ALBERT HAMMOND, JR. - MUTED BEATINGS

Po trzech latach od ostatniego wydawnictwa z nowym albumem „Francis Trouble” powraca Albert Hammond, Jr.. Pierwszym singlem promującym album jest piosenka „Muted Beatings” i już pierwsze dźwięki sugeruję, że artysta próbuje tutaj zerwać trochę z sowim automatycznie rozpoznawalnym stylem. Oczywiście gitarzysta The Strokes nie jest w stanie całkowicie oderwać się od porównań, ale szybkie, dynamiczne i ciekawe w warstwie wokalnej, bo rymowane i wyśpiewane w stylu staccato słowa powodują, że piosenka coraz bardziej wciąga i wkręca słuchacza swoją psychodeliczną wibracją. Równie interesująca jest warstwa wizualna, gdzie reżyser Fraser Rigg zabiera nas w krótką, aczkolwiek wzruszającą i łamiącą serce podróż, która udowadnia, że miłość może pokonać nawet śmierć.


PEARL JAM - CAN'T DENY ME

Z nową muzyką powraca również absolutna legenda, czyli Eddie Vedder i spółka. Nie do końca jednak wiadomo czy nagranie „Can't Deny Me” jest zapowiedzią nowego albumu zespołu. Z racji długiego okresu wyczekiwania na nową płytę Pearl Jam (minęło już prawie pięć lat!), mogłoby się wydawać, że kolejny krążek jest już blisko, ale niestety nic oficjalnie do dzisiaj nie zostało potwierdzone. Na pewno jest to jednak świadomie i absolutnie trafne uderzenie w rządzącego obecnie Stanami Zjednoczonymi prezydenta. Choć pewnym ludziom wydaje się, że mogą wszystko tylko dlatego, że są lepsi, bogatsi i mądrzejsi, to jednak wszyscy ciągle jeszcze oddychamy tym samym powietrzem i to czyni nas w jakimś sensie równymi sobie, ciężko temu zaprzeczyć, niezależnie od tego jak wysoko się wzbijesz i do jakiej pozycji dojdziesz w życiu. Muzycznie to klasyczny Pearl Jam, mnie trochę przypomina to klimatem „Vitalogy”, cudowną płytę zespołu z przed lat.


CHRIS CORNELL - YOU NEVER KNEW MY MIND

Chodź Chris Cornell odszedł już od nas prawie rok temu, to wciąż pewnie będą się pojawiać jakieś jego niepublikowane nagrania, zwłaszcza takie jak to, piękny cover „You Never Knew My Mind” z repertuaru Johnny'ego Casha. Piękna piosenka w stylu „Songbook” czy „Higher Truth” ostatnich solowych albumów asysty. Genialny Chris! Nic dodaj, nic ująć. Ciągle nie mogę pogodzić się z tym co się stało.