Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rozpad R.E.M.
Listoholik
Unregistered

 
Post: #7
RE: Rozpad R.E.M.
doszperałem się do mojej recencji koncertu R.E.M., na którym udało mi się być, Warszawa, lipiec 2003 r.
odważę się przytoczę całość, którą spisałem po powrocie ze stolicy 8 lat temu Icon_smile


Z hasłem na ustach „Warszafko witaj” udałem się w czwartek w podróż do stolicy. I o dziwo, dopiero pierwszą w moim pełnoletnim życiu. Wszystkie nieudogodnienia tej podróży, jak ganianie konduktora po pociągu w celu wypisania biletu, kwaśny zapach potu w przedziale i przesiadki, znosiłem dzielnie i do celu dotarłem szczęśliwie. Choć nie napiszę, abym padł zachwycony pod urokiem tego miasta, ale napiszę, że odkryłem swoją nową pasję, mianowicie jazdę metrem. Kupiłem 3-dobowy bilet... I mógłbym tak jeździć w tą i z powrotem, w tą i z powrotem – do całkowitego upojenia tym miejscem, gdzie telefony komórkowe tracą zasięg, ale przypomniałem sobie o gwoździu mojego wyjazdy do stolicy, którym był niewątpliwie koncert R.E.M.

Zatem udałem się na Torwar. Pościskałem się trochę w tłumie oczekującym na przejście przez bramkę. A potem niemal odleciałem razem z pięciotysięcznym tłumem żądającym ofiary. Ale może od początku. Najpierw pobrzękiwał sobie support w postaci Pudelsów. Jednak do Maleńczuka straciłem już zaufanie, więc bardziej mnie irytował ten występ niż cieszył. Publiczność też stała zamurowana krzycząc tylko kilka razy ‘Negatyw!’ (którego niestety nie było) a ożywiła się jedynie przy „Wolność słowa”. Później poprawienie nagłośnienia i R.E.M. wkroczyło na scenę. Dla tych, co mówili, że to już nie jest rockowy zespół (a znam takich i to kilku) koncert ten był dowodem na to, jak bardzo się mylili. Większość utworów bardzo żywiołowa, energetyczna i ostra. Przeplatane jedynie wolnymi perełkami lśniącymi na tle kolorowo migającej i zmieniającej się scenografii, jak „Drive”, „I’ll Take The Rain” czy „Everybody Hurts”. Oczywiście do utworów wywołujących największe ciarki na plecach należały „Losing My Religion” i „Man On The Moon”. Publika śpiewała, a kto nie potrafił albo nie znał tekstu, ten wył. Też pomysłowo. W uszach mi dźwięczało podczas całego koncertu i długo jeszcze po jego skończeniu.

Michale Stipe wyszedł na scenę ubrany dość grubo, na tak zwaną cebule. Ale w ciągu dwóch godzin koncertu stopniowo się rozbierał, by podczas bisów pozostać jedynie w spodniach. Koszulka podwijana do góry w różnych momentach i na różną wysokość ostatecznie rzucona została niedbale na scenę. Michale wypełniał sobą całą scenę tańcząc swój charakterystyczny taniec rąk. Wskakiwał na wszystko, co tylko na tej scenie nadawało się do tego, aby na to wskoczyć. Bogata symbolika słów i gestów Michael’a. Ameryka, Biblia, alkohol, używki, miłość. Wspaniały koncert.

Jednak na przedostatnim utworze poczułem, że wyraźnie brakuje mi powietrza do oddychania i musiałem opuścić to mauzoleum przeciskając się do wyjścia na zewnątrz. Bo chyba nie byłbym jednak sobą, gdyby nie przydarzył mi się taki akcent. Bisy się skończyły, zespół podziękował i zakończył – ja już tego nie widziałem, ale i tak czułem się szczęśliwy, że mogłem przeżyć taki wieczór.

Potem, gdy już doszedłem do siebie po kilku oddechach na świeżym powietrzu nastąpił rajd przez całe miasto samochodem niemal wyścigowym poszukując sklepu nocnego. Całe szczęście, że za kierownicą siedział Anioł. Potem rozmowy do czwartej nad ranem w mieszkaniu na 11 piętrze i sen, który nadszedł razem ze wschodem słońca.
Do wysokich pięter miałem szczęście jeszcze następnej nocy, bo tym razem było to piętro 9. I myślę, że to dzięki tym noclegom, jak ręka odjął wyzbędę się lęku wysokości. I teraz sam będę chciał mieszkać w wieżowcu i jeździć windą-błyskawicą. Co do aniołów, to nie koniec z nimi, bo w tym drugim mieszkaniu był jeszcze jeden i do tego Anioł – Gwiazda.
Aaaaa, i ten uśmiech – bardzo w moim guście... Och, jakaś taka platoniczność się we mnie zrodziła... I niedopowiedzenia. Bo niedopowiedzenia są najbardziej trendyIcon_smile

Po spotkaniach koncertowych i towarzyskich wróciłem grzecznie do domu. Gdzie szok, bo domownicy po raz pierwszy od dawien dawna ucieszyli się na mój widok. Przypomniały mi się czasy studenckie i powroty do domu tylko na weekendy. Teraz mam tylko wspomnienia. Ale Warszawo – obojętnie czy płoniesz, czy witasz – nie skreślam cię, a dam Ci szanse i postaram się to zrobić jak najszybciej.




oj, jakie to infantylne pisanie z mojej strony wtedy było Icon_wink2
23.09.2011 05:35 PM
Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
Rozpad R.E.M. - michal91d - 21.09.2011, 09:36 PM
RE: Rozpad R.E.M. - michal91d - 21.09.2011, 09:44 PM
RE: Rozpad R.E.M. - Listoholik - 21.09.2011, 09:59 PM
RE: Rozpad R.E.M. - bugman - 21.09.2011, 11:05 PM
RE: Rozpad R.E.M. - dziobaseczek - 22.09.2011, 08:17 AM
RE: Rozpad R.E.M. - Remo - 22.09.2011, 08:16 PM
RE: Rozpad R.E.M. - Listoholik - 23.09.2011 05:35 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości