Post: #121

aaktt napisał(a):Publikacja podsumowania zostanie wznowiona po nowym roku, gdy ogarnę już wszystkie podsumowania etc

no i co mają teraz zrobić fani aakttairplay's 40? Czekam. Wznawiaj póki nie dojdzie do zamieszek!

Post: #122

pamiętam, czekałem aż skończę top ulubionych płyt; myślę, że jutro wracam do publikowania podsumowania

Post: #123

Uff, minęło mnóstwo czasu od poprzedniego wpisu (cztery miesiące!), a nie jesteśmy nawet w połowie. To jest strasznie duże przedsięwzięcie wymagające mnóstwa czasu i zapału, a przyznam się, że trochę go ostatnio straciłem, jeśli chodzi o listę - ale to naturalna kolej rzeczy, takie wzloty i upadki. Nie ma jednak możliwości, abym spoczął na laurach i nie przedstawił tej setki do końca.


#62. Toni Braxton, "Spanish Guitar" (2000)
Pts.: 2902 Wks.: 35 Peak: 1 Entry: no. 16
*48-30-29-29-27-28-24-24-26-21-20-26-29-34-X12X-*29-14-9-2-1-2-3-6-15-15-17-14-14-13-16-16-17-17-24-22-27

Przyznam, że nie lubię tego utworu. Wtedy też miałem wobec niego obiekcje, ale jako młodzieniaszek dałem się ponieść euforii, że numer świetnie radził sobie w polskim eterze (do dziś można go usłyszeć). Jeden z najbardziej niechlubnych numerów jeden na liście i bez dwóch zdań jedna z najmniej lubianych przeze mnie piosenek Toni Braxton. Miała ona zresztą na liście aż trzy numery jeden z The Heat, z których jeden jeszcze będzie - dla przeciwwagi - bardzo przeze mnie lubiany.

Post: #124

#61. Ashanti, "The Way That I Love You" (2008)
Pts.: 2910.5 Wks.: 35 Peak: 2 Entry: 01/19/2008
*94-87-83-79-58-43-35-28-19-14-8-5-4-3-3-2-2-3-2-2-2-2-2-3-6-5-4-6-8-12-15-32-42-46-56

To też R&B, ale znacznie milsze mojemu uchu niż "Spanish Guitar", bo "The Way That I Love You" to ostatni naprawdę dobry numer Ashanti i jeden z najlepszych w jej karierze. Dziewczyna była trochę monotematyczna, ale swego czasu lubiłem jej słuchać - obecnie raczej jedynie z sentymentu. Kawałek spędził aż 7 tygodni na miejscu 2. skutecznie blokowany przez "Love Song" Sary Bareilles i, choć nigdy tego jak dotąd nie zmierzyłem, jest to bez wątpienia jeden z najdłużej urzędujących na drugiej lokacie numerów. Paradoksalnie Ashanti miała na mojej liście aż 6 numerów jeden, ale to to nagranie znalazło się najwyżej w podsumowaniu.

Post: #125

#60. The Velvet Undeground, "Foggy Notion"/"I Can't Stand It" (1985)
Pts.: 2913.5 Wks.: 31 Peak: 2 Entry: 04/23/2011
*53-48-30-27-16-14-14-13-11-10-8-5-4-3-2-2-3-5-2-6-5-6-4-3-7-12-21-24-36-42-51

Teraz zrobiło się z jednej strony bardziej współcześnie, bo cofamy się jedynie o dwa lata do 2011 roku, kiedy to z okazji Record Store Day na winylowym singlu wydano nagrania Velvetów; a z drugiej - archaicznie, bo piosenki po raz pierwszy wydano w 1985, a nagrano pod koniec lat 60. Dlaczego pojawiły się na liście? Bo nie jestem wielkim formalistą, nie znałem wcześniej tych numerów, spodobały mi się, a akurat właśnie je reedytowano. No i okazały się większym przebojem aniżeli wskazywałyby na to znaki na niebie i Ziemi.

To jedna z czterech podwójnych pozycji w setce podsumowania, przy czym w tym przypadku obie strony były przeze mnie traktowane równo i w podobnym stopniu przyczyniły się do sukcesu singla. W tym momencie nawet bardziej przepadam za "I Can't Stand It".

Post: #126

#59. Eminem featuring Dido, "Stan" (2000)
Pts.: 2918 Wks.: 37 Peak: 7 Entry: no. 24
*27-7-13-20-24-26-28-25-24-27-28-29-37-X5X-*40-36-32-29-25-16-23-10-14-13-17-19-20-21-11-8-8-15-19-28-X5X-*26-25-23-26

Kolejne nieporozumienie i to dosłownie, bo gdy usłyszałem, że kawałek wychodzi na singlu (a kuzyn akurat miał kasetę The Marshall Mathers LP) pośpieszyłem się i jako "Stan" wpuściłem na listę inny utwór (bo myślałem, że to tamten). Później pomyłkę naprawiłem i tak oto jednym z numerów 1. na aakttairplay's 40 był nie "Stan", ale "Amityville" jako "Stan".

Sam "Stan" wpisywał się w pewną niepokojącą tendencję ckliwych rap-popowych kolaboracji, które dopiero w kolejnych latach zalały rynek muzyczny. Ale refren Dido miał to coś, a Eminem był wówczas kimś bardzo ważnym muzycznie w kręgach, w jakich się obracałem. I tak "Stan", nagranie, na które dzisiaj spojrzałbym z niedowierzaniem i uśmiechem, wtedy stało się największym przebojem Eminema na liście.

Post: #127

#58. Outkast featuring Sleepy Brown & Scar, "Morris Brown" (2006)
Pts.: 2925.5 Wks.: 30 Peak: 1 Entry: 06/24/2006
*10-3-1-1-1-1-1-1-2-2-2-2-3-2-4-5-5-7-8-11-14-16-19-21-24-30-31-34-26-40

A to znacznie jaśniejsza część rapowego dziedzictwa listy. Ostatni krążek Outkast ukazał się w 2006 roku (SIEDEM lat temu!). Po wspaniałym Speakerboxxx/The Love Below nadzieje były wielkie i chociaż nowy album jako całość nie zdołał spełnić moich oczekiwań, znalazło się na nim kilka niesamowitych numerów. Jednym z nich był drugi singiel "Morris Brown", który niestety nie zdołał mainstreamowo osiągnąć nic. Ale u mnie był wielki - sześć tygodni na szczycie mówi samo za siebie. Do dziś moja czołówka utworów tego freakowego duetu.

To jednocześnie jeden z trzech numerów jeden grupy na liście (obok "Land of a Million Drums" i "Hey Ya!") i ich najwyżej notowany utwór w podsumowaniu.

Post: #128

#57. Glen Campbell, "Ghost on the Canvas" (2011)
Pts.: 2960.5 Wks.: 30 Peak: 1 Entry: 09/03/2011
*29-20-13-15-2-1-1-1-3-13-12-8-12-15-16-22-19-21-8-6-7-6-8-9-3-6-9-15-28-47

Już prawie dwa lata minęły od wydania tego nagrania, a wydaje się jakby to było wczoraj. Ostatni wielki utwór legendy country odcisnął na mnie spore piętno, co znalazło naturalnie odzwierciedlenie na liście. Tamto lato w ogóle należało u mnie do muzyki Glena Campbella. To historia najnowsza listy.

Post: #129

#56. Amy Winehouse, "Tears Dry on Their Own" (2007)
Pts.: 2986.5 Wks.: 40 Peak: 2 Entry: 05/19/2007
*68-64-61-52-48-44-42-39-37-36-40-40-44-39-33-31-24-15-12-10-9-7-7-6-5-5-5-3-2-2-4-5-7-11-25-33-60-84-113

Amy, Amy, Amy. Do swojej śmierci zanotowała tylko jeden numer jeden na liście, ale powinno ich być znacznie więcej. "Tears Dry on Their Own" prawdopodobnie znalazłoby się tam bez żadnych problemów, gdybym nie czekał z wpuszczeniem piosenki na listę do informacji o wydaniu jej na singlu. 2007 rok w mojej świadomości i tak należy właśnie do Winehouse. To był wielki przełom dla europejskiego soulu i soulu w ogóle.

Post: #130

aaktt napisał(a):#56. Amy Winehouse, "Tears Dry on Their Own" (2007)

słuchałem albumów Amy, ale to nagranie chyba musiało mi gdzieś uciec. Naprawdę. Aż sobie włączyłem "Back to Black"
Ale strasznie długo obijało się w okolicach czterdziestki

Post: #131

michal91d napisał(a):Ale strasznie długo obijało się w okolicach czterdziestkiIcon_eek

właśnie nie wiem jak to się stało, ale wydaje mi się, że po wstępnej fazie fascynacji byłem już trochę zmęczony tym kawałkiem, gdy wszedł na listę, a później złapał drugi oddech - inna sprawa, że wtedy miałem trochę inne podejście i to też mogło wynikać z tego

ale numer jest przedni, jeden z moich najulubieńszych od Amy <3

Post: #132

aaktt napisał(a):Amy Winehouse, "Tears Dry on Their Own"

najlepsze nagranie jak dotychczas
szkoda, że nie było na szczycie u Ciebie, ale trochę punktów zgromadziło.
gdyby moja lista i przygoda z mycharts rozpoczęła się trochę wcześniej, to Amy miałaby przynajmniej ze 4 numery jeden

Post: #133

#55. Josh Turner featuring Trisha Yearwood, "Another Try" (2007)
Pts.: 2991.5 Wks.: 32 Peak: 1 Entry: 04/19/2008
*99-94-84-70-65-29-18-9-3-3-2-2-2-2-2-1-1-1-2-1-2-3-3-4-5-8-13-20-25-24-35-56

Nigdy nie uważałem tego numeru za wybitny, ale trafił na dobry moment i udało mu się wkraść do mojego muzycznego uniwersum. Turner zresztą miał (i w sumie wciąż ma) spory potencjał - wówczas nagrywał całkiem niezłe kawałki, na co dowodem jest cały krążek Everything Is Fine. Nie traktuję tego utworu jako porażki mojej listy, ale to raczej jedynie jedno z wielu miłych wspomnień.

Post: #134

aaktt napisał(a):#62. Toni Braxton, "Spanish Guitar"

psitulaniec pełna gębą Puść to przy ognisku, z winem i nie ma takiej niewiasty, która nie ulegnie Niedziobasowy wynalazek do podrywu

aaktt napisał(a):Przyznam, że nie lubię tego utworu.

ciekawe Top z muzyką, której nie lubisz.

aaktt napisał(a):#55. Josh Turner featuring Trisha Yearwood, "Another Try" (2007)

nie ma się czego wstydzić, piosenka wprawdzie mi się nie podoba. Ale wrócisz kiedyś i powiesz sobie, że to Twoja historia.

aaktt napisał(a):#56. Amy Winehouse, "Tears Dry on Their Own" (2007)

nie przepadam za Amy, więc nie będę obiektywny. Owszem warsztat i ogólnie wszystko total wypas, ale dziobasa nie przekuła talentem. Piosenka jednak należy do jednej z moich ulubionych.

aaktt napisał(a):#57. Glen Campbell, "Ghost on the Canvas" (2011)

w porządku gość! Nie znałem, ale widzę swoje lata ma, a muzyka bardzo fajna! Żadnej kichy.

aaktt napisał(a):#58. Outkast featuring Sleepy Brown & Scar, "Morris Brown" (2006)

Dziobasa koszmary nocne

aaktt napisał(a):#59. Eminem featuring Dido, "Stan" (2000)

nie lubiłem, nie lubię i chyba jednak nie będę lubić. I nie chodzi tylko o to, że kawałek ograny do bólu wszędzie. Po prostu nie czuje.

aaktt napisał(a):#60. The Velvet Undeground, "Foggy Notion"/"I Can't Stand It" (1985)

klasyka, najlepsza rzecz w tej części.

aaktt napisał(a):#61. Ashanti, "The Way That I Love You" (2008)

totalnie niedziobasowa rzecz, ale dla fanów takiej muzyki - koniecznie

Post: #135

dziobaseczek napisał(a):ciekawe Icon_smile Top z muzyką, której nie lubisz.

byłoby dziwne, gdybym przez 13 lat nie wyciągnął żadnych wniosków i bezkrytycznie patrzył na wszystko co działo się przez te lata na mojej liście; kolejność pozycji determinuje liczba punktów, którą utwór zdobył podczas pobytu na liście - nic innego

dzięki za obszerny komentarz
dzisiaj mam nadzieję zamknąć tę pięćdziesiątkę

Post: #136

aaktt napisał(a):dzięki za obszerny komentarz

takie topy to dla mnie priorytet, to działa w dwie strony

Post: #137

#54. No Doubt, "Ex-Girlfriend" (2000)
Pts.: 3003 Wks.: 39 Peak: 1 Entry: no. 2
*4-1-1-2-3-4-3-3-4-5-4-3-2-5-19-33-33-28-29-25-31-33-32-36-36-39-40-X-X-*40-X-X-*36-38-40-40-X-X-X-*39-34-30-36-38

Jeden z tych utworów w podsumowaniu, który tworzył historię listy i kojarzy mi się bezwzględnie z początkami listy. Return of Saturn to była dla mnie niesamowicie ważna płyta - wypatrywałem jej z niecierpliwością po "Don't Speak" i "Just a Girl" z Tragic Kingdom. "Ex-Girlfriend" dodatkowo umocniło mnie w przekonaniu, że to będzie świetna rzecz. Pamiętam w szczegółach moment, kiedy ją kupiłem. To była niesamowita sprawa. No Doubt długo pozostawało zresztą jednym z moich ulubionych zespołów. Lubiłem ich zarówno w repertuarze gitarowym, jak i w późniejszej zdecydowanie bardziej popowej odsłonie.

To pierwszy singiel zespołu na mojej liście i jednocześnie najwyżej notowany w podsumowaniu, choć na szczyt dotarły również dwa inne: "New" i "It's My Life". W sumie No Doubt umieścili 10 singli w top 10 mojej listy. Szczegółowy chart-run niebawem!

Post: #138

#53. The Notorious B.I.G. featuring Diddy, Nelly, Jagged Edge & Avery Storm, "Nasty Girl" (2005)
Pts.: 3010 Wks.: 32 Peak: 1 Entry: 11/12/2005
*81-34-13-10-9-7-6-4-1-1-1-3-3-8-11-13-15-23-31-41-46-49

Nie przepadam za takim wywoływaniem zmarłych wykonawców z grobu, ale ten kawałek, oparty na klasycznym funkowym bicie, buja niesamowicie po dziś dzień. Spory przebój na początku 2006 roku zwiastował niestety rychły koniec pewnej ery w mainstreamowym rapie.

Post: #139

#52. Aqua, "Cartoon Heroes" (2000)
Pts.: 3020 Wks.: 39 Peak: 1 Entry: no. 1
1-1-11-11-31-44-26-14-22-19-20-25-28-20-49-X7X-*33-31-29-28-31-33-36-22-29-23-19-22-22-23-23-22-25-28-32-35-27-19-27-28

No Doubt może i kojarzy mi się z początkami listy, ale to Aqua i "Cartoon Heroes" są w samym centrum jej genezy. To pierwszy (zachowany) numer jeden, piosenka-symbol, okresu, gdy na poważnie zainteresowałem się muzyką. Aquarius była jedną z moich pierwszych samodzielnie kupionych płyt CD (za monstrualne wówczas 60-kilka złotych!), a Aqua, choć powszechnie kojarzy się z prymitywnym eurodancem albo jako one hit wonder (naturalnie za sprawą "Barbie Girl"), zrobiła tu coś dla mnie wówczas niesamowitego - połączyła ówczesny taneczny pop z orkiestrowymi aranżacjami kreując pełen wyobraźni bajkowy klimat. "Cartoon Heroes" to ich moja absolutnie ulubiona piosenka i stały element wszystkich moich topów wszech czasów - po wsze czasy.

Post: #140

#51. Counting Crows featuring Vanessa Carlton, "Big Yellow Taxi" (2003)
Pts.: 3030.5 Wks.: 48 Peak: 2 Entry: 02/09/2003
*22-2-3-7-11-19-16-21-25-26-26-30-24-28-23-23-24-24-27-29-37-38-37-40-42-45-50-X24X-
*99-93-90-25-24-38-49-50-36-48-49-42-41-47-46-50-50-57-53-55-94

A to kolejna piosenka, która od niepamiętnych czasów należy do grona moich ulubionych - czy to w znakomitym coverze Counting Crows z towarzyszeniem Vanessy Carlton, który znalazł się na liście czy w nawet lepszym oryginalnym wykonaniu Joni Mitchell. To piękna, prosta piosenka, przez którą przemawia wszystko to, co stanowi trzon mojej wrażliwości, nie tylko muzycznej. W swoim czasie jedna z najdłużej będących na liście piosenek. Nie ma zresztą czemu się dziwić!





Tym samym dobrnąłem wreszcie do półmetku podsumowania. Dalszy ciąg po weekendzie!