#84
Camila Cabello - Liar


Za dosyć zabawny uważam fakt, że gdy Camila była członkinią jednego z najpopularniejszych girlsbandów tej dekady, Fifth Harmony, uważałem ją za irytującą i działającą mi na nerwy, a po jej odejściu i rozpoczęciu solowej kariery polubiłem ją tak bardzo, że na zapowiedź drugiego albumu czekałem z niecierpliwością. Ostatecznie opłaciło się, a oba single wydane jednocześnie jako pierwsza zapowiedź zrobiły na mojej liście ogromną karierę. "Liar" co prawda był tym, który znudził się szybciej i obecnie wracam do niego dosyć rzadko, ale nie można mu odmówić wdzięku - głównie dzięki inspiracją regionalną kubańską muzyką. Na razie nie zdradzę na którym miejscu pojawi się drugi nominowany utwór wokalistki, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że znacznie wyżej niż ten.



#83
Ava Max - Sweet But Psycho


Przez niektórych obwołana "Lady Gagą nowego pokolenia", amerykańska wokalistka o albańskich korzeniach, Ava Max, pojawiła się właściwie znikąd, a jej debiutancki singiel podbił chyba wszystkie możliwe listy przebojów. Na mojej liście wystartował z delikatnym opóźnieniem, ale mimo to osiągnął naprawdę dużo, docierając aż do pierwszej piątki notowania. Co prawda po ponad roku znudził mi się trochę i dziś wracam do niego już nieco mniej chętnie, ale nadal uważam go za bardzo interesujący. Niecierpliwie czekam na debiutancki album Avy i liczę, że zachwyci mnie równie mocno co single go promujące.



#82
Ed Sheeran - Blow (ft. Bruno Mars & Chris Stapleton)


Do tej pory moje relacje z Edem Sheeranem nie układały się zbyt dobrze. Miał u mnie co prawda jeden wielki przebój i kilka mniejszych, ale uważałem (i trochę nadal uważam) za jednego z najbardziej przecenionych wokalistów dekady. Myślę że po ogromnym sukcesie albumu "Divide" Edowi również przeszła ta myśl przez głowę, więc aby pokazać się z nieco innej strony zdecydował się na wydanie nowego wydawnictwa, na które składa się kilkanaście utworów napisanych we współpracy z innymi artystami, różniących się często całkowicie od repertuaru do którego przyzwyczaił nas Brytyjczyk. Moją uwagę najbardziej przyciągnął efekt współpracy z Bruno Marsem i Chrisem Stapletonem. Panowie stworzyli niesamowity przebój, wręcz buchający energią na całe kilometry. Żałuje jedynie, że tak świetny singiel odniósł chyba najmniejszy sukces ze wszystkich, promujących najnowsze wydawnictwo. Zazwyczaj staram się stronić od takich określeń, ale mam wrażenie, że trochę źle to świadczy o nowym pokoleniu słuchaczy.



#81
Taylor Swift - Lover


Pannę Swift i jej twórczość bardzo lubię, ale mam problem z jej najnowszym albumem. Nie chcę tu pisać całej recenzji, ale mam wrażenie, że trochę za bardzo się rozmyła i straciła pazur, który towarzyszył jej na poprzednich krążkach. Na szczęście po dwóch bardzo mocno średnich singlach go promujących przyszedł czas na trzeci, tytułowy i tutaj czekało mnie miłe zaskoczenie. Dostaliśmy bardzo ładną, trochę ckliwą (ale w tej ckliwości uroczą i niewinną) balladę, przy której naprawdę ciężko się nie uśmiechnąć. Życzę Taylor, której piosenki o nieudanych związkach stały się wręcz memem, aby w końcu ułożyła sobie swoje życie osobiste, odpoczęła tyle ile potrzebuje i żeby na kolejnym wydawnictwie wróciła z jeszcze lepszym materiałem.