Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
The KLF - Chill Out (1990)
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #1
The KLF - Chill Out (1990)
Zastanawiam się dlaczego temat o ''płytach, które za nami'' śpi słodkim snem, podczas gdy jedynym miejscem dyskusji na temat nieco bardziej wiekowych pyt pozostaje okolicznościowo Topłyta. Czas chyba rozszerzyć horyzonty i trochę pobudzić użytkowników mycharts.pl do działania.

[Obrazek: KLFcover-chillout.jpg]

Dzisiaj pokrótce chciałbym wypowiedzieć się na temat albumu projektu The KLF, ''Chill Out''. Nazwa nie jest przypadkowa. ''Chill Out'' to relaks. Muzyka, która powinna pozwolić nam przynajmniej na chwilę ''odpłynąć'' i zrestartować panujące wokół napięcie.
Wydany w lutym 1990 roku album to tzw. koncept, chociaż liryczna treść nie znajduje nawiązania w żadnym z kolejnych kawałków. Konceptem jest tutaj uczucie. Uczucie beztroskiego przebywania gdzieś daleko stąd. Wydawać by się mogło, że Drummond i Cauty celowo zostawili trochę wolnej przestrzeni w lewym dolnym rogu okładki swojej płyty. Czy to tam znajduje się cel podróży słuchacza?

Inaczej. Czy chill out jest w modzie? Czy jest sens pożyć chwilę zgodnie z zasadami ideologii ''slow''? Biorąc pod uwagę, że dwadzieścia lat temu The KLF przez chwilę przodowali liście najszybciej sprzedających się artystów na świecie (to nieprawdopodobne, wiem), można założyć, że nie powinny mieć kłopotów ze znalezieniem nowych zwolenników wśród coraz to bardziej zabieganych i pochłoniętych przez pęd życia ludzi.
To nie jest łatwa płyta. Proponuję przeczytać powyższy opis z dwa, trzy razy i stwierdzić czy Wasz obecny stan ducha sprzyjałby małej, niezobowiązującej sjeście przy ambiento-housowym podszeptywaniu. ''Chill Out'' łatwo daje się odstawić głęboko na półkę, z której być może nigdy nie trafi z powrotem do odtwarzacza. Gdy jednak załapie, ciężko nie powrócić do niego kilka razy do roku. Każdy człowiek potrzebuję przecież chwili wytchnienia.

Nie jestem w stanie zarekomendować konkretnych kawałków. Podział na czternaście oddzielnych części co prawda istnieje, lecz wielokrotnie spotykałem się z traktowaniem zawartości ''Chill Out'' jako jednego, nierozrywalnego utworu. I to jest słuszne podejście.
Próbkę możliwości duetu pokazuje ich praca przy remiksowaniu piosenek innych artystów. Niestety ze względu formalne (nie duchowe, zaznaczam) rozwiązanie KLF pozostawili po sobie zaledwie cztery prace tego typu. Na moje szczęście dwie z nich dotyczą Depeche Mode i Pet Shop Boys. Zarówno remiksy ''Policy of Truth'' jak ''So Hard'' należą do najlepszych w remiksografii obu tych drużyn, a zapewniam, że pod tym względem DM i PSB mają jedne największych katalogów w historii muzyki.

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
30.10.2010 01:12 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
1981 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3 661
Dołączył: Jun 2007
Post: #2
 
Następna ich płyta, "The White Room" jest jedną z moich ulubionych - ever. Tej jednak nie słyszałem.
30.10.2010 01:38 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
saferłel Offline
Paweł
*****

Liczba postów: 21 777
Dołączył: Jun 2007
Post: #3
 
''The White Room'' to album pełną gębą. Utwory są na nim wyraźne zarysowane i piosenkowe. Z drugiej strony ja słucham go od kilku dni, jeszcze nie wydałem wyroku, ale trochę mnie zawodzi jako całość. Jest słabszy od ''Chill Out'', ale wciąż przynajmniej dobry. Denerwują mnie wszystkie wstawki kojarzące się z nieszczęsnym eurodance.

Call it performance, call it art/I call it disaster if the tapes don't start.
30.10.2010 11:59 AM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
1981 Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3 661
Dołączył: Jun 2007
Post: #4
 
Z kawałków na "The White Room" nie podoba mi się tylko "No More Tears" - naprawdę okropna piosenka, nie mogę jej słuchać. Powinni wrócić, by ją poprawić. Icon_wink2
A reszta to cud miód. Szczególnie "What Time Is Love", "3 am Eternal", "Last Train To Trancentral" i "The White Room".

Z "Chill Out" znam jedynie "Wichita Lineman Was A Song I Once Heard" - bardzo dobry utwór.
30.10.2010 05:30 PM
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Cytowanie selektywne Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości