Post: #8

Kiedyś popełniłem coś a'la recenzję nawet na Dziobasowej liście:

"Wsłuchuję się dopiero i nie umiem jeszcze zabrać decydującego stanowiska. Wiesz już pewnie dobrze, że jestem wielkim fanem płyty Austry i nie wiem czy ten fakt pomoże mi w obiektywnym podejściu do Twojej ulubionej płyty. Po poznaniu "Genesis" spodziewałem się albumu najeżonego szybko wpadającymi w ucho, nośnymi przebojami. A tu trzeba posłuchać tego co dzieje się "między wierszami". Na pewno wspomniany "Genesis" i "Oblivion" nie są reprezentatywne dla całości. I w sumie dobrze. "Circumambient" kojarzy mi się wciąż z czymś. Myśli biegną daleko wstecz do płyt The Knife... "Vowels = Space and Time" to kolejny materiał na przebój. "Visiting Statue" to już na pewno Austra. A teraz obowiązkowo coś o "Skin": chyba o złej porze roku słucham tej płyty bo gdyby za oknem była głucha, zimna noc to te dźwięki szybciej poruszyłyby i mocniej działałyby na emocje. Wyszedłby cały żal, lęk, tęsknota... Bo o to czasem chodzi w muzyce, w takiej jaką nam serwuje Claire z pewnością, czyż nie? A przy obecnym stanie rzeczy potrzeba czasu. To dobry omen bo czego więcej chcieć od płyty? Na koniec zupełnie subiektywna dygresja: czy "know the way (outro)" nie kojarzy Ci się z "Wiemy wszystko" Coolek?"