MOJA LISTA notowanie 415(253) - 14.12.2018 - Wersja do druku +- Największe forum list przebojów Mycharts.pl (https://www.mycharts.pl) +-- Dział: Personalne listy przebojów (/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Listy poszczególnych użytkowników (/forumdisplay.php?fid=4) +---- Dział: m.volta - GUNNERS TOP (/forumdisplay.php?fid=78) +---- Wątek: MOJA LISTA notowanie 415(253) - 14.12.2018 (/showthread.php?tid=43227) |
MOJA LISTA notowanie 415(253) - 14.12.2018 - marsvolta - 05.01.2019 07:17 PM NOTOWANIE 415(253)
O nowościach: LANA DEL REY - VENICE BITCH Tym razem Lana del Ray zaszalała na dobre, te dziewięć minut niemal gwarantuje jej totalny szlaban na jakimkolwiek ramówkę radiową czy też telewizyjną. Oto jednak Lana dziś już zupełnie nie zabiega, bo stała się raczej królową alternatywnej muzyki niezależnej, co wyraźnie można zaobserwować w pochlebnych recenzjach w najważniejszych tytułach branżowych na świecie. Co zaś się tyczy samej „Venice Bitch”, czyli drugiego singla z nadchodzącego wielkimi krokami nowego albumu „Norman Fucking Rockwell” to jest to pasjonująca i instygująca opowieść ubrana w równie niesamowitą szatę muzyczną. Z jednej strony piosenka przynosi nam dobrze znaną i charakterystyczną dla twórczości Lany rozmarzoną i sentymentalną opowieść o życiu, miłości, rozstaniu, nadziej oraz całej masie uczuć, które się z nimi wiążą. Nikt tak ładnie jak Lana nie połączy w swoich słowach kalifornijskiej plaży i filmów romantycznych drugiej kategorii, aby za chwilę skontrastować to Normanem Rockwell’em. Z drugiej muzycznej perspektywy to dosyć nietypowa dla twórczości Lany piosenka. Pulsująca cały czas delikatna gitara nadaje piosence specyficzny i jednoznacznie osadzony klimat, a dokoła dzieją się naprawdę dzikie i niesamowite rzeczy, takie jak długie gitarowe popisy, z pogranicza twórczości Kevina Parkera i Jacka White’a. Raz błądzimy po gitarowo elektronicznych pętlach, a chwile później słyszymy niekończącą mocno przesterowaną solówkę, ale tutaj naprawdę na wszystko jest mnóstwo czasu.
GRETA VAN FLEET - WHEN THE CURTAIN FALLS Oj zrobili chłopaki z Grety karierę! W trochę ponad rok od wydania niesamowitego i rozpalającego wyobraźnie singla „Highway Tune” do dziś mówią o nich praktycznie wszyscy. Ja od tych ochów i achów trochę się dystansuję. Oczywiście podobają mi się te dźwięki, ale prawdę mówiąc pomimo tego, że nie spóźniłam się na fenomen „Highway Tune” to jednak liczyłem chyba na trochę więcej. I dokładnie teraz wraz z wydaniem „When The Curtain Falls” jakoś na nowo przekonuję się do tego brzmienia. Na powrót słyszę tutaj luz i dobrą zabawę. Nie da się w tej muzyce uciec od porównań do gigantów lat siedemdziesiątych, ale w końcu czuję tutaj jakąś pieczęć, która bracia Kiszka odcisną na historii gatunku. Może są trochę przesadzeni i za bardzo eksponują swoje chwytliwe zagrywki, ale czy komuś przeszkadza to po latach na „Appetite for Destruction” Gunsów? Pozostaje tylko pytanie na ile jeszcze ich stać? Chyba przekroczyli już poziom zespołów takich jak australijskie Wolfmother, ale do tych największych to jeszcze naprawdę bardzo daleko. RE: MOJA LISTA notowanie 415(253) - 14.12.2018 - marsvolta - 05.01.2019 09:01 PM ILLUSION – Forty Kleparz – Kraków 09.12.2018 r. Dokładnie rok temu o tej samej porze wybrałem się na koncert Illusion z okazji 25-lecia zespołu. Nie ukrywałem, tego że wróciłem zachwycony, bo był to cudowny występ wielkiej legendy polskiego ciężkiego grania. I cieszyłem się zarówno z możliwości świętowania z zespołem okrągłego jubileuszu, choć jak wiadomo za rocznicami nie przepadam oraz właśnie chyba nawet bardziej z wizji nowego albumu, który zespół na tamtym koncercie zapowiadał dwoma nowymi kawałkami. Dzisiaj trochę czasu upłynęło od premiery „Alhedoni” i uznałem, że tak świetny materiał musi genialnie prezentować się na żywo. Dlatego po raz kolejny wybrałem się na Illusion i powiem wprost, nie zawiodłem się. Pewnie ludzi mogło przyjść trochę więcej, ale tak czy siak było świetnie. Bo zespół po prostu jest w niesamowitej formie, a te nowe kawałki mają w sobie moc i świetnie sprawdzają się na żywo. Koncert zaczął się jednak od klasyków gatunku piosenek takich jak „Nikt”, „Vandetta” czy też trochę nowsze „Solą w Oku”, które w mgnieniu oka rozgrzały całą publiczność. Szybko zapomnieliśmy o ponurej mowie wstępnej Lipy, który zakomunikował, że stało się coś złego i dzisiaj dla nas zagra, ale humoru dzisiaj nic mu nie jest w stanie poprawić. Niesamowite są też przekomarzania z publicznością, bo Tomek jest wstanie odpalić do kogoś takim tekstem, że od razu idzie w stopy. Z nowych utworów usłyszeliśmy „Od zawsze donikąd”, „Tchórz” czy singlowe „Kto jest winien?”. Rok temu kiedy pierwszy raz usłyszałem ten kawałek nie byłem tak bardzo przekonany, ale dzisiaj to już wiadomo kolejny wielki numer zespołu i to z jakim przesłaniem. Muzycy byli wyraźnie szczęśliwi z przyjęcia tych nowych utworów, ludzie naprawdę przyszli tego posłuchać, znali teksty i wspierali wokalnie Tomka. Te nowe kawałki przeplatały te starsze klasyki. Nie zabrakło zatem „Ciernia”, „B.T.S.” (tutaj odbyła się najbardziej mocna wymiana zdań z jakimś typem z publiki, nie da się tego zacytować), „To co ma nadejść”, „Bracie” czy „Wojtka”. Za to z tych nowych były „Okruchy udręki” , „Śladem krwi” czy też na koniec „Zanurzam się”. Na bis był „Nóż” i „Tylko”, zatem jak widać koncert był pod względem repertuaru naprawdę mocny. Trochę szkoda, że zespół omija materiał z „Opowieści”, ale widocznie tak to czują. Tak czy inaczej był to piekielnie mocny koncert z niesamowitą energią i siłą. Jeśli lubisz naprawdę mocne brzmienia i teksty, które naprawę coś znaczą, to wiesz, że znalazłeś się we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi. Uwielbiam te koncertowe zjednoczenia, bo w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy sobie obcy, a jednak coś nas łączy. Z fajnych rzeczy muszę jeszcze napomnieć moment dla reporterów gdzie Tomek stanął na chwilę za kartonem pięknej pani w sukni, tak że tyko głowę było mu widać. Mam zdjęcia pokażę. No i jeszcze kupiłem sobie wystrzałową koszulkę z trzema palcami (Illusion III). Na koniec ktoś poprosił o jakiś komentarz polityczny, ale Lipa odpalił, że już nie musi nic mówić, bo to co się dzisiaj dzieje to jest tak wielki kabaret, że w zasadzie komentarz jest zbędny i system wykolei się sam. |