Post: #61

Dziwny ten wybór. Myślę, że to jeden z ciekawszych videoklipów w historii, w zdecydowanie pozytywnym sensie.

Post: #62

Kalypsonie, nie wiedziales, ze potrzasanie grzywka jest kiczowate?

Post: #63

Oh tak, w dziale nowych singli przypomniano mi dzisiaj o królu kiczu sprzed 10 lat.

Post: #64

Przyznaj, że sam chciałbyś mieć takie laski obok siebie.

Post: #65

prz_rulez napisał(a):Przyznaj, że sam chciałbyś mieć takie laski obok siebie.

Tak, ale na pewno nie chciałbym mieć przed sobą nagrywającej to kamery.

Post: #66

Miałbyś coś do ukrycia?
Swoją drogą, ciekawe co napiszesz o teledysku do "Vi sitter i ventrilo och spelar DotA"

Post: #67

EVENo napisał(a):Wydaje mi się, że 45. sekunda to ostatni dobry moment, w którym należy zadać sobie pytanie "Dlaczego ja to w ogóle oglądam?". Co mnie trochę przeraża, bo sam zadałem sobie to pytanie dopiero w 70. sekundzie.

dobra nutka, pewnie dlatego

Post: #68

Mam nadzieję, że nikt z Was nie ma epilepsji.

Ale na wszelki wypadek, gdyby ktoś miał, napiszę jeszcze raz.

MAM NADZIEJĘ, ŻE NIKT Z WAS NIE MA EPILEPSJI

Post: #69

fantastyczny numer

Post: #70

Zawsze musi być ten pierwszy raz. Dla zespołu Blur był to pierwszy raz z green screenem.

Post: #71

Dopiero teraz odkryłem ten dział. Łał!!!
Teledyski czasami są naprawdę małymi dziełami sztuki ale w wielu przypadkach niestety wychodzi to strasznie .Absolutnie najgorsze pod kątem są , przynajmniej dla mnie lata 80 te, choć trzeba brać pod uwagę, że to był specyficzny okres - fryzury, stroje, często tandetna scenografia rodem z brazylijskich telenowel.
Dla mnie przykładem kiczu są też teledyski z lat 2000 tysięcznych np Alcazar - Crying At The Discoteque. Nie wsłuchiwałem się w tekst ale sam teledysk jest i dziwny i kiczowaty i przerażający.

Post: #72

Co tu się...

Post: #73

Jakim cudem tego tu jeszcze nie było?

Post: #74

Słynna "wiara w konserwy".

Post: #75

Dzisiaj, zupełnie bez powodu, przypomniałem sobie o tym utworze. Wciąż się broni, brzmi naprawdę super. Gorzej z teledyskiem, który może i nie jest zły, ale sam wykonawca wychodzi na takiego trochę króla szpanu. W sumie to wrzucam to tu tylko po to, żeby znów tego nie zapomnieć, bo nuta fajna, a nie słuchałem jej od ponad dziesięciu lat!

Post: #76

Zaglądam do tego wątku od czasu do czasu, ale nie komentuję, zatem pora złamać tę zasadę.
I w tym numerze nie widzę niczego kiczowatego, a odrobina szpanu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
W przeciwieństwie do kawałków BBB i TT, bo u nich, to już faktycznie - dzieje się (także w sferze kiczu).

Post: #77

Obejrzałem sobie Living in another World i do momentu gdy tych dwóch chłopców zaczyna się kiwać jest wszystko ok. Tegoż z kolei kończącego teledysk pomysłu nie rozumiem.
A co do purpurowych kolorów teledysków to musieli mieć takie tanie taśmy, które tak barwiły. Ale co tu mówić o latach 80 gdy nie da się oglądać filmów z lat 2000 Prawo ojca i Nocne graffiti, które oceniłbym na zero nie tylko ze względu na treść, ale i na jakość klatki filmowej.

Post: #78

Czułem się znacznie lepiej nie znając muzycznej kariery Bohdana Smolenia. Tutaj wyjątkowo kiczowaty jest nie tylko teledysk (reprezentujący gatunek "pokazuj dosłownie to co jest w tekście"), ale i muzyka, która sama nasuwa rok produkcji tego... czegoś. Aż chciałoby się zażartować, że wielka szkoda, że po upadku PRL-u upadła też cenzura, bo wtedy ktoś by go może powstrzymał przed wydaniem tego szajsu.

Post: #79

Chcecie coś popitolonego? Macie coś popitolonego!

Post: #80

Niby od zawsze wiedziałem, że grupa Boyz II Men to, delikatnie mówiąc, nie moja bajka i że ich sukcesu nigdy nie będę w stanie zrozumieć. Dziś jednak postanowiłem wysłuchać więcej, niż fragmentu ich piosenki, aby utwierdzić się w tym przekonaniu i... cóż, jeszcze bardziej boli mnie ich fenomen.

O ile większość zamieszczanych tutaj utworów jest dla mnie sympatycznych, o tyle ten jest kiczowaty w negatywnym tego słowa znaczeniu. Aktorstwo na poziomie pornosa, przebieranki na poziomie Girlz II Women. A szczytem szczytów jest ta synchronizacja z każdą pojedynczą sylabą w tekście piosenki. Jak w 1:46, kiedy na nagraniu jest takie dyskretne "hah", ale w teledysku musiało już zostać pokazane tak, jakby to był najważniejszy wers w piosence. A co za tym idzie, każde słowo jest tutaj pokazane, jakby było najważniejszym wersem w piosence. Efekt końcowy takiego zabiegu po prostu nie mógł być dobry.