MOJA LISTA notowanie 516(276) - 20.11.2020 - Wersja do druku +- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl) +-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4) +---- Dział: m.volta - GUNNERS TOP (/forumdisplay.php?fid=78) +---- Wątek: MOJA LISTA notowanie 516(276) - 20.11.2020 (/showthread.php?tid=53986) |
MOJA LISTA notowanie 516(276) - 20.11.2020 - marsvolta - 21.11.2020 08:43 PM NOTOWANIE 516(276)
O nowościach: LANA DEL REY - LET ME LOVE YOU LIKE A WOMAN
Pierwszy singiel z nadchodzącego albumu Lany Del Ray „Chemtrails Over the Country Club” to w zasadzie kontynuacja dobrze przyjętej ostatniej płyty artystki „Norman Fucking Rockwell”. Tak samo jak w przypadku tamtego wydawnictwa tak i tu za produkcje i kompozycje odpowiada Jack Antonoff. „Let Me Love You Like A Woman” to spokojna melancholijna piosenka w stylu Lany z akompaniamentem pianina i delikatnej gitary. W tekście Lana porusza temat opuszczenia Los Angeles. Z jednaj strony to bardzo prosta piosenka, z drugiej sposób w jaki Lana dociera do słuchacza i wyraża emocje powoduje, że właściwie za pomocą jakiś niewidzialnej magii utwór z miejsca nabiera wartości. Tak to oczywiste, że Lana taka jest i że ma niesamowity talent, ale tak naprawdę bez doskonałej produkcji nie byłoby to możliwe i chyba tutaj kryje się sekret wielu przebojów artystki. Dobiera do współpracy właściwe osoby. DEFTONES - OHMS Piosenką „Ohms” zespół Deftones powraca w wielkim stylu, który od razu przywodzi w pamięci czasy „White Pony”. Nie jest to porównanie na wyrost, bo praktycznie wszyscy rozpływają się nad siłą i jakością tego fantastycznego albumu pod tym samym tytułem. Zespołowi udało się uchwycić coś co zostało zgubione poprzez lata i to nie tylko przez nich. W zasadzie cała muzyka ewoluowała, zmieniły się realia nagrywania albumów i produkcji, a to potężne aczkolwiek szorstkie brzmienie, które cechowało wiele albumów z przełomu wieków odeszło trochę w zapomnienie. Tutaj patent Terry Date’a (producent i realizator nagrań) na wielkie albumy znowu ożywa. Brudna psychodeliczna ściana gitar z pod znaku My Bloody Valentine plus charakterystyczny wokal Chino Moreno to w zasadzie patent na gotowy sukces. Piosenka snuje się w kojącej ucho fana konwencji, a na końcu następuje świetny ożywiony gitarowy finał, który trochę przypomina mi brzmienie Funeral for a Friend. |