Cytat:No dobra. Troszkę już ochłonąłem po wczorajszym koncercie Coldplay, moje uszy w części powróciły do poprzedniego stanu, więc mogę na spokojnie zdać relację z wydarzenia na Stadionie Narodowym.

Supportów (na szczęście) nie udało mi się zobaczyć i usłyszeć. Przyszedłem na stadion o 20:40, czyli 20 min przed koncertem gwiazdy wieczoru i jak się okazuje to wystarczyło. Świetna organizacja na Narodowym! Miałem bilet wykupiony na płytę.

Gdy tylko Chris Martin wyszedł z muzykami na scenę zaczął się prawdziwy show. Od samego początku wystrzeliły fajerwerki, niedługo potem w trakcie "In My Place" można powiedzieć, że "z nieba" spadały płatki w różnych kształtach. Były ich miliony. Nad głowami latały również duże piłki i sporo mniejsze balony. Fajna zabawa. Sam podrzuciłem parę razy wielką piłkę tak, że uniosła się błyszcząc blaskiem wysoko nad płytą stadionu.

Świetnym pomysłem okazały się bransoletki rozdawane przy wejściu. W pewnych momentach wszystkie zaczęły świecić i cały stadion wyglądał pięknie. Publika też jak zwykle dopisała "dopingując" zespół. Szczególne emocje mi się udzieliły jednak w pewnym momencie w drugiej części koncertu. Stałem sobie gdzieś daleko od sceny na drugiej części płyty. W pewnym momencie koło mnie wyrosła miniscena. Po krótkim czasie 10 metrów ode mnie Chris Martin z ekipą zagrali tam dwa kawałki. Coś niesamowitego.

Może ktoś powiedzieć, że każdy koncert wywołuje emocje. Będzie miał rację. Po każdym wielkim koncercie (a było ich kilka) uważałem, że ten właśnie jest the best. Nie pamiętam jednak koncertu, który podobałby mi się od początku do końca. Może ktoś powiedzieć, że się podniecam z byle czego. Może i też będzie miał rację. Dla mnie jednak to było niesamowite przeżycie i wszystkim wam życzę, żebyście mogli przeżyć coś podobnego. Mam nadzieję, że COLDPLAY jeszcze kiedyś wróci do naszego kraju!

PS Chciałem jeszcze dodać, że naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Piękny stadion! Super organizacja! Artyści niby każdej publiczności prawią komplementy ale powtarzam... my się na prawdę NIE MAMY SIĘ CZEGO WSTYDZIĆ!