Post: #3

Depeche Mode – Policy Of Truth
Violator
1990



Zaczynamy z grubej rury. Pierwszy raz (zapewne nie pierwszy ale dajmy na to że tak) usłyszałem go jadąc samochodem w mglistą sobotę, godzina 11:34 (nawet godzine pamiętam ), RadioZET.
Był to czerwiec 2009 roku i właściwie wtedy zaczynałem przygodę z muzyką. Te dźwięki od razu zapadły mi w pamięć. Cały dzień, bo aż do późnej godziny 23 chodziły mi po głowie.
Na drugi dzień rozpocząłem gorączkowe poszukiwania, na YouTube przesłuchałem z 30 piosenek i nic.
Odłożyłem to na później, ale i tak nie dawało mi to spokoju więc wszedłem na stronę radia i tam w dyskografii znalazłem próbkę.
Byłem tak zajarany tą piosenką że chyba przez jeden dzień nabiłem jej z 20odt (teraz mi się to bardzo rzadko zdarza w tydzień !).
Chyba tydzień później pobrałem całą płytę "Violator". Przekonałem się, że jest na niej nie jeden a kilka chwytliwych przebojów.
To właśnie wtedy zaczęła się moja "głębsza" przygoda z Depeszami.
Nie jestem może jakimś wielkim fanem, ale darzę ich sporą sympatią i szacunkiem, bo nagrali kawał dobrej muzyki.
I nie mówię tu teraz o jednym czy dwóch utworach, ale o ich dziesiątkach.
Teraz co jakiś czas sięgam po kolejną płytę, dawkuję ich, ażeby się przypadkiem nie przesycić