Największe forum list przebojów Mycharts.pl
Top wszech czasów — edycja druga - Wersja do druku

+- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl)
+-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4)
+---- Dział: A.40 (/forumdisplay.php?fid=80)
+---- Wątek: Top wszech czasów — edycja druga (/showthread.php?tid=5535)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20


- Listoholik - 09.09.2009 08:24 PM

och, to tylko do mnie ma słabość Icon_razz


- AKT! - 09.09.2009 08:35 PM

najwyraźniej Icon_mrgreen


- AKT! - 09.09.2009 08:50 PM

[Obrazek: 46.jpg]
#46. "So High (Cloud 9 Remix)" by John Legend & Lauryn Hill (2005)
(—) (+) "So High" CDS
Jedyny remix w całym zestawieniu - to może dziwić, ale wystarczy znać obie wersje "So High", żeby wiedzieć dlaczego to rozróżnienie jest tak ważne i że w zasadzie struktura utworu zmienia się całkowicie w wersji singlowej. W 2005 Johnowi Legendowi trafiła się jedyna okazja, żeby współpracować z Lauryn Hill i zamiast wydać w roli kolejnego singla z debiutanckiego "Get Lifted" jeden z utworów, które się na nim znajdują, postanowił całkowicie przerobić razem z Lauryn i Wyclefem jeden ze swoich utworów i wydać go na singlu w zasadzie jako stand-alone. A utwór naprawdę zyskał, chociaż na początku trudno było mi to dostrzec znając oryginalną wersję i nie przysłuchując się tej. Pierwsza zwrotka Lauryn to mistrzostwo świata w rapowaniu, kolejne wersy czy to Johna czy L-Boogie, nie prezentują się gorzej. Utwór dosłownie rozpływa się w naszych uszach, czy to raczej my rozpływamy się, kiedy rozbrzmiewa "So High". Jedna z tych słodkich obsesji, od których ciężko się uwolnić.

[Obrazek: 45.jpg]
#45. "Let's Get Free" by Sheryl Crow (2003)
(#24) (-) "The Very Best of Sheryl Crow"
Przez ten rok, od kiedy okrzyknąłem "Let's Get Free" moim mottem życiowym, trochę zbanalizował mi się jego tekst. Bo nie tyle przesłanie, co tekst. Już nie robi takiego wrażenia jak dawniej, chyba za bardzo się osłuchałem, a przy ambitniejszym Dylanie, robi się to lekko naiwne i patetyczne zarazem. Ale utwór jest mocny, tekst nadal wspaniały, wciąż nie mam nic do dodania i po wszystkim się podpisuję. Let's get free!

[Obrazek: 44.jpg]
#44. "Tombstone Blues" by Bob Dylan (1965)
(—) (+) "Highway 61 Revisited"
Trochę już nudzi mi się pisanie po raz trzeci jaki to Dylan jest prawdziwy, jak jego historie wydają się rzeczywiste, a on sam jest prawdziwym geniuszem muzyki. Nie nudzi mi się natomiast zupełnie jego muzyka. "Tombstone Blues" nadal brzmi wspaniale i świeżo, i chyba nawet bardziej akuratnie niż "Like a Rolling Stone", mimo że tekst na pierwszy rzut oka mógłby się wydać raczej mniej, dajmy na to, przystępny (choć to nie jest dobre słowo). Faktem jest, że "Tombstone Blues" to mój ulubiony utwór Dylana, za całokształt - są rzeczy, które trudno ująć słowami. Ten całokształt ląduje zatem na #44.


- Listoholik - 09.09.2009 09:10 PM

nie za dużo tej Sheryl? Icon_wink2
choć u mnie też będzie miała kilka utworów, i wszystkie jeszcze przede mną Icon_mrgreen


- AKT! - 09.09.2009 09:20 PM

Listoholik napisał(a):nie za dużo tej Sheryl? Icon_wink2
Czwarta dopiero Icon_razz
Ale za rok muszę pomyśleć o redukcji etatów, bo może faktycznie trochę przesadziłem. Ale większość jej już była.

Cytat:choć u mnie też będzie miała kilka utworów, i wszystkie jeszcze przede mną Icon_mrgreen
Nie do końca wierzę, ale zobaczymy Icon_biggrin3


- Tomekk - 09.09.2009 11:15 PM

myślałem, że to "Love Is Free" Sheryl Crow Icon_wink2
szkoda, że źle przeczytałem Icon_razz
aaktt napisał(a):Ten całokształt ląduje zatem na #46.
chyba na #44, co i tak jest za wysoko, kompletnie nie czuję tego Dylana Icon_confused2


- AKT! - 09.09.2009 11:23 PM

Tomekk napisał(a):
aaktt napisał(a):Ten całokształt ląduje zatem na #46.
chyba na #44, co i tak jest za wysoko, kompletnie nie czuję tego Dylana Icon_confused2
A tak, poprawiłem Icon_smile2 Nie wiem, jak do wielu rzeczy Dylana musiałem się przyzwyczaić, żeby je docenić, "Highway 61 Revisited" weszło mi do głowy bezproblemowo niemalże od razu Icon_smile2


- AKT! - 09.09.2009 11:25 PM

[Obrazek: 43.jpg]
#43. "Spanish Joint" by D'Angelo (2002)
(#37) (-) "Voodoo"
Jak pisałem przed rokiem, to iście jazzowy i taneczny track, z dużą dawką energii i zarazem mój drugi ulubiony kawałek na perfekcyjnym "Voodoo". Wbrew dość deszczowemu brzmieniu, w tekście kryje się bardzo pozytywne przesłanie: "gonna be a good thing". Nie wiem czy ten utwór miał wpływ na moje postrzeganie świata, ale ja też tak to widzę. Niezależnie od wszystkiego, "gonna be a good thing". Od pierwszego przesłuchania płyty, minęło sporo czasu, zanim naprawdę poczułem ten utwór, ale już wiem na pewno, że pozostanę przy nim do końca.

[Obrazek: 42.jpg]
#42. "Alison" by Elvis Costello & the Attractions (1977)
(—) (+) "My Aim Is True"
Elvis Costello to z pewnością jeden z wykonawców, którym muszę się bliżej przyjrzeć, bo ich dyskografie są tak opasłe, że dokładne ich zbadanie zajmuje bardzo wiele czasu, co jednocześnie może być powodem do radości i zmartwienia. Ale Elvis musiał się pojawić, bo co tu dużo gadać, już zrobił swoje i odcisnął pewne piętno na moim postrzeganiu muzyki i świata. Na początku miało pojawić się dziwnie znajome "I'm Not Angry", ale w sumie można powiedzieć, że jest mi obojętne, co z pierwszych dwóch płyt weszłoby na tę listę, bo wszystkie utwory są tak dobre. Każdy jest arcydziełem w swoim własnym zakresie. Największym z nich jest jednak niewątpliwie singlowe "Alison". I to nie tylko ze względu na brzmienie i tekst. Umówmy się, że "Alison" jest tu nie bez powodu.

[Obrazek: 41.jpg]
#41. "Strawberry Fields Forever" by The Beatles (1967)
(—) (+) "Magical Mystery Tour"
Trochę bałem się umiejscowienia tego utworu gdziekolwiek w topie, ale musiał się tu znaleźć. "Magical Mystery Tour" już oficjalnie mogę okrzyknąć moją ulubioną beatlesową płytą (co oczywiście zawsze może się zmienić - nigdy nic nie wiadomo). "Strawberry Fields Forever" to kawałek do nagrania jakiego dążył Brian Wilson. Pamiętam, że kiedy usłyszałem go po raz pierwszy, przez kilka kolejny dni słowa refrenu nie schodziły z moich ust, gdziekolwiek bym nie poszedł i czegokolwiek bym nie zrobił. To Beatles w swojej zdecydowanie najlepszej formie.


- saferłel - 10.09.2009 07:05 PM

Beatles'ów komentować nie muszę Icon_smile Costello zbyt mało wariacki mi się wydał jak na swoją skromną osobę, ale ładny. Kameralny.
Angelo podoba mi się umiarkowanie. Kilka dobrych dźwięków, ale czasem właśnie takie krążące gdzieś w zawieszaniu kawałki (ani to szybkie, ani wolne, szarpane, ulotne..) mogą nieco irytować. Żeby wczuć się w ten klimat musiałbym wiele razy przesłuchać, bo jak na razie rozpracowałem tylko bas (co nie jest sztuką) i sekcje nadającą jazzowy posmak. A kilka innych smaczków tam jest (swoją drogą wolę mroczniejsze klimaty w takiej muzie)
''Let's Get Free'' raczej nigdy nie lubiłem :/ To taki utwór złożony z tysięcy innych. Czym mam się więc zachwycać?
Dylan bardzo solidny, chociaż może za mało urozmaicony.


- AKT! - 10.09.2009 07:15 PM

saferłel napisał(a):Beatles'ów komentować nie muszę Icon_smile
Dodam jeszcze, że to jedyny artysta z Twojej listy wykonawców, przy którym znalazłby się numerek, a ten numerek to #2. Icon_smile2

The Verve spadło niestety w okolice miejsca #120, choć liczyłem, że się dostanie, ale nie wyszło. Z Twojej listy klasyfikowane było także U2 z "With or Without You" w okolicy miejsca #140 Icon_smile2

Cytat:Angelo podoba mi się umiarkowanie. Kilka dobrych dźwięków, ale czasem właśnie takie krążące gdzieś w zawieszaniu kawałki (ani to szybkie, ani wolne, szarpane, ulotne..) mogą nieco irytować. Żeby wczuć się w ten klimat musiałbym wiele razy przesłuchać, bo jak na razie rozpracowałem tylko bas (co nie jest sztuką) i sekcje nadającą jazzowy posmak. A kilka innych smaczków tam jest (swoją drogą wolę mroczniejsze klimaty w takiej muzie)
Całe "VooDoo" jest akurat dość mroczne, brudne i nieprzeniknione. Dla mnie osobiście "Spanish Joint" to bardzo deszczowy kawałek, nawet mimo tego latynoskiego posmaku, ma w sobie coś niepokojącego Icon_smile2


- saferłel - 10.09.2009 07:16 PM

Cytat:Dodam jeszcze, że to jedyny artysta z Twojej listy wykonawców, przy którym znalazłby się numerek, a ten numerek to #2. Icon_smile2

The Verve spadło niestety w okolice miejsca #120, choć liczyłem, że się dostanie, ale nie wyszło. Z Twojej listy klasyfikowane było także U2 z "With or Without You" w okolicy miejsca #140 Icon_smile2

Tak, nawet tego nie poruszyłem. To było niestety (?) bardzo przewidywalne, że Beatlesi się pojawią. Ale.....może jak kiedyś dam swój top, to skoczy nam współczynnik.


- AKT! - 10.09.2009 07:21 PM

Za rok ja może zrobię top 200, bo w setce ciężko było się zmieścić i wtedy też powinien skoczyć Icon_smile2


- Gary - 10.09.2009 11:10 PM

Tym razem Beatlesi w utworze, który w moim ubiegłorocznym topie zajęli 5 miejsce. Icon_smile2
Tej piosenki Elvisa Costello nie znam, ale fajnie że go przypomniałeś, bo ja kompletnie zapomniałem o nim. A pamiętam, że w 1991 miał fajną wakacyjną piosenkę, tylko już nie pamiętam tytułu.


- AKT! - 11.09.2009 03:02 PM

[Obrazek: 40.jpg]
#40. "Sing a Simple Song" Sly & the Family Stone (1968)
(—) (+) "Stand!"
Słyszeliście jak D'Angelo, Isaac Hayes i Chuck B genialnie wykonali ten kawałek? Jeśli nie, to polecam kompilację "Different Strokes by Different Folks" z coverami utworów Sly & the Family Stone. A "Sing a Simple Song" zarówno w tamtej wersji (którą poznałem jako pierwszą) jak i w oryginale ma w sobie ogromny pierwiastek geniuszu. Genialne jest wszystko, nie zmieniłbym nic. To czysta energia i wspaniały przykład psychodelicznego soulu z drugiej połowy lat 60tych.

[Obrazek: 39.jpg]
#39. "Thinking About You" by Norah Jones (2006)
(—) (+) "Not Too Late"
Koniec 2006 roku - szanowana i lubiana przeze mnie piosenkarka Norah Jones ogłasza wydanie nowej płyty, której zwiastunem jest singiel "Thinking About You", utwór, o którym zawsze myślałem jako o bardzo przeciętnej piosence. Kawałek od razu debiutuje na szczycie mojej listy, spędzając tam kolejnych sześć tygodni. Przez grudzień i styczeń Norah i jej muzyka stają się moją biblią, na moim profilu last.fm przybywa jest przez ten czas około 1000 odsłuchań. A wszystko zaczęło się od tej niepozornej, przeciętnej jak napisałem, piosenki. Piosenki o magicznym, nienachalnym klimacie, prostym tekście, ze wspaniałym bajkowym teledyskiem i genialną okładką. "Not Too Late" chociaż początkowo w euforii uznałem za najlepszy album Nory, też wracam do niego najrzadziej ze wszystkich płyt, ale "Thinking About You" jest od tego czasu stałym elementem mojej playlisty.

[Obrazek: 38.jpg]
#38. "They Won't Go When I Go" by Stevie Wonder (1974)
(—) (+) "Fulfillingness' First Finale"
"Fulfillingness' First Finale" poznałem stosunkowo niedawno, po śmierci Michaela Jacksona, właśnie z uwagi na ten wspaniały utwór. Nie ma co się oszukiwać - to jedna z najsmutniejszych piosenek w historii muzyki rozrywkowej. Za każdym razem, gdy go słyszę, przechodzą mnie dreszcze. To zarówno głębokie, niemalże gospelowe wokale, jak i skąpa, mająca coś z Chopina, aranżacja fortepianowa utworu, a także poruszający tekst, tworzą niesamowity klimat tej kompozycji. To jeden z najlepszych utworów Stevelanda, jakie słyszałem, a słyszałem ich wiele.


- Tomekk - 11.09.2009 05:27 PM

aaktt napisał(a):#39. "Thinking About You" by Norah Jones (2006)
też bardzo lubię Norę Jones, ale dziwi mnie tak wysoka pozycja tego nagrania.
Jeszcze co najmniej dwa utwory z płyty "Come Away With Me" powinny tu się znaleźć (na co liczę Icon_wink2 )


- AKT! - 11.09.2009 06:04 PM

Tomekk napisał(a):Jeszcze co najmniej dwa utwory z płyty "Come Away With Me" powinny tu się znaleźć (na co liczę Icon_wink2 )
Chyba niestety możesz się nieco przeliczyć Icon_smile2


- Listoholik - 13.09.2009 05:29 PM

Norah Jones z 2006 roku... będzie jeszcze coś z XXI wieku?


- furbul - 13.09.2009 05:32 PM

Sheryl, Lauryn, D'Angelo... Icon_mrgreen


- AKT! - 13.09.2009 05:35 PM

Nie wiem czy to ja popadam w paranoję, ale zawsze we wszelkiego rodzaju topach przychodzi taki moment odwilży - jeśli za długo się je ciągle (tj. pewnie ponad tydzień) to i prowadzący i odbiorcy przeżywają rodzaj pewnego znudzenia. Wtedy "traci się" zwykle co ważniejsze pozycje i pojawiają się dwa wyjścia: zrobić przerwę lub ciągnąć to dalej przeciw wszelkim przeciwnościom. No to lecimy dalej Icon_smile

[Obrazek: 37.jpg]
#37. "Wild Honey" by The Beach Boys (1967)
(—) (+) "Wild Honey"
"Wild Honey" to jeden z tych wspaniałych utworów, które brzmią niezależnie od wszystkiego. Na każdy smutek, deszcz, zimno, śnieżycę, radość, słońce, delikatny letni wiatr, opadające z drzew liście, rozgoryczenie, ale i trafioną szóstkę w Totolotka, "Wild Honey" nadaje się idealnie. Czy chcemy się śmiać, czy krzyczeć, czy płakać - zawsze pasuje. I co najważniejsze nie traci przy tym na wiarygodności. "Wild Honey" jest niezastąpione. Zdecydowanie jeden z najlepszych utworów w ciągu trzydziestu lat Beach Boysów na scenie i jednocześnie dopiero pierwszy ich utwór w topie!

[Obrazek: 36.jpg]
#36. "Casimir Pulaski Day" by Sufjan Stevens (2005)
(—) (+) "Sufjan Stevens Invites You to: Come on Feel the Illinoise"
Są kompozycje, które zaraz po ich wydaniu obrastają legendą i stają się jednymi z tych majestatycznych niedoścignionych wzorów do naśladowania przez bieżące i kolejne pokolenia. Całe "Illinoise" Sufjana Stevensa jest pełne takich właśnie kompozycji. Jedną z nich i bez wątpienia najwspanialszą jest prosty, akustyczny, bezpretensjonalny i do bólu smutny "Casimir Pulaski Day", opowiadający historię o dziewczynie umierającej na raka, z mnóstwem egzystencjalnych pytań, wątpliwości i zwykłych ludzkich uczuć, których tak bardzo brak we współczesnej muzyce. To jedna z tych pozycji w tym topie, które zupełnie mnie przerastają duchowo i artystycznie. I dlatego tylko i aż #36.

[Obrazek: 35.jpg]
#35. "Thriller" by Michael Jackson (1982)
(—) (+) "Thriller"
Rok temu bez Michaela. Czy więc jego śmierć przyczyniła się do obecności "Thrillera" tutaj? Niestety, szczerze mówiąc - tak. Pozwolicie, że zacytuję to, co napisałem na temat "Thrillera" przy okazji mojego topu Michaela: "Nie wiecie nawet jak ciężko jest mi napisać cokolwiek na temat tego utworu. Nie potrafię chyba wyrazić słowami geniuszu tej piosenki, teledysku do niej i całej tej magicznej otoczki z nią związanej. Od zawsze od kiedy pamiętam lubiłem kino grozy i takie, ciemne, nieprzeniknione, straszne i tajemnicze historie. Nie chodzi mi tu o kolejną krwawą sieczkę, gdzie psychopaci rżną piłami mechanicznymi ciała niewinnych, głównych bohaterów i zanim tak naprawdę zdążymy ich poznać, tamci leżą w kawałkach w kałuży krwi. Chodzi mi raczej o coś mniej drastycznego, ale bardziej tajemniczego i strasznego raczej w taki naiwny i tandetny sposób. W ten obraz wpisuje się chociażby "Duch" Spielberga, ale także właśnie "Thriller" Michaela. Uwielbiam też samemu wracać w nocy do domu bocznymi uliczkami, słuchając tego utworu przez słuchawki. I naprawdę wsłuchując i wczuwając się w tekst i melodię i przypominając sobie klip, są momenty, że zaczynam się bać. Tak, Michael z Rodem Tempertonem i Quincy Jonesem stworzyli prawdziwy majstersztyk. Co prawda jako dziecko, utwór zupełnie mnie nie porywał, wydawał mi się jakiś arytmiczny i zbyt skomplikowany, ale widocznie musiałem do niego dorosnąć. Zresztą coś w tym jest, bo mimo porażającego sukcesu, ani w Wielkiej Brytanii, ani w USA nie udało mu się wskoczyć na szczyt. Ludzie naturalnie woleli prostsze i rytmiczniejsze "Billie Jean". Nie sposób nie wspomnieć o Vincencie Price, którego to głos przyprawia o ciarki i idealnie dopełnia całości klimatu grozy. To sztandarowy utwór Michaela Jacksona, którego legenda, mam nadzieję, nigdy nie zgaśnie i zarówno nasze dzieci, jak i ich dzieci będą nim zachwycone, tak jak my."


- Listoholik - 13.09.2009 05:37 PM

widzę wspólny utwór naszych topów Icon_smile