Największe forum list przebojów Mycharts.pl
The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (1967) - Wersja do druku

+- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl)
+-- Dział: Gry i zabawy (/forumdisplay.php?fid=151)
+--- Dział: Topłyta (/forumdisplay.php?fid=116)
+--- Wątek: The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (1967) (/showthread.php?tid=47930)

Strony: 1 2


RE: The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (1967) - AKT! - 25.05.2021 01:41 PM

Dyfeomorfizm napisał(a):rubber soul na pewno odstaje poziomem od następnych trzech albumów, ale obecność takich rzeczy jak "michelle", "norwegian wood" czy "girl" na pewno nie pozwoliłaby mi wrzucić go w całości do śmietnika
to była głupia prowokacja, uwielbiam "michelle" <3

Dyfeomorfizm napisał(a):choć wciąż nie wiem, jak można uważać tę piosenkę za lepszą niż "strawberry fields forever"
pełna zgoda!


RE: The Beatles - Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (1967) - Dobromiera - 25.05.2021 02:37 PM

(25.05.2021 10:13 AM)AKT! napisał(a):  =
ja właśnie chciałem napisać, że to jednak na tę chwilę mój ulubiony numer z tej płyty, na równi z cyrkowym "mr. kite!"
ojej xD

(25.05.2021 12:29 PM)Dyfeomorfizm napisał(a):  dla mnie rewolwer jest najlepszą płytą beatlesów dzięki balansowi między eksperymentami a piosenkowością oraz bodaj najlepszemu początkowi jaki kiedykolwiek słyszałem -- passa eleonor rigby - i'm only sleeping - love you to - here there and everywhere - yellow submarine to emocjonalna i artystyczna bomba eksponująca całą paletę stylistyczną fab four; a potem wcale nie jest gorzej, z uwagi na prześliczne "for no one" i dwa ostatnie utwory; często uważa się, że "doctor robert" jest tu najsłabszy, ale jeśli tak, to jedynie mówi o poziomie płyty, bo to fantastyczna piosenka z niesamowicie chwytliwą melodią
W pełni się zgadzam; takie rzeczy, jak "Taxman", zawsze zaskakujące mnie lekkością i zwiewniością "Eleanor Rigby", czy nawet "Yellow Submarine" to beatlesowskie majstersztyki melodyjne z jednej strony, a z drugiej - to jest ta niejednoznaczna głębia emocjonalna, żar, bunt, no i przy tym bardzo adekwatnie wypada ich brzmienie.
Natomiast za najgorsze uważam "Good Day Sunshine" - wydaje mi się nieco banalne w porównaniu z resztą płyty. "Doctor Robert" dużo lepiej pasuje do reszty płyty swoim psycho-bluesowym sznytem.
No a finisz "Got To Get You Into My Life" i "Tomorrow Never Knows" jest bardzo, bardzo efektowny.

Cytat:a magical mystery tour faktycznie jest niespójne i posiada dziurę na dwa quasi instrumentale, ale potem jest już dobrze; zainspirowany wypowiedzią Akta przesłuchałem "walrusa" pod kątem jego hip-hopowości i faktycznie posiada w sobie pewien urok, którego nie dostrzegałem; choć wciąż nie wiem, jak można uważać tę piosenkę za lepszą niż "strawberry fields forever"
Z tą płytą się zmierzyłem wczoraj wraz z Pieprzem i szerzej napiszę w jej temacie, natomiast faktycznie jest to dość niespójna i nierówna płyta, chyba ze względu na jej "składankowość" właśnie (no bo to były dwa single i dwie EPki). Jednak mimo to jawi mi się jako dużo bardziej udana od Pieprza przez samą siłę materiału.