10. Sondre Lerche - Soft Feelings
Utwór polecił mi Saferłel – czyli człowiek, który generalnie nie jest entuzjastą jednorazowości dzisiejszych czasów i raczej unika nowych wykonawców, którzy nie potrafią albo nie mogą wykrzesać nic poza kilkoma dobrymi piosenkami. Tutaj przekazał mi utwór, który jest jakby z innej epoki. Soft Feelings jest wspaniale nerwowy, denerwujący i drażniący, pomimo ewidentnie popowych proweniencji. Walnie się do tego przyczynia wysmakowane instrumentarium, gdzie nie brakuje zupełnych szaleństw aranżacyjnych a mechanicznie wbijane partie klawiszy brzmią zaskakująco ciepło w zestawieniu z pięknie banalnym w emocjonalności refrenem.
9.Jerry Galeries - Say a Prayer [彼の永遠の出発]
Można zastanawiać się dlaczego coś co kiedyś nazywałem banałem lat 80, dziś święci tryumfy. To dobre pytanie – być może powodem jest posuwanie się w wieku, być może już czegoś innego wymagam od muzyki. Say A Prayer jest arcyromantyczny i ckliwy. Banalny tekst, proste dźwięki, skopiowana emocjonalność wczesnych lat 80 urzekają, jakbyśmy mówili o jakimś niecodziennym arcydziele o niespotykanej fakturze. Takie rzeczy są bardzo lubiane w Japonii i to słyszę co rusz. Urzeczony i zakochany po uszy. Dziobas.
8. Ice Choir - Windsurf
Już w ubiegłym roku można było się rozkoszować cudownymi dźwiękami Ice Choir. Windsurf jest przeniesieniem tej fascynacji na rok 2017. Letnie cudo i znów flash back do lat 80 tych. Nie wiem, czy jest sens się rozpisywać. Po prostu słuchajmy.
7.Crystal Bats - Anyone feat. Paper Crows
Przyznam się, że duet Crystal Bats znam słabo. Nie są to artyści płodni artystycznie. Ale jeśli mają tworzyć takie potężne jesienne retro hymny i w tym się będą specjalizować – mają spore szanse na uzyskanie sobie statusu wyjątkowych. Owszem piosenka bardzo mocno przypomina wiele synthpopowych piosenek lat 80. Jednak jakość pozwala powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że mamy do czynienia z wyjątkowo udaną rzeczą. Do tego jest to taka próba przywołania już twórczości, gdy do piosenek o elektronicznym brzmieniu dodawano piękne sola gitarowe.
6. Ten Fé - Another Way
Jakiś spryciarz ustawił Ten Fe pomiedzy 1975 a The War On Drugs. Faktycznie wolałbym odnosić twórczość do klasyki. I tu w sukurs porzyszłedł Guardian, który stwierdził, że to mariaż Madchesteru i Bruce’a Springsteena. Zostawiając gdzieś z boku te wszystkie szuflady trzeba powiedzieć, że muzycy często korzystają z dokonań Simple Minds i tutaj bym znajdował największą inspirację. Twist your arm brzmi jak inkarnacja Let tere be love. A takie Turn to jest niemalże kopia wokalna. Another Way jest bardziej powerpopowy, bardziej uspokajający. Płynie nietypowo, jak na dziobasowe standardy chwytliwości. To jest taki typowy kawałek pop rocka lat 90 tych, z niezwykle wyważoną zwrotką i ultrachwytliwą melodią. Wszystko spowite przez mgiełkę wygenerowaną przez elektroniczny stolik.