Największe forum list przebojów Mycharts.pl
DLP - Gdzie one są? - Wersja do druku

+- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl)
+-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Zamrażarka (/forumdisplay.php?fid=13)
+---- Dział: Domowa Lista Przebojów (/forumdisplay.php?fid=27)
+---- Wątek: DLP - Gdzie one są? (/showthread.php?tid=9611)

Strony: 1 2 3 4


DLP - Gdzie one są? - saferłel - 23.10.2010 11:15 PM

[tu mógłby stanąć jakiś kolorowy baner, ale nie mam talentu do projektowania obrazków]

Niedawno (nie)świętowany jubileusz 200-stu notowań Domowej Listy Przebojów podsunął mi pewien pomysł. Pomysł na małą celebrę, będący jednocześnie wyraźnym odstępstwem od tradycyjnego zestawienia, jakiego można byłoby się spodziewać z takiej okazji. To nie będzie ani punktowy, ani ''odsercowy'' top najwybitniejszych składników mojej listy z przeciągu czterech ostatnich lat. Nie powstanie również klasyfikacja złożona z ulubionych artystów czy płyt poznanych w międzyczasie. Musiałem jak zwykle pójść inną drogą.
W rezultacie mam przyjemność zaprosić na top ''Gdzie one są? – czyli 20 najważniejszych przebojów w historii Domowej Listy Przebojów, które nigdy się na niej nie pojawiły''*.

Rzecz dziwna, przyznacie. Poprzez dosyć luźną i w gruncie rzeczy odstawioną pół-żartem pół-serio zabawę, postanowiłem rozliczyć się ze swoją ''mroczną przeszłością'' i raz na zawsze wyrzucić wszystkie gryzące mnie sprawy na zewnątrz. Czasem bowiem tak bywa, że świetna piosenka nie może znaleźć drogi na listę. Nie może i już. Oczywiście w idealnym świecie wiąże się to przede wszystkim z rywalizacją z innymi, równie dobrymi konkurentami i konkurentkami. Problem pojawia się, gdy sytuacja staje się bardziej skomplikowana i wymyka się spod kontroli samych piosenek. Error polega na wprowadzeniu w mechanizm czynnika ludzkiego (to ja!), który potrafi płatać różne figle i doprowadzać do zaskakujących, często niewytłumaczalnych i niezrozumiałych kombinacji i rezultatów. Z czego więc wynikały moje wpadki?

Głównie z powodu początkowej polityki listy, która preferowała wydawnictwa singlowe. Pozostałe kawałki musiały spokojnie przeleżeć i nieco się zakurzyć, żeby mieć chociaż cień szansy na wejście na listę. I prawdę mówiąc nie jest to grzechem, ponieważ nawet na naszym forum cały czas istnieją podobnie funkcjonujące listy i nikt nie ma problemu z uszanowaniem ich natury. DLP przeszło jednak swoistą metamorfozę. I pod tym względem sprawa wydaje się być bolesną z perspektywy czasu.
Inną, wybitnie błahą przyczyną jest oklepane i dotykającego chyba każdą jednostkę zapominalstwo. Tak, tak, można zapomnieć, że trzyma się w poczekalni fantastyczny numer, a po dwóch miesiącach dochodzi się do przekonania, że obecnie to tak naprawdę już nie kręci nas on w tak wyraźnym stopniu jak na początku znajomości. Frustracja taka, że boli głowa.
Poniekąd podobną definicje ma ''ogólne zmęczenie materiału''. Występuje wtedy, kiedy nawet najznakomitsze dzieło zostanie przez nas – mówiąc brzydko – ''zajechane'' na śmierć, a do związku wchodzi rutyna i raz po raz daje się słyszeć ziewanie towarzyszące kolejnym odsłuchom. Czasem takie powściągliwe ruchy wpływają na kształt listy z korzyścią. Można w miarę szybko zorientować się co jest chwilowym błyskiem, a co posiada wystarczający zapas paliwa termojądrowego, żeby świecić bez końca w gwiazdozbiorze przebojów. Niestety wspomniany już pierwiastek ludzki ma swoje humory, kaprysy i nastroje. Pod wpływem wielu pozamuzycznych czynników każda wizja potrafi legnąć w gruzach z dnia na dzień.

Przy kompilowaniu czołowej 20-stki pomogło mi w znacznym stopniu moje excelowe archiwum, które na szczęście nie jest przeze mnie oczyszczane z ''nieużytych'' kompozycji. Dzięki temu mogłem w miarę szybko odświeżyć swoją pamięć i spotkać się face-to-face z porzuconymi szlagierami. Od razu dodam, że w skład poniższego zestawienia wchodzą też piosenki, które nigdy nawet musnęły tego swoistego centrum dowodzenia listą. Ta druga grupa wyselekcjonowana została na bazie szczegółowych oględzin moich list ulubionych płyt z danego rocznika, a konkretnie ich zawartości. Ponadto, lista nie zostanie zapostowana w sposób chronologiczny. Zachowanie pewnej ustalonej kolejności jest jak najbardziej na miejscu. Od numeru dwudziestego do lidera, przy którym naprawdę dostaje nerwicy z powodu wyrzutów sumienia.
Większość kawałków kryje za sobą mniej lub bardziej złożoną historię swojego ''niebytu'' wśród propozycji DLP, dlatego postaram się wszystkie wątpliwości wyjaśnić w sposób opisowy. Oprócz tego mile widziane będą również linki, obrazki oraz wszelkie ogólne pisemne podsumowania dotyczące uczestników zabawy.

I na koniec jeszcze jedno słowo. Nie wiem czego mogę Wam życzyć, gdy będziecie przeglądać ten zestaw. Ujrzenia w nim jak największej liczby swoich faworytów czy wręcz przeciwnie Icon_wink Niech każdy sam zdecyduje.

Zaczynamy od jutra.

* - Papa Dance nadal inspirują Icon_wink


- AKT! - 23.10.2010 11:20 PM

Tak! Świetny pomysł, świetny suplement. Będę śledził Icon_biggrin3


- furbul - 23.10.2010 11:20 PM

O! To jak ktokolwiek przyznaje się do błędów zawsze jest ciekawe Icon_razz
Świetny pomysł. Czekam Icon_wink


- saferłel - 23.10.2010 11:33 PM

To śmiało typujcie top 3, top 5 itd. Icon_lol


- michal91d - 23.10.2010 11:34 PM

świetny pomysł!
czekam na "Lovers in Japan" jako nr 1 Icon_mrgreen


- furbul - 23.10.2010 11:40 PM

Właśnie. Coś ostatnio płakałeś nad "Lovers in Japan". To chyba poważny kandydat.


- AKT! - 23.10.2010 11:56 PM

Dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się opis. Momentami naprawdę błyskotliwy Icon_smile


- saferłel - 24.10.2010 07:22 PM

Na początek mały przedsmak, czyli ''nieszczęśliwa piątka'' czy jak to się tam inaczej nazywa...

25 - MGMT - Time To Pretend (2008)
24 - James - Waterfall (2008)
23 - Starsailor - Tell Me It's Not Over (2009)
22 - Lady Gaga - Bad Romance (2009)
21 - Metallica - All Nightmare Long (2008)

W środku m.in. tak zwana ''nowa królowa popu'', która ostatecznie nie zasiadła u mnie na tronie; absolutne przeciwieństwo w postaci doskonałej technicznie Metallici (aż sam się sobie dziwię, że tym razem kunszt samego wykonania porwał mnie tak bardzo) oraz soft-rockowców ze Starsailor; powracający po kilku ładnych latach milczenia James w roli The Waterboys oraz psychodeliczna indie-rewelacja, duet MGMT.


- michal91d - 24.10.2010 07:26 PM

saferłel napisał(a):25 - MGMT - Time To Pretend (2008)
gdybym ja robił taką listę to znaleźliby się na niej na pewno "Kids" i "Time to Pretend" Icon_wink2
Cytat:23 - Starsailor - Tell Me It's Not Over (2009)
ooo... szkoda, że jednak nie trafił na Twoją listę
Lady Gagi nie popieram


- saferłel - 24.10.2010 07:27 PM

Czuję, że jestem winny nowoczesnemu popowi jakąś Lady Gagę i pewnie w końcu do mnie trafi Icon_mrgreen
''Bad Romance'' może nie znalazłoby się w ogóle w top 25 (tuż za?), ale trzeba uczciwie przyznać, że było o WŁOS od wejścia. Ostatecznie przeważył chyba czynnik estetyczny (brzydki teledysk, brzydka Lady Gaga i....brzydkie intro z pokracznym promowaniem wycieczek do Rzymu)


- Vaxey - 24.10.2010 08:04 PM

bardzo ciekawy pomysł Icon_biggrin3 sam sie zastanawiałem nad czymś podobnym, tzn krótkie notowanie piosenekz 2010 roku, które nie były singlami, no i nie zadebiutowały na mojej liście (a zazwyczaj debiutują same single).

Również liczę na "Lovers in Japan", choć to wersja instrumentalna jest wg mnie lepsza Icon_biggrin3


- AKT! - 24.10.2010 08:40 PM

Tak, tę Gagę też swego czasu komplementowałeś Icon_smile2
U mnie "Time to Pretend" było chwilę, ale dotarło wyłącznie do pozycji #90, co uznaję za wielkie niedopatrzenie. Obecnie top 40 byłoby niemalże pewne. Z kolei "Electric Feel" trafiło na #68, mimo że obecnie uważam je za gorsze.
Tej Metalliki nadal nie słyszałem. Może nadeszła pora?


- kolej_grzesiek - 25.10.2010 01:17 AM

Super pomysł, sam u siebie planuję coś podobnego, tyle że ma to obejmować utwory z lat kiedy notowań nie prowadziłem (lipiec 1998 - marzec 2005 oraz cały rok 2006) i ma mieć trochę inną nazwę.
Nazwa tego zestawienia nieco prowokująca - utwór Papa Dance i w dodatku z płyty z 2005 roku, dzięki której moja lista wróciła do życia.
Wracając do tematu, to obecność Lady GaGi mnie tu nie dziwi, choć może jest trochę za nisko. No, ale cóż to kwestia gustu.


- dziobaseczek - 25.10.2010 01:07 PM

MGMT - Time To Pretend zasługują, bo to doskonała pozycja. Lady GaGa to nieporozumienie.


- saferłel - 25.10.2010 03:21 PM

[Obrazek: manics-send-away-the-tigers.jpg]
20 - Manic Street Preachers - Send Away The Tigers
Trochę wahałem się czy ''Send Away The Tigers'' powinno w ogóle wziąć udział w plebiscycie. W końcu rywalizację o miejsce na liście przegrało w jak najbardziej uczciwy sposób z ''The Second Great Depression''. Zwyciężyła moja osobista demokracja. Po chwili jednak doszedłem do wniosku, że Manicy tak naprawdę nie stworzyli od tamtej pory równie pociągającego i przekonującego melodyjnie kawałka. Tytułowy numer z płyty z roku 2007 mógł pięknie podsumować pewien niezapomniany w historii listy okres, gdzie m.in. ''Indian Summer'' dziewięć razy z rzędu obroniło pozycję lidera.
Naprawdę, jeśli komukolwiek miałbym doradzić od jakiej płyty MSP powinien zacząć, to wbrew pozorom nie byłby to ani debiut, ani kultowe ''The Holy Bible'', tylko właśnie ''Send Away The Tigers''. Sam zaczynałem od tej płyty. Wiem, że pozwoliła mi wejść dyskografię Manics w sposób bezbolesny i niezwykle naturalny, tak jak gdyby wszystko brało swój początek właśnie w 2007 roku. A pierwszym utworem jaki usłyszałem było ''Send Away The Tigers''...

[Obrazek: 0000232147.jpg]
19 - Dido - Grafton Street
Mało brakowało, a kompletnie zapomniałbym o tej pozycji. Dido. Brytyjska wokalistka, muza relaksującego popu zakorzenionego w lounge'owych brzmieniach. W młodości związana z houseowym Faihtless postanowiła porzucić wielki biznes dla bardziej kameralnej publiczności. O ile pierwsze lata przyniosły jej kilka niespodziewanych hitów, o tyle ostatni album przeszedł przez rynki muzycznej raczej bez echa. Co bardziej uważni wypatrzyli perełki w postaci omawianego ''Grafton Street'' od razu - ja potrzebowałem dotrzeć się z tym numerem. W teorii był to kąsek nieziemski. Kolaboracja Dido z mistrzem Brianem Eno. Downtempowe postukiwania wzbogacone zostały folkowo-celtyckim rozwinięciem w drugiej części utworu, co daje efekt przeniesienia się w zupełnie inne czasy i miejsce. Można odpłynąć. Niestety w momencie premiery ''Safe Trip Home'' nie byłem jakoś szczególnie zaangażowany w jego promocję, a ''Grafton Street'' ugrzęzło gdzieś pomiędzy nudnym wypełnieniem albumu.

[Obrazek: cd-verve-forth.jpg]
18 - The Verve - Judas
Ten singiel miał być balsamem dla duszy po rozbujanym ''Love is Noise'' i jednocześnie zaprezentowaniem światu innej, liryczno-melancholijnej strony angielskiego kwartetu. Dream popowy kształt ''Judas'' od razu przypadł mi do gustu, lecz w tym samym momencie na rynku pojawił się faktyczny drugi singiel z płyty - '"Rather Be''. Pasja do gitarowego grania zwyciężyła i tym samym debiut ''Judas'' przesunął się o kilka tygodni do przodu...a potem umarłem przy arcygenialnym ''Sit And Wonders''. I nie chciałem paplać się w romantyzmie.
Sam okazałem się Judaszem, ponieważ złamałem obietnicę postawioną temu przepięknemu nagraniu. Z drugiej strony nie mam wątpliwości, że kompozycja nie straciła nic na swoim dramatyzmie i zasługuje na wysokie miejsce w poczcie najważniejszych przebojów legendy britpopu.


[Obrazek: 195545772.jpg]
17 - Kylie Minogue - 2 Hearts
Singiel ''2 Hearts'' miał być wielkim powrotem Kylie Minogue po jej problemach zdrowotnych i kilkuletniej przerwie w występach scenicznych. Oczekiwania były ogromne i chyba przerosły początkowe możliwości nagrania. Krótko mówiąc: kompletnie go nie kupiłem. Przesłuchałem dwa, trzy razy i na wiele tygodni odłożyłem do kąta. Inna sprawa, że premiera ''X'' nastąpiła w czasie, kiedy przechodziłem metamorfozę i o wiele mocniej zacząłem angażować się w scenę niezależną, odchodząc od swoich popowych korzeni (w razie jakichkolwiek wątpliwości - teraz znów następuję mój ''personal pop revival''). Dopiero w czasie zgłębiania kompletnej dyskografii Kylie (jakieś półtora roku temu) zrozumiałem, że ''2 Hearts'' to perfekcyjny przebój, idealnie skrojony w niecałe trzy minuty, złożony ze składników z najwyższej półki. Kylie bawi się tutaj w piosenkarkę glam rockową. Mistrzowsko parodiuje wywodzący się z lat 70. styl, tworząc przy okazji utwór niegodzący w poczucie smaku zarówno jej dawnych fanów, jak i tych, którym głowa już pęka przy każdym kolejnym pojawieniu się w radio ''Can't Get Out Of My Head''.


- furbul - 25.10.2010 04:51 PM

O proszę Pana! Pominięcie '2 Hearts' to poważne wykroczenie. Być może najlepszy singiel Kylie w XXI wieku, a Ty, że nie lubisz? Niewybaczalne. Dobrze, że się nawróciłeś Icon_wink

Na GaGę liczyłem u Ciebie, ale jak widać się przeliczyłem. A u mnie była. Raz na 75 ;D
MGMT to również coś, czego ja bym nie pominął.
I Meta była bardzo dobra.


- saferłel - 25.10.2010 06:43 PM

Nie wiem czy najlepszy, ale na pewno w top 3.


- furbul - 25.10.2010 10:09 PM

Dlatego napisałem 'być może', bo nie myślałem nad tym.


- saferłel - 25.10.2010 10:20 PM

Najlepszym jest jeden z trzech ostatnich z płyty ''Fever'', z wyłączeniem ''Can't Get'' oczywiście (niby ten najpopularniejszy, a ja go w ogóle nie lubię).


- AKT! - 25.10.2010 10:57 PM

O, a ja "Two Hearts" bardzo nie lubię.
W ogóle Kylie po "Fever" zupełnie do mnie nie trafia. Nie wiem czy podobała mi się choć jedna jej piosenka po tym okresie...