[FELIETON 01: lipiec 2009] Hasło na dziś: Trzymać dystans zamiast się wikłać!
Moja znajoma twierdzi, że żyje tylko od koncertu do koncertu. Trochę prawdy w tym na pewno jest. Ale czy cała? To już chyba jednak niekoniecznie. Bo prawda, to cecha wypowiadanych zdań określająca ich zgodność z rzeczywistością. W mowie potocznej oraz w logice tradycyjnej prawda, to stwierdzenie czegoś, co miało faktycznie miejsce lub stwierdzenie nie występowania czegoś, co faktycznie miejsca nie miało. No tak, to znaczyłoby, że znajoma tylko między koncertami żyje, a na koncertach już nie. Choć obawiam się, że wydźwięk miał być zupełnie innym, że żyje na koncertach, a między nimi już nie. Co w rzeczywistości oznaczałoby wiele żyć. Ach, ta pokrętna natura kobiet. No tak, ale ponoć kobiety żyją 7 razy, a mężczyźni tylko raz.
Ale wróćmy do życia koncertowego, bo takowe nam się ostatnio w Łodzi przytrafiło. W dniach 24-25 lipca w Fabryce Sztuki odbył się dwudniowy festiwal Łódź Alternatywna. Dwie sceny, jedna w środku klubowa i druga na zewnątrz, plenerowa, na świeżym powietrzu w industrialnym otoczeniu starych fabryk. Ludzi więcej niż rok, czy dwa lata temu, ale mimo wszystko jednak dość mało. Zagrało 12 zespołów, a na sam koniec 3 gwiazdy, które widziałem: The Car Is On Fire, Bruno Schulz i Cool Kids of Death. I celem właściwym tego tekstu jest streszczenie tego, co widziały moje oczy i co słyszały moje uszy. Zatem po kolei.
The Car Is On Fire - trudno mi oceniać, widziałem ich pierwszy raz na żywo, ale wydawało mi się z lekka bufoniasto, szpanersko i snobistycznie. Może i mają kilka chwytliwych melodii w swoim repertuarze, (no, wszakże już 3 płyty, to niemało!), ale to za mało, by mnie zaciekawić swoim wizerunkiem scenicznym i estetyką grania. Trudno.
Bruno Schulz - zaskakująco i urzekająco, a nawet chwilami osłupiająco. Widziałem ich po raz pierwszy na żywo i duże wrażenie na mniej zrobili. Zresztą, co ja piszę, na prawdę to było tak, że poznałem ich w ogóle dzień wcześniej, posłuchałem obu płyt, by wiedzieć, jakiej muzyki mam się spodziewać na koncercie. No i na koncercie zamykałem oczy i odpływałem, ściany dźwięku, wokalista w którym drzemie charyzma i z pewnością kiedyś się ona obudzi. Ogólnie takie połączenie Kombajnu Do Zbierania Kur Po Wioskach z Cool Kids Of Death. Surrealistyczne teksty i psychodeliczna muzyka. Dla mnie bomba! Będę czekał na trzecią płytę i wypatrywał kolejnego ich koncertu w moim mieście.
Cool Kids Of Death - porywająco, emocjonująco i czadowo. To jest wyraźnie moja stylistyka, dla mnie są w tej chwili w pierwszej trójce najlepszych zespołów rockowych w naszym kraju. Widziałem ich w tym roku po raz drugi. Koncert z czerwca był bardziej elektroniczny, przeważały utwory z ostatniego krążka, i całość jakby zremiksowana, więcej elektro mniej rockowego pazura. Teraz zagrali bardziej zadziornie, tak jak na pierwszej płycie, bo repertuar z tego krążka przeważał. Krzysiek tylko trochę bardziej pijany, pewnie za dużo winka, ale tylko dwa razy zapomniał tekstu, i ze sceny nie spadł, więc wszystko jak najbardziej okej
Skończyli grać po drugiej w nocy, ale dla mnie następnego dnia od rana mogliby zacząć grać ponownie
I tak się kończy ta opowieść. Do Fabryki Sztuki zapraszamy za rok o tej samej porze. I wcale to nie będzie nasz 7 koncert. I także wcale nie oznacza to, że teraz przez rok żyć nie będziemy. Mam nadzieję, że żyć ciągle będziemy i to całkiem nieźle
___________________________________________________________________________
Się poleca:
The Car Is on Fire - The Car Is on Fire (2005)
The Car Is on Fire - Lake & Flames (2006)
The Car Is on Fire - Ombarrops! (2009)
Bruno Schulz - Ekspresje, depresje, euforie (2007)
Bruno Schulz - Europa Wschodnia (2009)
Cool Kids of Death - Cool Kids of Death (2002)
Cool Kids of Death - Cool Kids of Death 2 (2003)
Cool Kids of Death - Cool Kids of Death (English Version) (2004)
Cool Kids of Death - 2006 (2006)
Cool Kids of Death - Afterparty (2008)
Cool Kids of Death - YTRAPRETFA 2 (2009)