(03.10.2018 09:55 PM)Miszon napisał(a): Wracając do wątku filmowego: przecież Szósty zmysł to melodramat. Tzn przy pierwszym oglądaniu człowiek może się nastawić że to horror (ale nie ma tam nic strasznego, poza sceną nagranego wideo kiedy okazuje się że matka dziewczynki była chora na zespół munchhausena w zastępstwie), ale jeśli się nie nastawi to horroru tam nie znajdzie. A przy kolejnych obejrzeniach to typowy melodramat, wyciskacz łez.
Racja, to nie horror. Są sceny, które szokują a nie straszą jak ta, kiedy pojawia się ten chłopak z raną postrzałową głowy. No i oczywiście zakończenie szokuje, ale tylko za pierwszym razem. O czym już wspominałem.
(04.10.2018 12:17 PM)Adam1992 napisał(a): To wiadomo dopiero na końcu filmu.
i na tym polega twist, że na końcu się okazuje że oglądaliśmy nie mało straszny horror tylko melodramat. Przy drugim oglądaniu już się ogląda inaczej.
Tak, Zakochany bez pamięci był komedią antyromantyczną sci-fi.
(03.10.2018 09:19 PM)Adam1992 napisał(a): Są lepsze i będą wyżej.
Zmasowany atak piosenek Edyty w top 100?
Cytat:Perfect kiedy jeszcze bawili się w granie prawdziwego rocka.
Nie rozumiem. Kiedyś przestali?
Cytat:A jeżeli o chodzi o polski rap z lat 90. no to wiesz.. hip hop u nas w kraju był jeszcze w powijakach. Tak naprawdę to nikt w Polsce nie wiedział, że można nawijać technicznie, na wielokrotnych rymach bez czasowników, że można stworzyć bit bez samplowania.
Nie wiem, czy się dało bez sampli, czy nie dało. Po prostu poza Kalibrem 44 (nadal wyjątkowym i fenomenalnym) i jakimiś eksperymentami Kazika chyba nic bym u siebie nie umieścił jako najlepsze w latach 90.. Liroy miał dwa hity, a Molesta i Warszafski Deszcz miewały fajne linijki, zaś Karramba, Wzgórze, czy ZIP Skład po prostu nie wytrzymują próby czasu. Taka "złota era" polskiego rapu dla mnie się zaczyna w 2000-2001 roku jak debiutują WWO, Łona, Grammatik, Paktofonika, solowy Noon... duży skok jeśli chodzi o brzmienie, oraz bardziej różnorodne teksty, nie tylko te "uliczne" tematy o jaraniu i rymowaniu.
Cytat:A sentyment do tego utworu Wzgórza mam, bo jest tutaj sampel ze "Snu o Warszawie" Czesława Niemena, który bardzo lubię.
No ja mam sentyment do piosenki Niemena i dla mnie raczej zgwałcili tego sampla, niż złożyli hold.
Cytat:Będą. Trzeba uważnie śledzić.
Wypatruję.
(03.10.2018 08:13 PM)Tomekk napisał(a):
Artur.O napisał(a):Raczej nie jeden z jej najlepszych kawałków.
Zależy dla kogo. Na płycie "Wodospady" - najlepszy numer.
To też nie jest najlepsza płyta Edyty. Chociaż ja jestem nudny jeśli chodzi o Edytę, bo w sumie najbardziej lubię największe przeboje, a w następnej kolejności fragmenty Szok'n'Show i Dziecka.
Kolejna dziesiątka z aż trzema bardzo dobrymi utworami w wykonaniu Bjork, Alanis (mój ulubiony jej utwór z 20 wieku) oraz jako trzeci najlepszy rap, jaki słyszałem w życiu.
Swoją drogą Artur O. wybrał 6 z 10, ja 3 i nie mamy żadnego wspólnego.
Cytat:Perfect kiedy jeszcze bawili się w granie prawdziwego rocka.
Cytat:Nie rozumiem. Kiedyś przestali?
Miałem na myśli, że teraz to ciepłe kluchy wypuszczają.
Cytat:A jeżeli o chodzi o polski rap z lat 90. no to wiesz.. hip hop u nas w kraju był jeszcze w powijakach. Tak naprawdę to nikt w Polsce nie wiedział, że można nawijać technicznie, na wielokrotnych rymach bez czasowników, że można stworzyć bit bez samplowania.
Cytat:Nie wiem, czy się dało bez sampli, czy nie dało. Po prostu poza Kalibrem 44 (nadal wyjątkowym i fenomenalnym) i jakimiś eksperymentami Kazika chyba nic bym u siebie nie umieścił jako najlepsze w latach 90.. Liroy miał dwa hity, a Molesta i Warszafski Deszcz miewały fajne linijki, zaś Karramba, Wzgórze, czy ZIP Skład po prostu nie wytrzymują próby czasu. Taka "złota era" polskiego rapu dla mnie się zaczyna w 2000-2001 roku jak debiutują WWO, Łona, Grammatik, Paktofonika, solowy Noon... duży skok jeśli chodzi o brzmienie, oraz bardziej różnorodne teksty, nie tylko te "uliczne" tematy o jaraniu i rymowaniu.
Nie tylko te sklady, które wymieniłeś, ale także możemy do tego dodać chociażby Tedego solowo, Fenomen, Pezet/Noon czy Slums Attack.
A propos Noona to solowy album, ale który masz na myśli? Jego projekt z Pezetem czy "Gry studyjne"?
A jeżeli chodzi o te składy, konkretnie Paktofonikę to teraz uważam, że jednak jest trochę przeceniona. A zwrotki Rahima na "Kinematografii" to już czysta grafomania. :/
W ogóle sprawdź ten utwór, ksywę zapewne znasz. White House robi jednak dobrą robotę.
(04.10.2018 10:52 PM)Adam1992 napisał(a): Miałem na myśli, że teraz to ciepłe kluchy wypuszczają.
To tak jak zawsze. Tak naprawdę zawsze od nich lubiłem tylko "Chcemy być sobą", które ma trochę nowofalowego sznytu, reszta to przepromowana przeciętność.
Cytat:Nie tylko te sklady, które wymieniłeś, ale także możemy do tego dodać chociażby Tedego solowo, Fenomen, Pezet/Noon czy Slums Attack.
A propos Noona to solowy album, ale który masz na myśli? Jego projekt z Pezetem czy "Gry studyjne"?
To nie miała być kompletna lista tylko przykłady. Fenomena, Tede i Slums Attack jeszcze muszę dosłuchać, a "Muzyka klasyczna" to dopiero rok 2002. A co do Noona to oczywiście mowa o "Bleak Output".
Cytat:A jeżeli chodzi o te składy, konkretnie Paktofonikę to teraz uważam, że jednak jest trochę przeceniona. A zwrotki Rahima na "Kinematografii" to już czysta grafomania. :/
Tu przede wszystkim magia Magika działa, bez ponownego przesłuchania nie pamiętam, co ci dwaj pozostali tam rapowali. "Kinematografii" daleko do absolutu i jest zbyt długa, ale ma fajne, psychodeliczne bity i świetny klimat.
Cytat:W ogóle sprawdź ten utwór, ksywę zapewne znasz. White House robi jednak dobrą robotę.
Faktycznie. To już brzmi bardzo jak "złota era". Dzięki.
Prace nad nową Muzyczną Galaktyką trwają. Żegnaj phorum.pl, witaj niezależności!
Nie wiem co prawda, jakie są szanse wejścia na Twoją listę (bo to jest absolutna świeżynka xd), ale powiem od siebie, że taka stylówa młodego Janka zdecydowanie bardziej do mnie trafia niż jakieś nowoszkolne wypociny z "Nowego koloru". Otsochodzi ma znakomitą barwę głosu i po prostu jego wokal na trapie i autotune będzie się marnował, za to na takich klasycznych podkładach płynie jak należy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.10.2018 11:34 AM przez Adam1992.)
Artur.O napisał(a):To tak jak zawsze. Tak naprawdę zawsze od nich lubiłem tylko "Chcemy być sobą", które ma trochę nowofalowego sznytu, reszta to przepromowana przeciętność.
No co ty. A "Obracam w palcach złoty pieniądz" nie ma takiego sznytu? Podobnie "Nasza muzyka wzbudza strach". Czy "Objazdowe nieme kino" brzmi przeciętnie?
A z ostatnich tu rzeczy wybieram Hey i Pearl Jam i czekam na więcej
WOLNE MEDIA!!!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.10.2018 10:07 PM przez neo01.)
Ja się nie chcę wypowiadać, bo bardzo cenię Perfect, a najbardziej jego pierwszą i ostatnią płytę. Jakbym zaczął wymieniać utwory wielkiej piękności...
Adam1992 napisał(a):137. Prince Ital Joe feat. Marky Mark - United
to nie jest prawdziwy prins xD
Artur.O napisał(a):To tak jak zawsze. Icon_razz2 Tak naprawdę zawsze od nich lubiłem tylko "Chcemy być sobą", które ma trochę nowofalowego sznytu, reszta to przepromowana przeciętność.
oj tak; ale też mnie mierziła zawsze wyrwa między tym, co deklarowali w tekstach, a co robili na tej scenie, z której mieli ponoć zejść xD