Największe forum list przebojów Mycharts.pl
MOJA LISTA - notowanie 141 sierpień 2009 - Wersja do druku

+- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl)
+-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4)
+---- Dział: m.volta - GUNNERS TOP (/forumdisplay.php?fid=78)
+---- Wątek: MOJA LISTA - notowanie 141 sierpień 2009 (/showthread.php?tid=5874)



MOJA LISTA - notowanie 141 sierpień 2009 - marsvolta - 31.08.2009 01:17 PM

NOTOWANIE 141 SIERPIEŃ 2009

  1. 03 02 ARCYIC MONKEYS - CRYING LIGHTNING
  2. 11 02 KASABIAN - WHERE DID ALL THE LOVE GO?
  3. 05 03 THE DEAD WEATHER - TREAT ME LIKE YOUR MOTHER
  4. 06 03 THE MARS VOLTA - SINCE WE'VE BEEN WRONG
  5. 01 04 LA ROUX - BULLETPROOF
  6. 02 05 KASABIAN - FIRE
  7. N- 01 ALICE IN CHAINS - A LOOKING IN VIEW
  8. 04 04 GALLOWS - THE VULTURE (ACT II)
  9. 09 07 WHITE LIES - FAREWELL TO THE FAIRGROUND
  10. N- 01 THE KILLERS - THE WORLD WE LIVE IN
  11. N- 01 FLORENCE & THE MACHINE - RABBIT HEART (RAISE IT UP)
  12. 07 05 LA ROUX - IN FOR THE KILL
  13. 10 05 MANIC STREET PREACHERS - JACKIE COLLINS EXISTENTIAL QUESTION TIME
  14. N- 01 PETE YORN & SCARLETT JOHANSSON - RELATOR
  15. 15 13 METALLICA - THE DAY THAT NEVER COMES
  16. N- 01 PEARL JAM - THE FIXER
  17. N- 01 MUSE - UPRISING
  18. 12 05 METALLICA - BROKEN BEAT & SCARRED
  19. 17 06 LADYHAWKE - BACK OF THE VAN
  20. 08 04 THE PRODIGY - WARRIORS DANCE



RE: MOJA LISTA - marsvolta - 31.08.2009 01:17 PM

O nowościach:


ALICE IN CHAINS - A LOOKING IN VIEW


Kiedyś czekałem na nową płytę Alice, a potem już nie czekałem bo nie było w zasadzie na co. Kiedy umiera taka postać jaką był Layne Staley ciężko wyobrazić sobie dalszą działalność zespołu, którego w zasadzie nie możemy sobie nawet wyobrazić bez niego za mikrofonem. A jednak w dzisiejszym świecie chyba nic już mnie nie zaskoczy. Może odwrotnie ciągle mnie coś zaskakuje, ale po woli robi to na mnie coraz mniejsze wrażenie.
William DuVall okazałe się świetnym wokalistą i co dziwniejsze gdy słucham tego nowego utworu wydaje się jakby ciągle śpiewał Layne! Wyszło bowiem na to, że Alic In Chains to w zasadzie jeden z niewielu zespołów, w którym możemy w łatwy sposób zmienić wokalistę, a to nie stanie się w stu procentach rozróżnialne. Dlaczego? Odpowiedź jest jak wiemy oczywista i ma na imię Jerry, a dokładniej Jerry Cantrell. Kiedy śpiewają z DuVallem na dwa głosy to w zasadzi brzmi to tak jak gdyby ciągle śpiewał z Laynem. Nie wiadomo natomiast jak wpłynie taka zmiana na zespół bo nie ma co ukrywać Layne już za życia stał się legendą, a jego niesamowita wrażliwość i sposób wyrazu połączony z niesamowitą siłą głosu był jedyny w swoim rodzaju. Wygląda na to, że DuVall długo będzie musiał pracować na taki wizerunek i ciężko mu będzie osiągnąć cel. Co do samej muzyki to nie mam zastrzeżeń Alice In Chains wraca z wielką klasą.


THE KILLERS - THE WORLD WE LIVE IN


Z okazji koncertu The Killers odświeżyłem sobie dyskografia zespołu, który nie ukrywam od początku był jednym z moich głównych faworytów do zastąpienia w przyszłości U2. I przyznam, że trochę źle oceniałem płytę „Day And Age”. Muzyka na ostatnim wydawnictwie zespołu jest bowiem bardzo dojrzała, a sama płyta spójna i nie sprawia już wrażenie muzyki napisane na siłę. Gdy da się tej płycie trochę czasu to naprawdę potrafi zachwycić. Już nawet ten „Human” nie brzmi tak źle, bardziej przypomina „Somebody Told Me” w wersji pop.
Natomiast takie utwory jak The Word We Live In , Losing Touch czy A Dustland Fairytale to prawdziwe perełki w zestawie. Przyznaje, że źle oceniłem ten album, ale na szczęście szybko naprawiłem ten błąd!
Co do koncertu w Krakowie powiem tylko tyle, że kto nie był niech żałuje. Dwie godziny świetnej zabawy, a zespół zagrał wszystkie swoje największe przeboje. Ja skakałem cały koncert i zdarłem jak zwykle przy takich okazjach gardło. Zachwyciła manie też publiczność, ale zdaje się nie tylko manie bo Killersi byli tego dnia niezwykle podjadani reakcją ze strony publiki.


Jeszcze tylko słowo o strefie gastronomicznej, z której nie można wynieść piwa na koncert. To skandal !!!!!!!!!!!!! Zamiast kulturalnego wypicia piwka na The Streets i The James zanim nastanie atrakcja wieczoru, wiele osób dobijało się na zapas piwem za piwem, a potem pijany tłum ruszył w stronę sceny. Przecież nie o to chodziło twórcą ustawy. Tak to jest jak się jeden populista przed drugim popisuje co to od dla ludzi w sejmie nie uchwali, ale to dłuższy temat.


FLORENCE & THE MACHINE - RABBIT HEART (RAISE IT UP)


I kolejny raz angielska scena muzyczna górą. I dobrze wiem, że wielu osobo się to nie podoba, że opowiadają historie o promowaniu gwiazd z niczego. To nie prawda dzisiejszy rynek wygląda jak wygląda bo jest na nim bardzo silna konkurencje, a dużo mamy nowych gwiazd bo każdy w zasadzie może zaistnieć. W dzisiejszym święcie dotrze do słuchacz i wypłynąć nie jest już wcale tak trudno. Sama Florance ma akurat pecha bo nie dała rady zadebiutować na pierwszym z powodu Michaela Jacksona. Została jednak doceniona przez środowisko muzyczne i nominacja do „Mercury Prize” to jak dla debiutantki świetna wyróżnienie. „Rabbit Heart” to już w zasadzie trzeci singiel z tej płyty, a za chwile będzie następny (w zasadzie już jest). Piosenka jest chwytliwa i wpada w ucho zwłaszcza przez refren. Sama Florence Welch też sprawia wrażenie bardzo odważnej i żywiołowej postaci.
Jeżeli ci wredni angielscy dziennikarze ciągle muszą wynajdować nowe gwiazdki to ja nie mam nic przeciwko takim jak Florence!


PETE YORN & SCARLETT JOHANSSON – RELATOR


Przy okazji poprzedniego projektu Scarlett zachwycałem się już na jej postacią. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak podtrzymać ten zachwyt i pochwalić za bardzo udaną i wspaniałą piosenkę. Tym razem z akompaniamentem gitary Pete Yorna i śpiewając z nim w duecie. Piosenka jest niesamowicie radosna i pozytywna, a głos Scarlett jak zwykle niesamowity. „Anywhere I Lay My Head” poprzednia płyta Scarlett do dzisiaj gości w moim odtwarzaczu. I od razu polecam ją wszystkim, którzy jej jeszcze nie słyszeli. Płyta ma niesamowity klimat, ale też ten głos wcale nie cukierkowy i kolorowy raczej smutny melancholijny szorstki. Album idealnie nadaje się na poranne podróże. Ja słucham go właśnie najczęściej w drodze z Białego Dunajca do Krakowa gdy musze jechać o szóstej rano. Mam nadzieje, że ta nowa płyta Scarlett też taka właśnie będzie. Dla mnie to ona może w ogóle zaprzestać grania w filmach, a zamiast tego nagrywać co roku nowe płyty! No może nie gra czasem w wakacje u Allena. A tak na poważnie to czy ktoś mógł się spodziewać po tak młodej osobie w dodatku światowej gwieździe filmu tak dojrzałego gustu muzycznego i tak niesamowitych nagrań!


PEARL JAM - THE FIXER


O Pearl Jam można napisać w zasadzie wszystko i wiele już napisano. Jedno jest natomiast niezmienna ciągle tworzą świetną muzykę choć do magii debiutu nie mogą już niestety doskoczyć. Ja natomiast widzę zespół, który po osiemnastu latach od tej płyt zupełnie, na którym nie ciąży już brzemię „Ten”. Przez lata wypracowali swój niepowtarzalny styl i trzymają się go. Spoglądam na półkę z płytami i widzę, że każdy album ma też swoje niepowtarzalna cechy indywidualne i poprzez dzikość i zadziorność „VS”, wspaniałą i niezapomnianą „Vitalogy” (Better Man, Immortality, Nothingman), klimatyczną i melancholijną „No Code” itd. docieramy do rozdziału „Backspacer”, który wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi ma być tak jak poprzednie płyty wspaniałym wydawnictwem. Może od czasu „Riot Act” mniej mówi się o tym zespole i zszedł gdzieś na dalszy plan. Nie wiem dlaczego tak się dzieje zwłaszcza, że w dzisiejszym świecie niewiele jest już takich profesjonalistów jak muzycy Pearl Jam! Potwierdza to zresztą też „The Fixer” niesamowicie chwytliwy i przebojowy numer. Mam nadziej, że tak jak zapowiadał Piotr Metz cała płyta też taka będzie.


MUSE – UPRISING


Ma to być hołd czy też ukłon w stroną lat osiemdziesiątych! Więc wychodzi na to, że już w stu procentach nastała moda na lata osiemdziesiąte, a w zasadzie na inspiracji związaną z tym okresem, który jak wiemy nie wszystkim przypadł do gustu, a szczególnie po latach ciężko uwierzyć, że taka muzyka królowała. Mi ten trend niezwykle się podoba, a nawet więcej uważam, że z takiej mieszanki wychodzą niewiarygodnie mocne i świetne utwory, które zachowując poziom i wyrachowanie artystyczne zyskują niewiarygodna siłę przebicia i melodykę, a zarazem przebojowość. Mają tu być też wykorzystane dziwne efekty gitarowe i różne inne dźwięki, które można z gitar wydobyć nie koniecznie w tradycyjny sposób. Jak do tej pory z takich sztuczek znany był Tom Morello, zobaczymy więc zatem co wymyśli Matthew Bellamy. „Unspring” podoba mi się właśnie zawłaszczą na początku utworu gdy wchodzi pierwsza kitara przesterowana na syntezator. Rewelacyjny efekt! Nigdy nie ukrywałem, że nie byłem zadowolony z „Black Holes and Revelations” spodziewałem się czegoś bardziej dosadnego i przekonywującego. Teraz już na to nie liczę „Origin of Symmetry” to już historia i może nie ma po co do niej wracać, a tyle jest jeszcze muzycznych kierunków do eksplorowania! Wiec liczę na to, że nowa płyta Muse otworzy zupełnie nowy rozdział w karierze zespołu.



- ku3a - 02.09.2009 02:17 PM

jak zwykle ciekawe opisy.
"The Day..." trzyma się 13. miesiąc na liście Icon_biggrin3 Icon_mrgreen .
znowu zachęcasz mnie swoim opisem piosenki Scarlett Johansson, trzeba będzie się zapoznać Icon_smile2.
Pearl Jam dostał 5 gwiazdek w nowym Teraz Rocku! Icon_eek2
bardzo się cieszę z debiutu Muse i sam jestem ciekaw jak wypadnie cały album.
ale zachwytu do Killersów nie mam zamiaru podzielać Icon_wink2. dla mnie ta piosenka jest tylko trochę lepsza od "Hómana", a czym był dla mnie ten drugi to chyba wiadomo Icon_razz.
fajnie że White Lies się dobrze trzymają.